Rozdział sześćdziesiąty piąty

Loch był ogromny, bardzo ciemny i, brakując lepszego określenia, gęsto zaludniony.

Rozejrzałem się niepewnie, nie byłem nawet pewien, kim były te stworzenia, schwytane i trzymane w celi. Wyglądały jak wampiry; powinny być wampirami, ale pachniały i czuły się... inaczej.

To nie były wampiry, które ...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie