Rozdział 1

Co byś zrobił, gdybyś odkrył, że wszystko, co wiedziałeś o swoim życiu, było jednym wielkim kłamstwem?

••• Punkt widzenia Aleeny •••

"Aleena, przyjdź do mojego gabinetu teraz," usłyszałam głos Alfy Andre przez łącze umysłowe.

"Muszę iść spotkać się z Alfą," powiedziałam przyjaciółce i pomachałam jej na pożegnanie, a ona skinęła głową ze zrozumieniem.

Szybko szłam, zmieniając kurs z sali balowej w stronę gabinetu Alfy - bardziej jakby pędziłam. Nikt nie lubił trzymać Alfy w oczekiwaniu po wezwaniu.

Dotarłszy do drzwi gabinetu, usłyszałam stłumione głosy ludzi wewnątrz, więc postanowiłam zapukać, potem usłyszałam, jak Alfa prosi mnie, żebym chwilę poczekała, zanim usłyszałam szelest papierów ukrywanych.

Nie obchodziło mnie to, nie było moim miejscem pytać o sprawy stada.

"Wejdź," usłyszałam głos Alfy z wnętrza pokoju i sięgnęłam po klamkę, żeby otworzyć drzwi.

Otwierając drzwi, zobaczyłam Alfę siedzącego na swoim zwykłym krześle za biurkiem, z Luną Rose po jego prawej stronie i Beta Erickiem po lewej.

Beta Erick skinął mi głową na powitanie, zanim minął mnie wychodząc z pokoju.

"Czy coś się stało, Alfo?" zapytałam z pochyloną głową na znak szacunku i uległości.

Roześmiał się, zanim powiedział, "Wiesz, że nie musisz zachowywać ceremonii, kiedy jesteśmy sami, Aleena. W końcu jesteś moją córką."

Moje ciało się rozluźniło na jego słowa i podniosłam głowę, żeby na niego spojrzeć.

"Ojcze," przywitałam go z uśmiechem.

Wstał do pełnej wysokości, a ja mimowolnie cofnęłam się krok. Stojąc cały opalony i umięśniony na 195 cm, każdy byłby nim onieśmielony, a ja, jako jego córka, nie byłam wyjątkiem.

"Nadal boisz się własnego ojca, co?" zażartował, zanim stanął przede mną.

"Kto by się nie bał?" odpowiedziałam, a my śmialiśmy się z naszej wymiany zdań.

"Chodź, przytul starego," powiedział z głupim uśmiechem na twarzy, a ja chętnie weszłam w jego ramiona.

Wyglądaliśmy trochę jak gigant i krasnolud. On był ogromny, a ja... cóż... malutka. Byłam nawet mniejsza niż inne wilczyce, które kiedykolwiek spotkałam. Bez względu na to, ile jadłam czy ćwiczyłam, moje ciało nie mogło rosnąć. Można by mnie pomylić z piętnastolatką, gdyby nie moje kobiece kształty - duże piersi, wąska talia i szerokie biodra.

Ale miałam ogromne szczęście mieć ojca jak Alfa Andre. Rozpieszczał mnie do granic możliwości - dawał mi wszystko, czego chciałam, i był bardzo czuły w ojcowski sposób.

I to wszystko mimo mojej największej słabości. Nie miałam wilka. Tak, dobrze przeczytaliście - jestem bezwilcza. Nigdy nie słyszałam żadnego głosu wilka w swojej głowie, a zbliżałam się do osiemnastki.

Biorąc pod uwagę, że moje ciało przestało rosnąć, nie miało wilka i nie mogło nawet wyleczyć żadnych ran, bez względu na to, jak małe były, wierzyłam, że coś jest ze mną nie tak. Mogłabym nawet uwierzyć, gdyby ktoś powiedział, że jestem człowiekiem, a nie wilczycą.

Ale w rzeczywistości nadal byłam wilczycą, mimo że brakowało mi wszystkich zdolności, które powinna mieć wilkołak... Z wyjątkiem łącza umysłowego, nic więcej nie mogłam zrobić.

"Chodź, usiądź ze mną, Aleena," nagle usłyszałam głos Luny Rose dochodzący z okolic kanapy.

Odwróciłam głowę w jej stronę i z powrotem na ojca, który skinął głową. Potem podeszłam, żeby usiąść obok Luny, podczas gdy ojciec usiadł na pojedynczej kanapie, która wydawała się zbyt mała dla niego i trzeszczała pod jego ciężarem.

"Zastanawiałaś się, co będziesz robić po ukończeniu szkoły, Aleena?" usłyszałam pytanie Luny Rose.

Wbrew powszechnemu przekonaniu, mimo że byłam jak człowiek, nie byłam odrzucana przez swoje stado. Ojciec mnie rozpieszczał, a Luna Rose, jego wybranka po śmierci mojej matki, prawowitej Luny, była dla mnie uprzejma. Wszyscy inni w stadzie również byli dla mnie uprzejmi, chociaż wiedziałam, że to dlatego, że byłam córką Alfy. Gdybym nie była, mogłabym być traktowana inaczej, ale kochałam ich za to, że mnie nie odrzucali z jakichkolwiek powodów.

I również, ojciec i Luna pozwolili mi być człowiekiem. Jak na przykład robić wszystkie ludzkie rzeczy, z wyjątkiem tego, że musiałam zostać na terenie stada, trenować i uczęszczać do szkoły. Po liceum mogłam robić, co chciałam. Dzięki Bogu za to!

„Umm.. Wciąż nie jestem pewna, ale chciałabym coś związanego ze środowiskiem. Więc może wybiorę specjalizację w tym kierunku,” odpowiedziałam Lunie Rose po chwili namysłu.

„Zawsze kochałaś naturę. Piasek, wodę, wiatr, nawet ogień. Musiałem mieć na ciebie oko przez większość czasu, gdy byłaś mała, żebyś nie spaliła stada.” Alfa Andre znowu wybuchnął śmiechem, siedząc na zbyt małej kanapie, która mogła się w każdej chwili załamać.

Zaśmiałam się na jego słowa. Rzeczywiście, kochałam naturę odkąd byłam dzieckiem. Zawsze można było mnie znaleźć brudną od błota, mokrą od wody albo bawiącą się ogniem. Byłam prawdziwą dziewczyną natury.

„Dobrze, powiedz nam, jak zdecydujesz, co będziesz robić i gdzie pójdziesz. Możesz teraz wrócić do swoich obowiązków,” powiedział mój ojciec i machnięciem ręki odprawił mnie, wracając do trybu Alfa.

Wstałam i skinęłam mu z szacunkiem na pożegnanie. „Alfa,” a potem zwróciłam się do Luny, aby zrobić to samo, „Luna.”

Ona skinęła mi w odpowiedzi, a ja opuściłam pokój i udałam się do sali balowej.

Szczerze mówiąc, nie mogłam się doczekać, aż skończę szkołę i będę mogła eksplorować świat ludzi, żyjąc z nimi. Nie będę musiała trenować ani zajmować się sprawami wilkołaków, po prostu będę zwykłą dorosłą kobietą i może znajdę miłość tak, jak to robią ludzie.

Obecna Luna, Luna Rose, była czarownicą. Przepowiedziała, że mogę nie mieć partnera, ponieważ byłam osobliwością w populacji wilkołaków. Ale nawet gdybym miała partnera, byłam pewna, że odrzuciłby mnie za to, jaka jestem.

Westchnęłam beznadziejnie. Ta myśl zawsze mnie smuciła. Jak bardzo chciałabym być normalną wilczycą. Powinnam nawet życzyć sobie być silną alfą wilczycą, skoro byłam dzieckiem Alfy, ale niestety, rzeczywistość nie była tak wspaniała, jak się spodziewałam.

Właśnie wtedy, gdy o tym wszystkim myślałam, poczułam, że ktoś na mnie wpadł, a moje usta wygięły się w uśmiechu. Nie musiałam patrzeć, żeby wiedzieć, kto to był - Greg.

„Gdzie byłaś?” zapytał, czochrając mi włosy.

„Wiem, że jestem mała, ale nie traktuj mnie jak dziecka!” prychnęłam i przeczesałam palcami włosy, żeby je uporządkować.

Greg był w moim wieku, właściwie urodziliśmy się tego samego dnia. Zawsze robiliśmy wszystko razem. Był moim najlepszym przyjacielem i moją tajną miłością. Zawsze miałam nadzieję, że nawet jeśli nie jesteśmy sobie przeznaczeni, wybierze mnie jako wybraną partnerkę.

Zaśmiał się głośno na moją odpowiedź i ponownie zadał swoje pytanie.

„Alfa właśnie mnie zawołał, żeby zapytać, co będę robić po ukończeniu szkoły,” poinformowałam go.

„Nadal myślisz o życiu w świecie ludzi?” zapytał.

„Tak..” odpowiedziałam, a potem oboje zamilkliśmy, idąc w stronę sali balowej.

„Będę za tobą tęsknił, wiesz,” powiedział po chwili.

„Ja też będę za tobą tęskniła. Nadal możemy się łączyć umysłowo i opowiadać sobie wszystko jak zwykle,” powiedziałam spokojnie, mimo że moje serce trzepotało. Nie wiedział, jak słodkie były jego słowa.

Mruknął w odpowiedzi, zanim zapytał, „Jak się mają dziś Alfa i Luna?”

„Wciąż tacy sami jak zwykle,” odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.

„Wciąż taki sam przytulny wilk przed tobą?” zapytał.

Tym razem to ja zaśmiałam się głośno na jego odpowiedź.

Mój ojciec, Alfa Andre, był najsilniejszym alfą obecnie. Był obawiany przez większość wilkołaków. Wybrał drugą partnerkę, Czarownicę Rose, po śmierci mojej matki.

A pojawienie się Czarownicy Rose przyniosło triumf stada Czarnego Serca, które zostało uznane za najsilniejsze stado w historii. Dzięki sile mojego ojca, jego bezwzględności i czarom Czarownicy Rose (którą teraz nazywamy 'Luna Rose'), żadne stado nie odważyłoby się nas zaatakować, nie mówiąc już o przejęciu stada.

Więc widok, jak wielki Alfa Andre zachowuje się w mojej obecności, jego córki, był rzeczywiście zabawny.

„W końcu to mój ojciec,” odpowiedziałam, a potem zapadła między nami wygodna cisza.

„Czy wszystkie stada zdecydowały się przyjechać na bal w tym roku?” zapytał Greg, gdy przekroczyliśmy próg innej części stada.

Następny Rozdział