Rozdział 6 - Witamy w domu, książę Hadrianie

HADRIAN

Nero budzi się w momencie, gdy mijamy dwóch strażników przed salą tronową. Natychmiast skanuje teren w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia. Nie mogę się powstrzymać od zrobienia tego samego.

Sala tronowa jest największa w pałacu. Z wysokimi filarami z czerwonego marmuru i wspaniałymi żyrandolami wiszącymi z wysokiego sufitu. Tron stoi na podwyższeniu i jest ozdobiony złotem oraz bezcennymi kamieniami szlachetnymi. Obok każdej strony tronu są miejsca dla mnie i mojej siostry. Przed tronem stoi długi, mahoniowy stół z dwudziestoma miejscami, gdzie siedzą Beta Marcus i Gamma Silvius. Moja siostra siedzi po lewej stronie tronu, jak przystało na księżniczkę.

Mój ojciec siedzi wyżej niż reszta. Jest królem i najsilniejszym alfą żyjącym. Emanuje tą potęgą ze swojego miejsca na tronie. Jego królewska aura roztacza się falami po całym pokoju. To tutaj spotyka się ze swoim betą, gammą, generałami, alfami i innymi doradcami. To miejsce, z którego rządzi królestwem.

Zastanawiałem się, dlaczego zostałem dziś wezwany. Może to dotyczyć czegoś związanego z bezpieczeństwem granic, ale wydaje się to mało prawdopodobne. Mój ojciec nie zajmuje się drobnymi sprawami. Ma ludzi do tego.

Czuję, jak oczy płoną na mnie, kiedy klękam przed ojcem.

„Witaj w domu, książę Hadrianie. Usiądź. Mamy wiele do omówienia.” Jego głos jest równy, z lekkim akcentem. Ojciec gestem wskazuje stół przed sobą zamiast miejsca po swojej prawej ręce. Wiem dlaczego, jeszcze nie zasłużyłem na swoje miejsce.

Ale zasłużę.

Nero warczy na mojego ojca, a ja go powstrzymuję.

"Jesteś księciem koronowanym. To miejsce jest twoim prawem od urodzenia." Nero kontruje.

Ignoruję go, a wszystkie oczy są skierowane na mnie, gdy siadam naprzeciwko Gamma Silviusa. Ciężki ciężar przyciska mnie do piersi. Nero jest niespokojny i krąży wokół.

„Dotarły do mnie informacje, że krążą plotki w królestwie” zaczyna mój ojciec. Jego oczy przemierzają pokój. „Zdradzieckie plany obalenia mnie…”

Moje oczy rozszerzają się na to stwierdzenie. Nigdy nie słyszałem takich plotek w królestwie. Mój ojciec jest najsilniejszy w królestwie, jak ktoś mógłby uwierzyć, że może go pokonać?

„Uważają, że linia krwi słabnie.” kontynuuje mój ojciec.

„Co sugerujesz, że powinniśmy zrobić, Wasza Wysokość?” pyta Gamma Silvius.

„Cóż, jest tylko jedno rozwiązanie, naprawdę.” wtrąca Morana. Jej twarz jest stoicka i znudzona, a ramiona wzruszają się, jakby odpowiedź była dla niej oczywista. Ciemność wiruje w jej oczach, a Nero zaczyna na nią warczeć. Odsuwam go na dalszy plan i staram się skupić na problemie.

„Jeśli ludzie uważają, że nasza linia krwi jest słaba, musimy ją wzmocnić. Ludzie mogą uznać obecne dziedzictwo za niestabilne.”

Mój ojciec mruczy w zgodzie. „Tak, masz rację, Morano.”

Moje oczy zwracają się ku ojcu i zauważam, że wszystkie oczy są skierowane na mnie.

„Książę Hadrianie, będziesz musiał wybrać partnerkę i spłodzić dziedzica.” rozkazuje Król Alfa.

Rzadko się zdarza, żeby wilkołak wybierał partnerkę. Bardzo rzadko. Przeznaczona partnerka jest twoją doskonałą drugą połową, nawet jeśli na pierwszy rzut oka może się tak nie wydawać. Ale połączenie jest stworzone przez samą Boginię Księżyca. Wilkołak może rozpoznać swoją prawdziwą partnerkę jednym spojrzeniem w jej oczy. Są inne znaki przeznaczonej partnerki, ale to jedno spojrzenie zapali połączenie. Kiedy partnerka jest oznaczona i związana, połączenie jest ostateczne. Wybór partnerki stał się bardziej powszechny w wewnętrznym kręgu Sanguinem. Gdzie status znaczy więcej niż miłość.

Wiem, że nigdy nie znajdę swojej prawdziwej partnerki. Wiem, że nie ma już dla mnie przeznaczonego połączenia na tym świecie. A jednak zauważam, jak Nero ożywia się za każdym razem, gdy jakaś kobieta spojrzy nam w oczy, i czuję ukłucie smutku, gdy nie ma żadnego połączenia. Czuję jego samotność rezonującą we mnie.

On zawsze będzie szukał swojej partnerki.

Nero teraz warczy i wyje w proteście, namawiając mnie do przemiany. Zepchnąłem go na dalszy plan, próbując skupić się na tym, co jest mówione w pokoju.

"Ceremonia może się odbyć za trzy dni," mówi Gamma Silvius.

"Trzy dni?" Wyduszam z siebie. Mój głos odbija się od ścian, głośniejszy niż zamierzałem, i wszystkie oczy zwracają się ku mnie.

"Oczywiście. Personel będzie potrzebował czasu na przygotowania. Królewska ceremonia wyboru to nie jest zwykły bal," wyjaśnia moja siostra, wzruszając ramionami i z obrzydzeniem wypisanym na twarzy.

Moja głowa wiruje, a gniew zaczyna palić głęboko w piersi. Co się, do cholery, dzieje?

"Czy jest jakiś problem, księciu Hadrianie?" Morana pyta słodkim głosem.

Problem? Tak, jest cholerny problem. Nero warczy w zgodzie. Chcę się odezwać. Powiedzieć im, żeby "szli do diabła", ale zauważam zmrużone oczy mojego ojca i puste miejsce obok niego. Chcę tego miejsca. Chcę, żeby mój ojciec uważał mnie za godnego tego miejsca. Godnego, by być następnym w kolejce do tronu. Przełykam słowa i zaciskam pięści.

"Nie, nie ma problemu," mówię przez zaciśnięte zęby.

"Więc ustalone, ceremonia odbędzie się za trzy dni," mówi mój ojciec.

Dalej toczą się dyskusje, ale już ich nie słyszę. Bo myślę tylko o jednym.

Dlaczego moja siostra jest z tego taka zadowolona?

Moja siostra ma na twarzy najmniejszy uśmiech. Ledwo widoczny, ktoś, kto jej dobrze nie zna, nazwałby ją stoicką. Ale nie może ukryć oczu, które płoną triumfem.

Łączę się myślowo z siostrą. "Co tym razem planujesz?"

"Och, Hadrianie, dlaczego zawsze myślisz o mnie najgorzej?" Ten sam słodki głos rozbrzmiewa w mojej głowie.

"Bo jesteś najgorsza." Mówię, patrząc, jak siostra bierze łyk herbaty. Nikt nie jest świadomy naszej cichej rozmowy.

"Co mogłabym zyskać na tym? Ty dostaniesz wszystkie pochwały."

"Nie wiem." Mamroczę w myślach, próbując rozgryźć jej zamiary.

"Chyba że... Twój dziedzic nie będzie tym silnym księciem Alfa, jakiego wszyscy oczekują. Wtedy jeszcze bardziej wątpią w tron."

Zastygam na myśl o rozumowaniu mojej siostry. "To absurd."

Królewska linia krwi jest najsilniejsza, jaka jest. Nawet z słabszą linią krwi jednego z przywódców stada, mój dziedzic nadal będzie silny. Wiem, że moja siostra uważa, że zasługuje na tron bardziej niż ja. Nie trzeba być geniuszem, by to zrozumieć, ale stawianie wszystkiego na małą szansę, że to się stanie, za dekady. Moja siostra ma niewiarygodną ilość kontroli i cierpliwości, ale to już przesada. Nawet jeśli spłodzę dziedzica z obywatelką z zewnętrznych części miasta, nie gwarantuje to słabego dziedzica.

Jedynym sposobem, w jaki mogłaby to zapewnić, byłoby to, gdyby moja wybranka była znacznie słabsza ode mnie i niezdolna do noszenia mojego potomka.

Ktoś bez wilka.

Uświadomienie sobie tego uderza mnie mocno, jak kula burząca starannie skonstruowany budynek, pozostawiając tylko surową prawdę.

"Człowiek." Nero potwierdza.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział