ROZDZIAŁ PIERWSZY
REBECCA
"Dziękuję."
Powiedziałam do mężczyzny, który pomógł mi włożyć walizkę do bagażnika taksówki, która miała mnie zawieźć na posiadłość mojego ojca.
Obeszłam taksówkę i otworzyłam drzwi, zanim płynnie weszłam do środka. Usiadłam wygodnie, zapięłam pas i zdjęłam okulary przeciwsłoneczne, wkładając je do torby. Kierowca zatrzasnął drzwi, zanim zapiął swój pas i uruchomił samochód.
"Piękny poranek, prawda?" Kierowca, brzuchaty mężczyzna z brodą, która zdecydowanie potrzebowała porządnego przystrzyżenia, zapytał, gdy taksówka z rykiem ożyła, powodując lekkie wstrząsy, zanim ruszyła naprzód.
"Rzeczywiście," odpowiedziałam, zanim usiadłam wygodnie i odprężyłam się na siedzeniu.
Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie przez lusterko wsteczne, zanim skręcił z lotniska.
Wzięłam głęboki oddech, myśląc o czasach, gdy miałam pięć lat. Orlando bardzo się zmieniło od tamtego czasu.
Wracałam na ślub mojej siostry, a gdy wszystko się skończy, musiałam wrócić do Nowego Jorku, aby zająć się moją restauracją, ponieważ nie chciałam, żeby mama była przytłoczona wszystkimi obowiązkami.
"Nie wyglądasz na kogoś stąd?" Kierowca taksówki zapytał, spoglądając na mnie przez lusterko wsteczne.
Uśmiechnęłam się lekko. "Jestem stąd, ale wyprowadziłam się kilka lat temu."
"O, dlaczego? Orlando to piękne miejsce." Kierowca taksówki uśmiechnął się szeroko.
"Zgadzam się." Odwzajemniłam uprzejmy uśmiech, ignorując jego pytanie o powód.
Spojrzałam przez okno i rzeczywiście, Orlando było wspaniałym miejscem, ale również bardzo ruchliwym. Moje myśli powędrowały do wspomnień o posiadłości mojego ojca. Mały domek stał kilka metrów od głównego domu, piękny ogród wychylał się tuż obok, a opuszczona fontanna była otoczona piękną trawą. Zastanawiałam się, czy coś się zmieniło? Jak tata zareaguje, gdy mnie zobaczy?
Niepokój ciężko osiadł na mojej piersi. Mój tata i ja nie byliśmy dokładnie najlepszymi przyjaciółmi.
Szesnaście lat temu moi rodzice przeszli bolesny rozwód, a tata błagał mnie, żebym została z nim i moją siostrą, ale nie mogłam zostawić mamy w takim momencie, więc zdecydowałam się zostać z nią.
Mama była przez jakiś czas załamana, ale w końcu się pozbierała. Jedynym problemem było to, że nigdy nie umawiała się na randki. Razem prowadziłyśmy restaurację; próbowałam przekonać ją, żeby pojechała ze mną, ale powiedziała, cytuję, "Ktoś musi zarządzać biznesem. Ty jedź, przekaż April najlepsze życzenia." Wiedziałam, że mama bała się, że April nie będzie chciała jej tam, ale wiedziałam, że April będzie zadowolona, mając całą rodzinę na ślubie.
Taksówka zaczęła szarpać do przodu, wyrywając mnie z transu. "Czy wszystko w porządku?" zapytałam kierowcę.
"Err, nie bardzo; samochód zaraz się rozpadnie." Mężczyzna zaśmiał się nerwowo.
Omijając kilka trąbiących samochodów, kierowca gorączkowo przesunął się na zewnętrzny pas, zanim zaparkował przed ruchliwym sklepem; ulica wciąż tętniła życiem, ludzie chodzili tu i tam, a przed food truckiem tuż obok kwiaciarni ustawiały się kolejki. "Czy to poważne?" zapytałam go.
"Nie bardzo, sprawdzę to i zaraz ruszymy dalej." Mężczyzna zapewnił, otwierając drzwi powoli, prawie uderzając kilka przechodzących osób.
Westchnęłam cicho, a potem zrelaksowałam się na siedzeniu. Spojrzałam przez okno, skanując otoczenie. Jasne, piaskowe blond kucyki pięknej małej dziewczynki bawiącej się kwiatami przykuły moją uwagę. Spojrzałam na szyld sklepu, Kwiaty z serca; wiatr dmuchał, rozrzucając małe płatki, które owijały się wokół twarzy dziewczynki, a na moich ustach pojawił się mały uśmiech.
Widok był piękny, widziałam jej mamę uśmiechającą się do niej, ale wkrótce została rozproszona przez klienta, który przyszedł po kwiaty.
Kontynuowałam obserwowanie małej dziewczynki, która przypominała mi mnie. Uwielbiałam kwiaty; szesnaście lat temu tata zrobił ogród dla mnie i April. Wtedy April miała siedem lat, ale opiekowała się mną, kiedy mama postanawiała wyjść z domu. Byłyśmy blisko. Kiedy April skontaktowała się ze mną kilka tygodni temu, cieszyłam się, że mnie zaprosiła, ponieważ ledwo rozmawiałyśmy. Poprosiła mnie także, żebym przekonała mamę do spotkania. No cóż, wszyscy wiemy, jak to się skończyło-
Grupa mężczyzn w szarych garniturach weszła w moje pole widzenia, zasłaniając małą dziewczynkę. Kiedy przechodzili obok kwiaciarni, zobaczyłam, jak jeden w czarnym garniturze przewraca małą dziewczynkę. Kontynuowałam obserwowanie, wściekła, że mężczyzna nawet nie spojrzał w dół. Zobaczyłam, jak dziewczynka płacze, a jej mama opatruje krwawiące kolano.
Co za niegrzeczny facet!
Zauważyłam, jak ludzie rozstępują się, by go przepuścić.
Zanim się zorientowałam, wysiadałam z taksówki; jeśli nikt nie zamierzał postawić tego niegrzecznego człowieka na miejscu, powinnam to zrobić ja!
"Hej!" krzyknęłam, moje koturny uderzały o ziemię coraz szybciej, próbując dogonić jego i jego świtę, "Hej!!!" Ludzie zamarli, zdając sobie sprawę, że idę za niegrzecznym facetem!
Jęknęłam z irytacją, przyspieszyłam kroku i w końcu dogoniłam go, pchnęłam go w szerokie plecy, sprawiając, że się zachwiał do przodu, a jego ludzie odwrócili się do mnie z wściekłymi spojrzeniami, jakby chcieli zaatakować. Muszę przyznać, że mnie to przestraszyło, ale stałam mocno.
Zauważyłam, jak ludzie kręcili głowami z litością dla mnie. Ale dlaczego?
"Zostaw to." Powiedział tak zwany głuchy niegrzeczny facet, odwracając się powoli, zdejmując okulary przeciwsłoneczne i przekazując je jednemu ze swoich pachołków. Uniosłam brwi na jego widok i miałam zamiar wybuchnąć, kiedy zobaczyłam jego całą twarz; zacisnęłam zęby mocno, żeby powstrzymać szczękę przed opadnięciem. Jego oczy, ciemne, surowe i ostre, sprawiły, że chciałam się zwinąć w kącie; jego dobrze zdefiniowane kości policzkowe wydawały się nadawać jego twarzy blask, który można znaleźć tylko u modeli o dziecięcych twarzach, a jego pełne brwi były zmarszczone w wyrazie, który łatwo mogłam zinterpretować jako irytację. Jego usta, pełne usta tego nieznajomego, były zaciśnięte w cienką linię, ale udało im się wciągnąć mnie w intensywny trans, w który nigdy nie myślałam, że ja, Rebecca Lewis, mogłabym wpaść.
Chwila.
Czy ja pchnęłam boga?
Mrugnęłam, przywracając zmysły do mózgu. Co robisz, Becca? Stań mocno, daj temu pięknemu chłopakowi, na co zasługuje.
"Kim ty myślisz, że jesteś? Nie możesz po prostu przewrócić tej biednej małej dziewczynki bez powiedzenia przepraszam. Żądam, żebyś teraz przeprosił!" powiedziałam do niego.
Zmrużonymi oczami z powodu słońca i mocno zaciśniętą szczęką, rozejrzał się przez jakieś pięć sekund, zanim jego oczy wróciły do moich.
"I dlaczego miałbym to zrobić?" zapytał; jego głos i wyraz twarzy były pozbawione emocji, nawet najmniejszego śladu gniewu na jego nieskazitelnych rysach.
Zaczynałam czuć się zastraszona. "N-no, to jest złe! Musisz przeprosić dziecko i jej mamę." powiedziałam.
Prychnął i znowu się rozejrzał; zaczęła się formować mała grupa ludzi. Dlaczego mnie nie wspierali? Czy nie widzieli, co się stało?
Niektórzy ludzie dawali mi głupie sygnały wzrokowe, żeby zostawić sprawę, ale nie!
"Nie zamierzam nic robić, więc dlaczego nie odwrócisz się i nie wrócisz tam, skąd przyszłaś, a ja pójdę swoją drogą." jego głos wciąż był spokojny, a jego twarz nadal nie wyrażała emocji.
Ktoś z tłumu gorączkowo gestykulował ręką, żeby zostawić sprawę. Ale zignorowałam go.
"Wiesz, kiedyś myślałam, że tacy ludzie jak ty istnieją tylko w filmach; teraz - jestem pewna, że takie dupki jak ty naprawdę istnieją!"
Z wyrazem twarzy bez emocji zapytał. "Skończyłaś?"
Zaszokowana, poczułam się obrażona.
"Nie, nie jestem! Ty jesteś taki zadufany w sobie, prawda? Musisz zdać sobie sprawę ze swoich błędów, a także musisz przeprosić dziecko. Nie widzisz, że jest zraniona?"
Jego oczy przesunęły się za mnie. "Wygląda na to, że jest w porządku." Powiedział. "Już skończyłaś?"
Byłam zaskoczona tym, szybko spojrzałam na małą dziewczynkę, która nadal szlochała, a jej mama mówiła jej, żeby była cicho.
"Nie mogę w to uwierzyć; jesteś takim aroganckim draniem." Nie wiedziałam, co jeszcze powiedzieć. "Nie masz za grosz kultury! Ani trochę. Tylko dlatego, że jesteś bogaty, nie oznacza, że możesz deptać biednych."
Uniósł brew. "Potrzebujesz pieniędzy?" Zapytał mnie.
Wściekłam się. "Co to ma znaczyć?"
Wzruszył ramionami, jego twarz była bez wyrazu.
"Jesteś dupkiem! Jesteś takim niegrzecznym, bezdusznym draniem-"
"Chyba już skończyłaś." Wziął swoje okulary przeciwsłoneczne i założył je z powrotem. Odwrócił się i zaczął odchodzić.
"Hej! Nie bądź cholernym tchórzem i przeproś dziecko!" Odważyłam się krzyczeć.
Zatrzymał się nagle, odwracając się. Kiedy zdjął okulary, jego oczy były pełne gniewu. "Uważaj, co do mnie mówisz." Jego głos był głęboki i ciemny od gniewu.
Podeszłam bliżej, stanęłam przed tym pięknym chłopakiem. "Albo co? Co. Możesz. Zrobić?"
Ojej. Co ty robisz, Becca?
Natychmiast moje stopy oderwały się od ziemi. Zorientowałam się, że jeden z ochroniarzy podniósł mnie swoimi szorstkimi rękami i zarzucił na swoje ramię.
"Co-co robisz?! Puść mnie, teraz!" Krzyczałam, bijąc go po plecach. Na próżno, patrzyłam, jak oddalamy się od małej dziewczynki. "Puść mnie, ty wielki szerokoplecy człowieku! Puść mnie natychmiast!"
Nagle zobaczyłam, jak dwa limuzyny zatrzymują się przed nami, my też się zatrzymaliśmy, a potem inny mężczyzna otworzył drzwi limuzyny, a ja zostałam wrzucona na czarne skórzane siedzenie.
Drzwi zatrzasnęły się!
Co? Nie? Co się dzieje?
Próbowałam otworzyć drzwi, ale nie ruszyły się! Święty Boże! Co się dzieje?
"Wypuśćcie mnie!" Uderzyłam w przyciemniane okno. "Wypuśćcie mnie, wy psychole!!!" Zobaczyłam, jak piękny chłopak wsiada do drugiej limuzyny.
Gładko, jakby to było normalne, zaczęliśmy się ruszać.
"Pomocy! Ktoś, pomocy, proszę! Ktoś, pomocy!" Krzyczałam, patrząc przez okno, jak wszyscy zajmują się swoimi sprawami. Co się dzieje z tymi ludźmi? Dlaczego nikt nic nie mówi?
Strach zaczął narastać w mojej piersi, siejąc spustoszenie w normalnym tempie mojego serca.
W co się wpakowałam?



































































































































































































































