Rozdział 131

Mazzie

Martwiłam się o Cartera. Prawie nie jadł. Żył na kawie, a sądząc po wyglądzie jego salonu, pił i to nie w przyjemny sposób. Butelki leżały zapomniane na stole. Jego oczy miały pusty wyraz, jakby był wyprany z emocji. Wiedziałam, że pozwalał swojemu wilkowi biegać nocą i że nawet tu nie spał....

Zaloguj się i kontynuuj czytanie