121

Korytarz był zatłoczony dzieciakami. Tyle ich było. Za dużo. Mój oddech już był nierówny, ale teraz, gdy przepychałem się przez morze ciał, panika zacisnęła się wokół moich żeber jak imadło. Starałem się nie odpychać ich na bok, ale moje nerwy były zbyt napięte, desperacja zbyt ostra. Moje ręce doty...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie