
Jej obsesja.
sheridan.hartin · Zakończone · 171.8k słów
Wstęp
Przez trzy lata, przywódca mafii Conner O’Neill czuł na sobie czyjeś spojrzenie. Fantomowy dotyk w nocy. Zapach perfum unoszący się na jego poduszkach. Ciepłe ciasteczka w piekarniku. Głowy wrogów dostarczane na jego próg, zapakowane w zakrwawiony jedwab. To nie strach ściskał mu żołądek - to fascynacja. Ktoś go obserwował. Ktoś, kto go znał. Ktoś, kto zabijał dla niego.
Jej imię to Sage - i była jego cieniem od nocy, kiedy nieświadomie skradł jej serce, strzelając kulą w mózg innego mężczyzny. Dla niej to była miłość od pierwszego wejrzenia. Brutalna. Piękna. Nieunikniona. Wychowana w ciemności, będąca własnością potwora, Sage nigdy nie miała kochać. Ale Conner to zmienił. I od tamtej pory należała do niego, czekając na dzień, w którym będzie mogła wyjść z cienia i wpaść w jego ramiona.
Ale mężczyzna, który ją posiada, nie puszcza swoich zabawek. A mężczyzna, którego kocha, jeszcze nie wie, że ona istnieje.
Skończyła z obserwowaniem. Czas, by poznał prawdę.
On należy do niej. I zabije każdego, kto spróbuje go jej odebrać.
Rozdział 1
Conner
„Szefie, jest kolejna paczka dla ciebie.”
Głos Liama jest pełen rozbawienia, ten cholerny uśmieszek już widoczny, gdy wchodzi do mojego biura, trzymając eleganckie czarne pudełko owinięte krwistoczerwoną wstążką, jakby to był prezent urodzinowy. Kładzie je na moim biurku z przesadną ostrożnością, a ja nie przegapiam sposobu, w jaki się ociąga, kręcąc się obok mnie, przestępując z nogi na nogę, jak dziecko czekające na fajerwerki. Cicho cieszy się z tej pokręconej gry. Obserwuje jej rozwój przez ostatnie trzy lata z ledwo skrywaną radością, jakby to był najlepszy spektakl na świecie. I może tak jest. Pochylam się w fotelu, pozwalając, by mały uśmiech przełamał moją zwykle zimną fasadę. „Kolejny prezent?” mruczę, dotykając palcami wstążki. „Tak szybko. Musiałem być grzeczny.”
Ostatnia paczka przyszła zaledwie cztery dni temu. Przedtem był to tydzień. Kimkolwiek są, stali się bardziej śmiali, częstszy. Jakby nie mogli się powstrzymać. Jedwabna wstążka zsuwa się z szelestem, opadając na biurko w karmazynowej fali. Powoli podnoszę wieko, delektując się chwilą, i zaglądam do środka. Kolejna para odciętych rąk. Blade, zmasakrowane, perfekcyjnie umieszczone w pudełku jak jakaś groteskowa instalacja artystyczna. Jedna nadal nosi trzy krzykliwe złote pierścienie, wystarczające potwierdzenie. Handlarz bronią z Pragi. Ten, który myślał, że może ukraść dwa miliony z mojego ostatniego transportu broni i zniknąć bez śladu. Chyba nie zaszedł daleko. Jakże troskliwe. Liam gwizdnął, długo i nisko, ręce na biodrach, pochylając się, by lepiej się przyjrzeć. „Kolejny problem rozwiązany, a ty nawet nie musiałeś ruszyć palcem.”
Chichoczę pod nosem. „Efektywność to rzadki dar w dzisiejszych czasach.”
Parska. „Trochę za rzadki, biorąc pod uwagę, że twoja tajemnicza kobieta zdaje się wyprzedzać całą naszą ekipę.”
Mruczę, delikatnie zakładając wieko na pudełko, uważając, by nie rozmazać jeszcze schnącej krwi na wewnętrznej krawędzi. „Zanieś to do zamrażarki z pozostałymi.”
Liam unosi brew. „Jesteś pewien, że chcesz dalej je zbierać, szefie? Na dole zaczyna robić się trochę jak w Milczeniu owiec.”
Wzruszam ramionami, opierając się w fotelu. „To są prezenty. A prezentów się nie wyrzuca.”
Liam tylko się śmieje, kręcąc głową, gdy podnosi pudełko i kieruje się w stronę drzwi. „Pewnego dnia ona wejdzie tu z wstążką wokół siebie, a ty w końcu będziesz mógł jej podziękować osobiście.”
Nie odpowiadam. Bo obraz, który maluje... Cień owinięty jedwabiem i krwią. Kobieta, która ma oczy tylko dla mnie, która obserwuje z ciemności i zabija w moim imieniu. Która zostawia za sobą zapach cukru i prochu, jak szept oddania. Myślałem o niej więcej niż powinienem. Zastanawiałem się, kim jest. Jak wygląda. Jak by to było, gdyby jej usta były na moich zamiast zostawiania wiadomości we krwi. Moja prześladowczyni. Mój duch. Moja dziewczyna. Pewnego dnia wyjdzie z cieni. Pewnego dnia...
Mija kolejny tydzień. Siedem długich, cichych, wyczerpujących dni bez najmniejszego szeptu o niej. Żadnego zapachu jej perfum na moich poduszkach. Żadnych zakrwawionych pudełek przewiązanych kokardą. Żadnych świeżo upieczonych ciasteczek, przestawionych książek czy delikatnych odcisków palców na lustrze nad moim łóżkiem. Nic. Uwierz mi, szukałem. Obserwowałem. Czekałem. Cierpliwie. Bo wiem, że wróci. Zawsze wraca. Nie potrafi się powstrzymać. I chociaż nie powinienem pragnąć chaosu, który ze sobą przynosi, przyzwyczaiłem się do napięcia, do dreszczyku nieznanego. Tęsknię za tym, gdy tego brakuje.
Właśnie zakończyłem późne spotkanie z Włochami, którzy dzielą terytorium tutaj, w Nowym Jorku. Nasze rodziny współistnieją od lat, utrzymując nasze linie czyste, nasze zyski wysokie, a nasze ulice w większości wolne od krwi. To działało. Ostatnio zaczęli testować granice. Prosząc o więcej towaru. Więcej kontroli. Więcej terytorium. Więcej... wszystkiego. Najpierw subtelnie. Teraz już nie tak subtelnie i to mnie martwi. Lubię ich. Znam niektórych z tych ludzi od dziecka. Nie są tylko sojusznikami; są częścią starego świata, częścią struktury, która utrzymuje równowagę w tym mieście od dekad. Mimo to, jeśli będą nadal naciskać, jeśli przekroczą linię... No cóż. Powiedzmy, że nie tylko ja obserwuję. Jeśli ona dowie się, że stali się problemem, mogę nie mieć szansy rozwiązać tego dyplomatycznie. Obudzę się z kolejnym starannie związanym pudełkiem na moim progu. Może tym razem będzie to głowa i różaniec owinięte razem. Myśl sprawia, że mój żołądek skręca się, nie z przerażenia, ale z ponurego oczekiwania.
Odprowadzam ich przez wielki hol, ściskając dłonie i udając uprzejmość pod wysokimi łukami mojej posiadłości. Marmur odbija ich wypolerowane buty, gdy wychodzą w chłodną noc. Zapalają cygara i śmieją się, myśląc, że świat nadal należy do nich. Zamykam za nimi drzwi, blokując je cichym kliknięciem. Nocne powietrze wpada za mną, rześkie, ciche, ostre zapachem jesiennych liści i czegoś... jeszcze.
Czosnek. Masło. Rozmaryn. Ciepło. Była tutaj. Ta myśl niemal zatrzymuje moje serce w połowie bicia. Ruszam. Szybko. Cicho. Jak drapieżnik. Moje kroki delikatnie odbijają się echem w marmurowym korytarzu, gdy zmierzam w stronę kuchni, każdy zmysł rozbudzony, naelektryzowany możliwością, że tym razem ją złapię. Potem dźwięk. Drzwi. Adrenalina uderza mi do żył. Ruszam bez zastanowienia, mięśnie napinają się jak zwolniona sprężyna. Nie zwalniam, gdy wpadam do kuchni, otwieram tylne drzwi i wybiegam w noc, oczy skanują ciemność jak szaleniec.
"Rozproszyć się!" szczekam do swojego komunikatora, już wyciągając pistolet z paska. "Sprawdźcie teren. Jest tutaj."
Ale już wiem. Zniknęła. Jak dym. Jak zawsze. Stoję tam jeszcze chwilę, patrząc, jak linia drzew kołysze się na wietrze. Nie mogła uciec daleko. Ale zawsze mi umyka. Za każdym razem, gdy się zbliżam, wymyka mi się między palcami. W końcu opuszczam pistolet, powoli wypuszczam powietrze i wracam do środka, z zaciśniętą szczęką. Znowu mnie przechytrzyła.
Wracam do kuchni, zapach jedzenia jeszcze silniejszy teraz. Jest ciepły i bogaty, perfekcyjnie wyczekany, jakby wiedziała, kiedy skończę. Kiedy będę sam. Kiedy będę na tyle wrażliwy, by poczuć pełny ciężar jej nieobecności i być wdzięczny za ten skrzywiony mały przypomnienie, że właśnie tu była. Kolacja czeka na blacie. Makaron, perfekcyjnie podany. Ciepły chleb owinięty w lnianą serwetkę. Butelka czerwonego wina już otwarta, oddychająca obok dwóch kryształowych kieliszków. Powoli podchodzę, wpatrując się w nakrycie stołu. Wygląda... romantycznie. Jak na pierwszą randkę, jeśli zignorować fakt, że włamała się do mojego domu. Śmiech wzbiera w moim gardle, ostry, gorzki, ale prawdziwy. Jest szalona. Jest niebezpieczna. Jest absolutnie, bezwstydnie moja. Siadam, nalewam sobie kieliszek wina i podnoszę go do pustego krzesła naprzeciwko mnie.
"Za ducha w moich ścianach," mruczę z krzywym uśmiechem. "Robisz piekielnie dobrą lasagne."
Ostatnie Rozdziały
#177 Kolejny Stom na horyzoncie.
Ostatnia Aktualizacja: 11/10/2025#176 Ciemny i zaborczy.
Ostatnia Aktualizacja: 11/10/2025#175 Dziedziczenie.
Ostatnia Aktualizacja: 11/10/2025#174 Lekcja potworów.
Ostatnia Aktualizacja: 11/10/2025#173 Charlotte przez szkło.
Ostatnia Aktualizacja: 11/10/2025#172 Duch i jej lustro
Ostatnia Aktualizacja: 11/10/2025#171 Echa
Ostatnia Aktualizacja: 11/10/2025#170 Jak poluje.
Ostatnia Aktualizacja: 11/10/2025#169 Ciężar krwi.
Ostatnia Aktualizacja: 11/10/2025#168 Cicha po.
Ostatnia Aktualizacja: 11/10/2025
Może Ci się spodobać 😍
Uderzyłam mojego narzeczonego—poślubiłam jego miliardowego wroga
Technicznie rzecz biorąc, Rhys Granger był teraz moim narzeczonym – miliarder, zabójczo przystojny, chodzący mokry sen Wall Street. Moi rodzice wepchnęli mnie w to zaręczyny po tym, jak Catherine zniknęła, i szczerze mówiąc? Nie miałam nic przeciwko. Podkochiwałam się w Rhysie od lat. To była moja szansa, prawda? Moja kolej, by być wybraną?
Błędnie.
Pewnej nocy uderzył mnie. Przez kubek. Głupi, wyszczerbiony, brzydki kubek, który moja siostra dała mu lata temu. Wtedy mnie olśniło – on mnie nie kochał. Nawet mnie nie widział. Byłam tylko ciepłym ciałem zastępującym kobietę, którą naprawdę chciał. I najwyraźniej nie byłam warta nawet tyle, co podrasowana filiżanka do kawy.
Więc uderzyłam go z powrotem, rzuciłam go i przygotowałam się na katastrofę – moich rodziców tracących rozum, Rhysa rzucającego miliarderską furię, jego przerażającą rodzinę knującą moją przedwczesną śmierć.
Oczywiście, potrzebowałam alkoholu. Dużo alkoholu.
I wtedy pojawił się on.
Wysoki, niebezpieczny, niesprawiedliwie przystojny. Taki mężczyzna, który sprawia, że chcesz grzeszyć tylko przez jego istnienie. Spotkałam go tylko raz wcześniej, a tej nocy akurat był w tym samym barze co ja, pijana i pełna litości dla siebie. Więc zrobiłam jedyną logiczną rzecz: zaciągnęłam go do pokoju hotelowego i zerwałam z niego ubrania.
To było lekkomyślne. To było głupie. To było zupełnie nierozsądne.
Ale było też: Najlepszy. Seks. W. Moim. Życiu.
I, jak się okazało, najlepsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjęłam.
Bo mój jednonocny romans nie był po prostu jakimś przypadkowym facetem. Był bogatszy od Rhysa, potężniejszy od całej mojej rodziny i zdecydowanie bardziej niebezpieczny, niż powinnam się bawić.
I teraz, nie zamierza mnie puścić.
Związana Kontraktem z Alfą
William — mój niesamowicie przystojny, bogaty narzeczony wilkołak, przeznaczony na Deltę — miał być mój na zawsze. Po pięciu latach razem, byłam gotowa stanąć na ślubnym kobiercu i odebrać swoje szczęśliwe zakończenie.
Zamiast tego, znalazłam go z nią. I ich synem.
Zdradzona, bez pracy i tonąca w rachunkach za leczenie mojego ojca, osiągnęłam dno głębiej, niż kiedykolwiek mogłam sobie wyobrazić. Kiedy myślałam, że straciłam wszystko, zbawienie przyszło w formie najbardziej niebezpiecznego mężczyzny, jakiego kiedykolwiek spotkałam.
Damien Sterling — przyszły Alfa Srebrnego Księżycowego Cienia i bezwzględny CEO Sterling Group — przesunął kontrakt po biurku z drapieżną gracją.
„Podpisz to, mała łani, a dam ci wszystko, czego pragnie twoje serce. Bogactwo. Władzę. Zemstę. Ale zrozum to — w chwili, gdy przyłożysz pióro do papieru, stajesz się moja. Ciałem, duszą i wszystkim pomiędzy.”
Powinnam była uciec. Zamiast tego, podpisałam swoje imię i przypieczętowałam swój los.
Teraz należę do Alfy. I on pokaże mi, jak dzika może być miłość.
Zakochana w bracie mojego chłopaka z marynarki
"Co jest ze mną nie tak?
Dlaczego jego obecność sprawia, że czuję się jakby moja skóra była zbyt ciasna, jakbym nosiła sweter o dwa rozmiary za mały?
To tylko nowość, mówię sobie stanowczo.
To tylko nieznajomość kogoś nowego w przestrzeni, która zawsze była bezpieczna.
Przyzwyczaję się.
Muszę.
To brat mojego chłopaka.
To rodzina Tylera.
Nie pozwolę, żeby jedno zimne spojrzenie to zniszczyło.
**
Jako baletnica, moje życie wygląda idealnie—stypendium, główna rola, słodki chłopak Tyler. Aż do momentu, gdy Tyler pokazuje swoje prawdziwe oblicze, a jego starszy brat, Asher, wraca do domu.
Asher to weteran Marynarki z bliznami po bitwach i zerową cierpliwością. Nazywa mnie "księżniczką" jakby to była obelga. Nie mogę go znieść.
Kiedy kontuzja kostki zmusza mnie do rekonwalescencji w domku nad jeziorem rodziny Tylera, utknęłam z obydwoma braćmi. Co zaczyna się jako wzajemna nienawiść, powoli przeradza się w coś zakazanego.
Zakochuję się w bracie mojego chłopaka.
**
Nienawidzę dziewczyn takich jak ona.
Rozpieszczonych.
Delikatnych.
A jednak—
Jednak.
Obraz jej stojącej w drzwiach, ściskającej sweter mocniej wokół wąskich ramion, próbującej uśmiechać się przez niezręczność, nie opuszcza mnie.
Ani wspomnienie Tylera. Zostawiającego ją tutaj bez chwili zastanowienia.
Nie powinno mnie to obchodzić.
Nie obchodzi mnie to.
To nie mój problem, że Tyler jest idiotą.
To nie moja sprawa, jeśli jakaś rozpieszczona mała księżniczka musi wracać do domu po ciemku.
Nie jestem tu, żeby kogokolwiek ratować.
Szczególnie nie jej.
Szczególnie nie kogoś takiego jak ona.
Ona nie jest moim problemem.
I do diabła, upewnię się, że nigdy nim nie będzie.
Ale kiedy moje oczy padły na jej usta, chciałem, żeby była moja.
Zacznij Od Nowa
© 2020-2021 Val Sims. Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej powieści nie może być reprodukowana, dystrybuowana ani transmitowana w jakiejkolwiek formie ani za pomocą jakichkolwiek środków, w tym fotokopii, nagrywania lub innych metod elektronicznych czy mechanicznych, bez uprzedniej pisemnej zgody autora i wydawców.
Zakazane pragnienie króla Lykanów
Te słowa spłynęły okrutnie z ust mojego przeznaczonego-MOJEGO PARTNERA.
Odebrał mi niewinność, odrzucił mnie, dźgnął, a potem kazał zabić w naszą noc poślubną. Straciłam swoją wilczycę, pozostawiona w okrutnym świecie, by znosić ból sama...
Ale tej nocy moje życie przybrało inny obrót - obrót, który wciągnął mnie do najgorszego piekła możliwego.
Jednego momentu byłam dziedziczką mojego stada, a następnego - niewolnicą bezwzględnego Króla Lykanów, który był na skraju obłędu...
Zimny.
Śmiertelny.
Bez litości.
Jego obecność była samym piekłem.
Jego imię szeptem terroru.
Przyrzekł, że jestem jego, pożądana przez jego bestię; by zaspokoić, nawet jeśli miałoby to mnie złamać
Teraz, uwięziona w jego dominującym świecie, muszę przetrwać mroczne uściski Króla, który miał mnie owiniętą wokół palca.
Jednak w tej mrocznej rzeczywistości kryje się pierwotny los...
Kontraktowa Żona Prezesa
Po Romansie: W Ramionach Miliardera
W moje urodziny zabrał ją na wakacje. Na naszą rocznicę przyprowadził ją do naszego domu i kochał się z nią w naszym łóżku...
Zrozpaczona, podstępem zmusiłam go do podpisania papierów rozwodowych.
George pozostał obojętny, przekonany, że nigdy go nie opuszczę.
Jego oszustwa trwały aż do dnia, kiedy rozwód został sfinalizowany. Rzuciłam mu papiery w twarz: "George Capulet, od tej chwili wynoś się z mojego życia!"
Dopiero wtedy panika zalała jego oczy, gdy błagał mnie, żebym została.
Kiedy jego telefony zalały mój telefon później tej nocy, to nie ja odebrałam, ale mój nowy chłopak Julian.
"Nie wiesz," zaśmiał się Julian do słuchawki, "że porządny były chłopak powinien być cichy jak grób?"
George zgrzytał zębami: "Daj mi ją do telefonu!"
"Obawiam się, że to niemożliwe."
Julian delikatnie pocałował moje śpiące ciało wtulone w niego. "Jest wykończona. Właśnie zasnęła."
Narzeczona Wojennego Boga Alpha
Jednak Aleksander jasno określił swoją decyzję przed całym światem: „Evelyn jest jedyną kobietą, którą kiedykolwiek poślubię.”
Zabawa z Ogniem
„Wkrótce sobie porozmawiamy, dobrze?” Nie mogłam mówić, tylko wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami, podczas gdy moje serce biło jak oszalałe. Mogłam tylko mieć nadzieję, że to nie mnie szukał.
Althaia spotyka niebezpiecznego szefa mafii, Damiana, który zostaje zauroczony jej dużymi, niewinnymi zielonymi oczami i nie może przestać o niej myśleć. Althaia była ukrywana przed tym niebezpiecznym diabłem. Jednak los przyprowadził go do niej. Tym razem nie pozwoli jej już odejść.
Moja Oznaczona Luna
„Tak.”
Wypuszcza powietrze, podnosi rękę i ponownie uderza mnie w nagi tyłek... mocniej niż wcześniej. Dyszę pod wpływem uderzenia. Boli, ale jest to takie gorące i seksowne.
„Zrobisz to ponownie?”
„Nie.”
„Nie, co?”
„Nie, Panie.”
„Dobra dziewczynka,” przybliża swoje usta, by pocałować moje pośladki, jednocześnie delikatnie je głaszcząc.
„Teraz cię przelecę,” sadza mnie na swoich kolanach w pozycji okrakiem. Nasze spojrzenia się krzyżują. Jego długie palce znajdują drogę do mojego wejścia i wślizgują się do środka.
„Jesteś mokra dla mnie, maleńka,” mówi z zadowoleniem. Rusza palcami w tę i z powrotem, sprawiając, że jęczę z rozkoszy.
„Hmm,” Ale nagle, jego palce znikają. Krzyczę, gdy moje ciało tęskni za jego dotykiem. Zmienia naszą pozycję w sekundę, tak że jestem pod nim. Oddycham płytko, a moje zmysły są rozproszone, oczekując jego twardości we mnie. Uczucie jest niesamowite.
„Proszę,” błagam. Chcę go. Potrzebuję tego tak bardzo.
„Więc jak chcesz dojść, maleńka?” szepcze.
O, bogini!
Życie Apphii jest ciężkie, od złego traktowania przez członków jej stada, po brutalne odrzucenie przez jej partnera. Jest sama. Pobita w surową noc, spotyka swojego drugiego szansowego partnera, potężnego, niebezpiecznego Lykańskiego Alfę, i cóż, czeka ją jazda życia. Jednak wszystko się komplikuje, gdy odkrywa, że nie jest zwykłym wilkiem. Dręczona zagrożeniem dla swojego życia, Apphia nie ma wyboru, musi stawić czoła swoim lękom. Czy Apphia będzie w stanie pokonać zło, które zagraża jej życiu i w końcu będzie szczęśliwa ze swoim partnerem? Śledź, aby dowiedzieć się więcej.
Ostrzeżenie: Treści dla dorosłych
Twardzielka w Przebraniu
"Jade, muszę sprawdzić twoje—" zaczęła pielęgniarka.
"WON!" warknęłam z taką siłą, że obie kobiety cofnęły się w stronę drzwi.
Kiedyś bała się mnie Organizacja Cienia, która nafaszerowała mnie narkotykami, by skopiować moje zdolności w bardziej kontrolowaną wersję. Uciekłam z ich więzów i wysadziłam cały ich obiekt, gotowa umrzeć razem z moimi porywaczami.
Zamiast tego obudziłam się w szkolnej izbie chorych, z kobietami kłócącymi się wokół mnie, ich głosy rozdzierały mi czaszkę. Mój wybuch zamroził je w szoku — najwyraźniej nie spodziewały się takiej reakcji. Jedna z kobiet zagroziła, wychodząc: "Porozmawiamy o tym zachowaniu, jak wrócisz do domu."
Gorzka prawda? Odrodziłam się w ciele otyłej, słabej i rzekomo głupiej licealistki. Jej życie jest pełne dręczycieli i prześladowców, którzy uczynili jej egzystencję koszmarem.
Ale oni nie mają pojęcia, z kim teraz mają do czynienia.
Nie przeżyłam jako najgroźniejsza zabójczyni na świecie, pozwalając komukolwiek sobą pomiatać. I na pewno nie zamierzam zacząć teraz.
Accardi
Jej kolana się ugięły i gdyby nie jego uchwyt na jej biodrze, upadłaby. Wsunął swoje kolano między jej uda jako dodatkowe wsparcie, na wypadek gdyby potrzebował rąk gdzie indziej.
"Czego chcesz?" zapytała.
Jego usta musnęły jej szyję, a ona jęknęła, gdy przyjemność, którą przyniosły jego usta, rozlała się między jej nogami.
"Twojego imienia," wyszeptał. "Twojego prawdziwego imienia."
"Dlaczego to takie ważne?" zapytała, po raz pierwszy ujawniając, że jego przypuszczenie było trafne.
Zaśmiał się cicho przy jej obojczyku. "Żebym wiedział, jakie imię wykrzyczeć, gdy znów w ciebie wejdę."
Genevieve przegrywa zakład, na którego spłatę nie może sobie pozwolić. W ramach kompromisu zgadza się przekonać dowolnego mężczyznę, którego wybierze jej przeciwnik, aby poszedł z nią do domu tej nocy. Nie zdaje sobie sprawy, że mężczyzna, którego wskaże przyjaciółka jej siostry, siedzący samotnie przy barze, nie zadowoli się tylko jedną nocą z nią. Nie, Matteo Accardi, Don jednej z największych gangów w Nowym Jorku, nie robi jednonocnych przygód. Nie z nią.












