Rozdział trzydziesty piąty

Stojąc przed pokojem, czułam mroczne, przygnębiające wibracje, które emanowały z wnętrza. Było tak źle, jakby ktoś tam umarł, co sprawiło, że sprawdziłam, czy na pewno wchodzimy do właściwego pokoju.

"Czy to na pewno ten pokój?" zapytałam Adriana, siedząc na jego plecach, zbyt zmęczona, by iść sama...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie