145

Isabella nadal nie ruszyła się z góry schodów. Jej oczy przeskakiwały z samochodu na mnie, a potem z powrotem na samochód. Jej usta drgały, nie z irytacji, nie ze złości. Niepewność. Ten dziwny tik, który ludzie mają, kiedy chcą zadać sto pytań, ale nie wiedzą, od czego zacząć. Drapała się po skórze...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie