111

Świat wydawał się rozciągnięty i nieskończony, gdy ciągnąłem się naprzód, moje kroki nierówne, stopy krzyczały w proteście przy każdym uderzeniu o ziemię. Las pochłonął mnie całkowicie, nieskończony labirynt skręcających korzeni i wilgotnej ziemi, moje oddechy były szarpane, gdy zmuszałem się do dal...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie