Rozdział 3

SIERRA

Zatrzasnęłam drzwi trochę mocniej niż to było konieczne, wściekła, że wszystkie moje dotychczasowe wysiłki w znalezieniu pracy nie przyniosły absolutnie żadnych rezultatów. Minął dokładnie tydzień i jeden dzień, odkąd wprowadziłam się do tego malutkiego mieszkania z nadzieją na nowy początek. Jak dotąd jedyną rzeczą, którą mogłam opisać jako świeżą, były łzy, które płynęły po mojej twarzy każdej nocy przed snem.

Rzuciłam torbę na stolik kawowy po wyjęciu telefonu i zaczęłam wybierać numer miejscowej pizzerii, aby złożyć zamówienie. Nie spodziewałam się, że przeprowadzka tutaj będzie łatwa ani że pomoże mi w przezwyciężeniu złamanego serca, które obecnie przeżywałam, ale miałam nadzieję, że przynajmniej pomoże mi oderwać się od tego wszystkiego. I to w dobry sposób.

Zabrałam telefon i torbę do pokoju, włączając laptopa, gdy tylko dotarłam do łóżka. Włączyłam internet, chociaż sieć tutaj była kiepska, i zaczęłam przeglądać ogłoszenia o pracę online. Zatrzymałam palce nad klawiszami, gdy jedno ogłoszenie przykuło moją uwagę.

To była oferta pracy na stanowisko recepcjonistki w jakimś hotelu, a proponowane wynagrodzenie było całkiem dobre. Zacisnęłam wargę, zastanawiając się, czy powinnam aplikować. Nigdy nie pracowałam jako recepcjonistka przez całe moje dwadzieścia sześć lat życia. Nie wydawało mi się to trudne. W zasadzie wystarczyło uśmiechać się do ludzi i wskazywać im, którą część budynku odwiedzić, aby zrealizować cel, w jakim przyszli.

W końcu zdecydowałam się kliknąć link, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Biorąc portfel, poszłam odebrać pizzę. Jeśli nie znajdę pracy wkrótce, to na pewno skończę wyrzucona z mieszkania, zanim zdążę zapłacić czynsz po raz drugi. Wzięłam colę, którą kupiłam wcześniej z mini lodówki, i wróciłam do pokoju.

Zakończyłam rozmowę online na stanowisko recepcjonistki, a potem przeszłam na inne strony, aby zobaczyć, jakie oferty są dostępne. Po trzech rozmowach online dostałam powiadomienie na maila. Prawie bezmyślnie zaczęłam je sprawdzać, a moje usta otworzyły się ze zdziwienia, gdy zobaczyłam, co to było.

Hotel wysłał mi pół-gratulacyjną wiadomość, załączając dodatkowe szczegóły dotyczące lokalizacji i innych rzeczy, które miałam przejrzeć. Przebiegłam wzrokiem po mailu, a moje całe ciało wibrowało z ekscytacji. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę.

Dostałam tę cholerną pracę!

Przeniosłam laptopa z kolan na łóżko, wstałam i zaczęłam mój słynny taniec zwycięstwa. Nagle wszystko zaczęło wyglądać tak, jakby mogło się naprawdę udać. Poczułam prawdziwe szczęście po raz pierwszy, odkąd dowiedziałam się, że mój narzeczony jest zdradzającym draniem.

Szybko zaakceptowałam ofertę pracy, zapisując w pamięci godzinę, o której miałam być w hotelu następnego dnia na spotkanie. Choć wynagrodzenie było całkiem dobre, wątpiłam, czy wystarczy mi na opłacenie rachunków i życie tak komfortowo, jak bym chciała. Musiałam jeszcze znaleźć dodatkową pracę, która płaciłaby prawie tyle samo co ta.

Pokręciłam głową i szybko zatrzymałam kierunek swoich myśli, postanawiając skupić się i cieszyć się faktem, że dostałam tę pracę. Cokolwiek miało się wydarzyć, stanie się bez względu na to, czy będę się martwić i nadmiernie analizować. Otworzyłam nową kartę na laptopie i wyszukałam podstawowe rzeczy, które warto wiedzieć o byciu recepcjonistką.

Okazało się, że jest to trochę bardziej skomplikowane niż myślałam.


Następnego ranka nawet nie próbowałam sama znaleźć hotelu. Nie mogłam ryzykować, że skończę gdzieś w rowie i przegapię taką złotą okazję, która była praktycznie cudem. Wyszukałam hotel wcześnie rano. Oczarowany Ogród wydawał się być luksusowym pięciogwiazdkowym hotelem.

Byłam na etapie zastanawiania się, dlaczego nie mają już recepcjonistki, gdy zdałam sobie sprawę, że to absolutnie nie moja sprawa. Patrzyłam przez okno na ogromny budynek, przed którym taksówkarz wyłączył silnik.

Zapłaciłam mu za przejazd, wyszłam i stałam nieruchomo przez kilka sekund, po prostu chłonąc wszystko. Nie wierzyłam, że kiedykolwiek postawiłam stopę w tak drogim hotelu. Spojrzałam na swoją spódnicę, koszulę zapinaną na guziki i sandały na obcasie, modląc się, że jestem odpowiednio ubrana na tę okazję.

Weszłam do budynku, moje serce natychmiast zamarło, gdy zauważyłam kogoś stojącego za recepcją. Zastanawiałam się, czy nie jest za późno i czy już nie oddali stanowiska. Wdychając uspokajający oddech, ruszyłam w stronę brunetki.

"Cześć," przywitałam się, obdarzając ją małym uśmiechem, który ona szczęśliwie odwzajemniła. Cholera, pomyślałam. Jeśli to była nowa pracownica, to oczywiście miała wszystko pod kontrolą. Uśmiechnęła się do mnie, ale to wystarczyło, aby mnie uspokoić i sprawić, że poczułam się mile widziana. "Przyszłam do Frankie Gale."

Brunetka spojrzała na swój komputer, a potem z powrotem na mnie. "Czy masz umówione spotkanie z nią?" zapytała uprzejmie, pisząc na klawiaturze. Przyglądałam się bezcennym dziełom sztuki w budynku, już wiedząc, że właściciel hotelu musiał być niesamowicie bogaty.

Skinęłam jej głową. "Tak, mam." odpowiedziałam na jej pytanie. Pisała na klawiaturze jeszcze chwilę, po czym podała mi wskazówki do jej biura. Podziękowałam jej i zaczęłam wspinać się po spiralnych schodach. Znowu poczułam, że tracę czas, idąc przez to wszystko.

Oczywiście już mieli recepcjonistkę, i to taką, która wyglądała na kompetentną w swojej pracy. Nie rozumiałam, dlaczego wydawało się, że szukają kogoś innego.

Udało mi się znaleźć pokój Frankie, z dużym napisem sekretarka na tabliczce. Zapukałam dwa razy, zanim przekręciłam klamkę i weszłam po tym, jak poproszono mnie o wejście. Jak reszta hotelu, jej biuro było przestronne i piękne, z różnymi obrazami i muralami na ścianach.

Za biurkiem siedziała ciemnowłosa kobieta, czarne oprawki okularów spoczywały na grzbiecie jej nosa. Miała na sobie prostą sukienkę do kolan i czarne szpilki. Nawet bez makijażu wyglądała absolutnie oszałamiająco, w stylu seksownej kujonki.

„Czy jesteś Sierra Lane?” zapytała, odpychając się od krzesła kolanami i wstając. Była o cal wyższa ode mnie w swoich obcasach, jej ruchy były płynne i pewne. Wskazała mi miejsce przed swoim biurkiem, po tym jak przyjęłam jej uścisk dłoni.

„Tak, to ja,” odpowiedziałam w końcu, zajmując miejsce. Ona usiadła z powrotem i przez chwilę studiowała mnie w milczeniu, co sprawiło, że poczułam się trochę nieswojo. Jej głowa lekko przechyliła się na bok, wyglądała jakby toczyła jakąś debatę w swojej głowie.

Znów zastanawiałam się, dlaczego w ogóle tu jestem i czy coś mi umknęło. Może nie przeczytałam ogłoszenia dokładnie i to nie było stanowisko dla recepcjonistki. A może recepcjonistka była jakimś tajnym agentem i miałam przeczytać słowa od tyłu czy coś w tym stylu.

Wskazała mi, żebym podała jej swoje dokumenty. Wyciągnęłam ręce, przekazując jej je. Nie wiedziałam, czy którykolwiek z tych plików pomoże mi zdobyć tę pracę. Nie było tam dokumentu wskazującego, że pracowałam wcześniej jako recepcjonistka.

Najbliżej bycia recepcjonistką byłam pracując jako barmanka, i szybko zadzwoniłam do właściciela, prosząc o list rekomendacyjny. Wydawało się to mądrym posunięciem.

„Ile masz lat?” zapytała Frankie, na chwilę poświęcając mi całą swoją uwagę. Dyskretnie wypuściłam oddech, przygotowując się na fizyczną rozmowę kwalifikacyjną. Odpowiedziałam, że skończyłam właśnie dwadzieścia sześć lat kilka tygodni temu.

Nastąpiła chwila ciszy, zanim zadała kolejne pytanie. Chciała wiedzieć, czy wiem cokolwiek o pracy recepcjonistki. Ktoś najwyraźniej zauważył, że nigdy wcześniej nie pracowałam jako recepcjonistka. Zabawne, że nie pomyślała o tym wczoraj. Wydawała się nawet trochę desperacka.

Wymieniłam kilka rzeczy, które dowiedziałam się z wyszukiwania Google poprzedniej nocy. Starałam się jakoś niewerbalnie przekazać, że na pewno jestem w stanie poradzić sobie z tą pracą, choć jeśli kobieta na zewnątrz rzeczywiście była ich recepcjonistką, to wątpiłam, że mam wiele do zaoferowania w porównaniu do niej.

Rozmowa kwalifikacyjna trwała jeszcze kilka minut. W pewnym momencie trochę się pogubiłam, gdy zaczęła zadawać dość osobiste pytania, wtedy zrozumiałam, że nie ma o co pytać w kwestii mojego doświadczenia zawodowego.

Gdy najwyraźniej była zadowolona z mojej odpowiedzi, zadzwoniła do kogoś. Moje serce przyspieszyło, gdy słuchałam jej strony rozmowy, mimo że starałam się skupić na wystroju jej biura. Skierowałam wzrok z powrotem na nią, gdy kończyła rozmowę.

"Ktoś zabierze cię do sklepu, żebyś mogła kupić ubrania do pracy," poinformowała mnie z lekkim podekscytowaniem. Zachowałam kamienną twarz, mimo że chciałam wydać przeszywający krzyk. Wciąż nie mogłam w to uwierzyć. Naprawdę dostałam tę pracę. Naprawdę. "Czy możesz zacząć pracę teraz?"

Nie mogłam ukryć swojego zaskoczenia. Czy ona naprawdę chciała, żebym zaczęła natychmiast? Szybko próbowałam sobie przypomnieć, czy mam jakieś pilne sprawy do załatwienia w domu. Nie znajdując niczego, skinęłam jej lekko głową. "Mogę."

Opadła na swoje krzesło, wypuszczając z siebie ogromne westchnienie ulgi, wreszcie porzucając cały ten profesjonalizm. Patrzyła na mnie z uśmiechem na twarzy.

"Nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę, że to słyszę," wyznała. "Steph nie powinna właściwie być na recepcji." Wyjaśniła. "I chociaż tego nie przyzna, wiedziałam, że wolałaby wrócić do zajmowania się rachunkami."

Zajęło mi chwilę, by zdać sobie sprawę, że Steph musi być tą brunetką przy ladzie. Naprawdę była miła, jak na kogoś, kto tylko tymczasowo zajmuje to stanowisko.

"Cieszę się, że mogę zacząć od razu," zapewniłam ją, maskując, że w rzeczywistości byłam absolutnie zachwycona, że mogę zacząć teraz. Wtedy rozległo się pukanie do drzwi, a ona poprosiła, by osoba po drugiej stronie weszła. Do środka wszedł szerokoramienny mężczyzna z małym chłopcem o brązowych włosach.

"Ciociu Frankie!" chłopiec zawołał z szerokim uśmiechem na twarzy. Uwolnił swoją rękę z uścisku mężczyzny i pobiegł w jej stronę. Wstała, żeby przyjąć jego ciepły uścisk, czochrając mu włosy i uśmiechając się równie szeroko. Nie mogłam się nie uśmiechnąć, kiedy odtrącił jej rękę z włosów.

Frankie zwróciła swoją uwagę na mężczyznę, kiwając głową na znak uznania. "Dzięki, Dave," powiedziała do niego. On skinął głową, spojrzał na mnie krótko, po czym wyszedł z pokoju.

Chłopiec usiadł na krześle Frankie i próbował ułożyć swoje włosy, skupiając swoją uwagę na mnie. Patrzyłam na niego, wpatrując się w niego intensywnie. Wydawało się, że oboje byliśmy w cichym pojedynku na spojrzenia, żadne z nas nie mrugało, podczas gdy Frankie zamknęła drzwi.

Dzieciak był trochę onieśmielający. Przechylił głowę na bok, patrząc na mnie, jakby próbował mnie rozgryźć. Nagle jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. Poczułam, jak moje serce mięknie na widok jego uroku. Uśmiechnęłam się do niego i puściłam mu oczko, czując się absurdalnie szczęśliwa, że przeszłam jakikolwiek test, który to był.

Właśnie gdy Frankie zrobiła krok w naszym kierunku, ponownie rozległo się pukanie do drzwi i odwróciła się, żeby zobaczyć, kto to był. Po drugiej stronie stała niska kobieta. Wydawała się być starsza od zarówno Frankie, jak i mnie.

"Jenna zabierze cię do sklepu," powiedziała Frankie, kierując swoją uwagę na mnie. Uznałam to za znak, że skończyłam tutaj i wstałam. Mały chłopiec, wyglądający na około pięć lub sześć lat, pomachał do mnie ręką. Odmachałam mu, podziękowałam Frankie i poszłam za Jenną.

W końcu moje życie zaczynało wracać na właściwe tory.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział