Poranek po duchu.

Deszcz zmienił się w jednostajny szept nad dachem wcześnie rano. Sage obudziła się przede mną. Kiedy ją znalazłem, siedziała przy kuchennym stole z otwartym laptopem i plątaniną kabli rozłożoną jak na miejscu zbrodni. Była boso, miała na sobie jedną z moich czarnych koszul, z podwiniętymi rękawami a...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie