Rozdział 7 - Muszę go odzyskać
EMMA
Gardło mnie boli, a oczy odmawiają otwarcia. Jasne światło zmusza je do ponownego zamknięcia. Jęczę i przewracam się twarzą w dół w łóżku. Lucas ma rację, koszmary się pogarszają. Zaczynam widzieć w nich prawdziwe wilkołaki. Zapach magnolii nasila się, gdy wciskam nos w puszystą poduszkę. Gładka bawełna jest miękka jak piórko na mojej skórze.
Chwila, co?
Podnoszę głowę i zmuszam jedno oko do otwarcia. Leżę na łóżku king-size z grubymi białymi bawełnianymi prześcieradłami i czterema pasującymi poduszkami.
Wspomnienia wracają. Kiya, księżniczka, książę, las i ten czarny wilk. Byłam pewna, że umrę. Rozszarpana przez jego ostre zęby. Ściskam jedną poduszkę blisko piersi i siadam. Zapadam się głębiej w miękkie łóżko, gdy rozglądam się po reszcie pokoju.
Pokój jest około pięć razy większy niż mój pokój w domu, który nie był dużo większy niż schowek na miotły z łóżkiem pojedynczym. Pristine białe ściany i ozdoby zdobią sufit, który sięga dziesięciu stóp wysokości. Złoty żyrandol wisi na środku pokoju. Są dwa okna od podłogi do sufitu z grubymi czerwonymi zasłonami. Dwa białe lakierowane stoliki nocne ze złotymi dekoracjami są umieszczone po obu stronach łóżka.
Nie mam nawet stolika nocnego.
Oddech staje się krótszy, gdy powietrze się rozrzedza. Naciskam rękę pod zagłębienie szyi i sięgam po naszyjnik, ale tam nic nie ma. Moja szyja jest naga, a panika narasta, gdy moje oczy potwierdzają to, co moje ciało już wie. Naszyjnik zniknął.
Nie, nie, nie.
Zrywam się z łóżka i szukam pod poduszkami i narzutą. Czołgam się na podłodze i szukam pod łóżkiem. Potem w szufladach stolików nocnych. Każdy cal podłogi i każdy kąt łóżka. Potem wracam i sprawdzam pościel jeszcze raz. Bezradnie rozglądam się po pokoju, szukając miejsca, które mogłam przeoczyć.
Zniknął. Naszyjnik zniknął.
Jestem na skraju krzyku. Łzy już zaczynają spływać po moich policzkach.
Muszę go znaleźć. Nie mogę go stracić. Obiecałam.
Opadam na podłogę, gdy siły opuszczają moje nogi. Po raz pierwszy zauważam, że nie mam na sobie swoich ubrań, tylko satynową koszulę nocną.
Ktoś puka do drzwi. Wycieram łzy wierzchem dłoni i podnoszę się z podłogi. Gdy otwieram drzwi, jestem zaskoczona, jak blisko stoi kobieta w progu. Instynktownie robię krok w tył.
Kobieta ma szeroki uśmiech, gdy mnie wita. „Witaj Emma, w naszym wspaniałym królestwie. Nazywam się Camilla i będę twoją gospodynią aż do ceremonii wyboru.” Jej uśmiech nie znika, a to mnie poważnie przeraża. Jej ciemnobrązowe włosy są gładkie, a strój bez żadnych zmarszczek. Grafitowy garnitur jest długi i prosty. Kobieta jest prawie o głowę wyższa ode mnie i nie mogę powiedzieć, czy tutaj uznano by ją za piękną. To tak, jakby prezentowała się, by wtopić się w tło.
„Cześć, uhm—“
„Jakbyśmy zrobili wycieczkę po pałacu, zanim spotkasz się z pałacowym uzdrowicielem?” pyta Camilla z niezmiennym uśmiechem.
„Uzdrowicielem?”
„Och, nie ma się czym martwić. Chcemy tylko upewnić się, że nie jesteś już w ciąży czy coś.” Camilla macha ręką i wchodzi do mojego pokoju, niosąc torbę na ubrania. Ostrożnie rozkłada na łóżku rubinową sukienkę. Coś, czego nigdy bym dla siebie nie wybrała.
„Niestety, nie było dużo czasu na przygotowanie twojego przyjazdu. Pokoje na pierwszym piętrze są głównie używane przez świtę urzędników państwowych lub liderów watahy.” mówi Camilla. Jej uśmiech na chwilę zanika, ale szybko się odzyskuje. „Na szczęście to tylko na kilka dni. Właśnie otrzymałam dobre wieści. Ceremonia wyboru odbędzie się za trzy dni.”
„Trzy— trzy dni?” jąkam się.
„Tak, jak ekscytujące, prawda?” mówi, klaszcząc w dłonie.
Ekscytujące to jedno słowo na to. Okropne, przerażające lub przytłaczające to inne słowa, które bym wybrała.
„Jeśli zostaniesz wybrana, po ceremonii przeniesiesz się do królewskiego skrzydła.” Uśmiecha się do mnie jeszcze szerzej, co teraz wiem na pewno, jest fałszywe.
Spoglądam na czerwoną, skomplikowaną suknię na łóżku. „Uhm, gdzie są moje ubrania i inne rzeczy osobiste?” Pytam z wahaniem.
„Zabrałam twoje ubrania do służby, żeby je wyprały. Zostaną ci zwrócone za kilka godzin. Chcesz, żebym pomogła ci z suknią?”
Moje oczy się rozszerzają. „Nie, mogę to zrobić sama.” Przygryzam dolną wargę. „Uhm, a mój srebrny naszyjnik?”
Camilla pozostaje niewzruszona, ale jej oczy lekko się rozszerzają. „Srebro jest zabronione w pałacu bez uprzedniej zgody generała burmistrza królewskiej armii,” mówi Camilla z uśmiechem i równym tonem.
„Czy możemy do niego pójść?” Błagam. Nadzieja rozkwita w mojej piersi.
„O nie, księżniczka Morana jest bardzo zajęta. Nie można po prostu wejść, żeby ją zobaczyć. Mogę złożyć wniosek o audiencję u Jej Wysokości, ale zwykłym obywatelom może to zająć lata, zanim zostanie zatwierdzony.”
„Lata?” To szaleństwo. Każda iskra nadziei, która się we mnie właśnie zapaliła, została zdeptana jednym zdaniem.
„Tak, ale jest też dobra wiadomość. Jeśli książę cię wybierze, możesz szybciej uzyskać audiencję niż nawet wysokiej rangi urzędnicy.”
Jej uśmiech jest tak jasny, że przechodzi mnie dreszcz. Camilla nie rusza się, czekając.
„Uhm, czy mogłabym mieć trochę prywatności?”
Brwi Camilli unoszą się lekko. Jakby była zmieszana, ale nie chciała tego pokazać.
Utrzymuje swój uśmiech, kiedy mówi. „Oczywiście, poczekam na zewnątrz. Zawołaj mnie, jeśli będziesz czegoś potrzebować.”
Camilla wychodzi z pokoju, a z miękkim kliknięciem drzwi, pokój znów jest cichy. Biorę głęboki oddech, a moja ręka automatycznie podnosi się do nieobecnego naszyjnika. Przełykam gulę w gardle i spoglądam na suknię na łóżku. Suknia jest piękna. Zrobiona z bogatego materiału. Może to być jedwab, ale nigdy wcześniej nie miałam czegoś takiego w rękach. W domu miałam jedną sukienkę. Prosta niebieska letnia sukienka, którą dostałam od jednej z dziewczyn we wsi, gdy zaszła w ciążę. To sukienka, którą nosiłam na każde urodziny i specjalne okazje przez ostatnie trzy lata.
Myję twarz i szczotkuję zęby w sąsiedniej łazience, która jest większa niż mój pokój. Jest tam ceramiczna wanna, butelki z pachnącymi olejkami i luksusowe mydła. Zmywam plamy błota ze skóry i zbieram włosy w kucyk.
Zdejmuję nocną koszulę, w której się obudziłam, i zakładam czerwoną suknię. Suknia ma trzy różne warstwy i haftowane szwy. Rozszerza się na dole i myślę, że powinna sięgać kolan, ale sięga poza moje łydki. Suknia pasuje do mojej sylwetki, ale jest za długa.
Nie czuję, że pasuję do takiej sukni. Jest zbyt piękna, bym ją nosiła. Moja skóra wygląda chorobliwie blado na tle czerwonego materiału. Spotykam Camillę przed pokojem i nie udaje jej się ukryć szoku. Szybko się pozbiera, ale nie na tyle szybko, by mnie oszukać.
„Cóż, może uda nam się znaleźć trochę czasu na spotkanie z krawcem przed twoją wizytą u uzdrowiciela. Chcesz, żebym zrobiła ci włosy?”
Trzymam końce mojego kucyka. „Co jest z nimi nie tak?”
Wolę moje włosy w kucyku. Moje białe włosy są długie i dzikie i przeszkadzają, jeśli ich nie zwiążę.
„Och nie. Nie są złe, tylko proste.”
„Lubię proste.”
Patrzymy na siebie przez kilka sekund i nikt nie mówi.
„W porządku. Zacznijmy naszą wycieczkę.” Camilla mówi, przerywając ciszę.
Kiwnę głową i idę za nią przez korytarze. Camilla opowiada o wszystkich szczegółach budynku i jego historii, ale nie mogę się skupić. Myśli ciągle wracają do mojego naszyjnika. To ostatnia rzecz, którą mam od mojej matki. Obiecałam, że go zatrzymam i nie mogę uwierzyć, że go straciłam.
Muszę go odzyskać.





















































































































































