Rozdział szesnasty

„Co. Z. Moim. Szczeniakiem.” Jego oczy były czarne jak węgiel, gdy wywarczał każde słowo jak staccato. Jęknęłam i nie mogłam wydusić ani słowa, bo czułam, jak we mnie rośnie ciemna otchłań, sprawiając, że czułam się zawstydzona, że udało mi się wkurzyć mojego partnera.

„On... On umrze... Adrian. Tw...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie