Rozdział 2
••• Punkt widzenia Aleeny •••
„Tak. Wszystkie pięć na pewno przybędzie,” odpowiedziałam.
„Nawet Klon Krwi przyjedzie. To pokazuje, jak bardzo nasza wataha jest szanowana,” powiedział z dumą.
Wszyscy byliśmy naprawdę zaskoczeni tą wiadomością. Nikt by nie pomyślał, że Klon Krwi przybędzie na wydarzenie towarzyskie. Nawet zaproszenie zostało wysłane tylko z grzeczności, jako że są jedną z watah tutaj.
W sumie w tym kraju było pięć watah - Wataha Srebrnego Księżyca, Wataha Cienia Ducha, Wataha Świecącego Kamienia, Wataha Klon Krwi i na czele wszystkich nasza, Wataha Czarnego Serca.
Wszyscy mieliśmy całkiem dobre przyjaźnie i prowadziliśmy wspólne interesy, z wyjątkiem Klon Krwi. Oni byli trochę samotnikami, ponieważ ich wataha znajdowała się daleko od reszty z nas. Wszyscy mieszkaliśmy blisko lasów, aby nie być widzianymi przez ludzi, gdy byliśmy w formie wilków, ale oni mieszkali na górze, gdzie nawet inni członkowie watahy ich nie widzieli.
I zazwyczaj nie uczestniczyli w funkcjach towarzyskich, jeśli nie mieli ważnych kwestii do omówienia przez Alfa, i dlatego byliśmy zszokowani ich potwierdzoną obecnością.
„O mój Boże, nie mogę uwierzyć w historię, którą właśnie poznaliśmy,” głos dziewczyny nagle zabrzmiał w moim uchu, gdy przechodziliśmy obok dwóch małych wilczyc.
Greg i ja wymieniliśmy spojrzenia na jej słowa i zamilkliśmy ponownie, każdy z nas myśląc o historii. Mogłam sobie wyobrazić, jak bardzo były zdumione, poznając historię Wilkołaków kontra Likany.
Dawno temu, w tym świecie nie było tylko ludzi, czarownic i wilkołaków, ale byli również Lykanowie, czyli Likany. Likany były jak my, ale lepsze we wszystkim. Były to najwyższe wilki z lepszą zwinnością, siłą i wytrzymałością, i były mądrzejsze od nas. I wszyscy żyliśmy w naszych własnych światach bez wojen między nami.
Ale kilka lat przed moim urodzeniem, nowo narodzone wilkołaki zaczęły nagle znikać jedno po drugim, aż liczby były zbyt wielkie, by je policzyć. Okazało się, że Likany je zabijały, co doprowadziło do największej wojny wszech czasów - Wojny Wilkołaków kontra Likany.
Mówiło się, że była przepowiednia od czarownicy, że dziecko urodzone w tamtym roku będzie końcem Lykanów, i zaczęli zabijać nowo narodzone wilkołaki, aby upewnić się, że przepowiednia się nie spełni.
Jedna z czarownic (to była Luna Rose) powiedziała o tym wszystkim Alfom, i tak rozpoczęła się wojna. Wilkołaki z całego świata połączyły siły z czarownicami, aby obalić Likany, i z ich pomocą wilkołaki zdołały doprowadzić Likany do wyginięcia.
Dla mnie, doprowadzenie Likany do wyginięcia było trochę ekstremalnym gestem, ale nie pozwoliłabym nikomu wiedzieć o mojej myśli, ponieważ na pewno zostałabym uznana za zdrajczynię.
Może zasługiwali na to, ponieważ zabijali nowo narodzone wilkołaki tylko dlatego, że bali się wyginięcia. Jak ironiczne, że ich działania w zapobieganiu temu faktycznie doprowadziły do ich zagłady? Czy nie zrobiliby tego, gdyby wiedzieli, co się stanie? A może czekaliby i próbowali zabić tego jednego wilkołaka, aby ocalić swoją rasę?
„Dlaczego wzdychasz?” usłyszałam głos Grega obok mnie.
Nie zdawałam sobie sprawy, że wzdycham, ale chociaż ta historia mnie zachwycała, jakoś czułam też odrobinę smutku, gdy o tym myślałam.
„Nic.. Po prostu myślę, jak wspaniałe są wilkołaki,” półkłamałam. Cóż.. To była prawda. Wilkołaki były wspaniałe, ale wiedziałam, że bez pomocy czarownic nie wygrałyby z Likanami.
Zatrzymałam się i jęknęłam, gdy zdałam sobie sprawę, o czym myślałam. Znowu to samo - myślę dobrze o Likanach. Coś jest ze mną poważnie nie tak!
„Wszystko w porządku?” zapytał.
„Tak, jak nowa!” powiedziałam radośnie.
„A tak przy okazji, z powodu tej wielkiej wojny, Alfa Andre został koronowany na najsilniejszego Alfa w tym kraju, prawda?” zapytał radośnie.
„Uh-huh.. Słyszałam, że wtedy zabił najwięcej Likanów razem z Luną Rose,” potwierdziłam jego teorię.
„Musieli być sobie przeznaczeni, skoro tak dobrze współpracowali od tamtej pory,” odpowiedział z marzycielskim wyrazem twarzy.
Byłam pewna, że wyobrażał sobie scenę bitwy Alfa i Luny współpracujących razem, albooo... wyobrażał sobie znalezienie partnera i stawanie się jak Alfa i Luna. Moje serce zamarło na tę myśl.
„Przepraszam, nie chciałem powiedzieć, że twoja matka i ojciec nie są sobie przeznaczeni,” przeprosił nagle.
Huh?! Moja mama i tata? Ooo.. pomyślał, że byłem smutny z tego powodu.
„Nie martw się. Wiesz, że nie pamiętam nic o mojej matce,” odpowiedziałem obojętnie.
Szczerze mówiąc, nie miałem wielkiej więzi z moją matką, rzekomą Luną stada, gdyby nadal żyła. Nie dlatego, że nie była wspaniała czy coś, ale dlatego, że zmarła, gdy miałem mniej niż rok. Ale nadal chciałem, żeby żyła, bo wiedziałem, że była wspaniałą matką. Zginęła, chroniąc mnie przed porwaniem przez jakichś bandytów.
„Jesteś podekscytowany balem?” zapytałem go, odciągając temat od czegoś smutnego.
„Tak!” nagle wyglądał na pełnego energii. Musiał być bardzo podekscytowany, co sprawiło, że ja też byłem podekscytowany.
„Jutro idziemy na bal, a następnego dnia obchodzimy nasze urodziny. Podwójne szczęście!” wykrzyknął.
„Tak, wiem!” zaśmiałem się, widząc jego ekscytację.
Obaj mieliśmy skończyć osiemnaście lat za dwa dni. Mój tata zasugerował, żebyśmy świętowali moje urodziny na balu, ale odrzuciłem ten pomysł. Oczywiście, nie miałem zamiaru kroić tortu na imprezie, i błagałem mojego ojca, żeby nie robił z tego wielkiej sprawy, bo nie chciałem, żeby wszyscy skupili na mnie uwagę, córce Alfy bez wilka. Byłoby to upokarzające! Na szczęście mój ojciec w końcu się zgodził po moich długich prośbach.
„Jak zamierzasz świętować?” zapytał.
„Nie jestem pewien.. Luna poprosiła mnie o pozwolenie, żeby się tym zająć. Więc.. myślę, że to będzie niespodzianka,” powiedziałem mu z ogromnym uśmiechem na twarzy. Uwielbiałem niespodzianki, a Luna zawsze była na tyle miła, żeby je zorganizować.
„Ale masz szczęście,” zaśmiał się.
„A ty? Jak TY zamierzasz świętować?” zapytałem w odpowiedzi.
„Tylko z rodziną,” wzruszył ramionami.
„Nie wydajesz się zbyt entuzjastyczny, by spędzić swoje 18. urodziny z rodziną.” Podniosłem brew, dając do zrozumienia, że jestem trochę niezadowolony, że tak myśli.
Dla mnie spędzanie czasu z ojcem zawsze było najlepszym czasem. Więc fakt, że nie był entuzjastyczny, bo miałby świętować tylko z rodziną, nie pasował mi.
Przewrócił oczami. „Wiesz, co miałem na myśli.”
Wiedziałem, co miał na myśli. Nie był niezadowolony, po prostu chciał mieć większą rodzinę z siostrami i braćmi, ale był jedynakiem, stąd jego reakcja.
„Wiem. A tak w ogóle, czy twój ojciec mówił coś o bandytach?” zapytałem, przypominając sobie szeptane głosy za drzwiami gabinetu, zanim weszliśmy.
„Nie, czemu?” zapytał z niewielkim zainteresowaniem tematem.
„Nic. Po prostu pomyślałem, że znowu są jakieś problemy,” odpowiedziałem. Mieliśmy ostatnio trochę problemów z bandytami. Kręcili się w okolicy, ale nic więcej nie robili. Raz słyszałem, jak ojciec Grega, Beta Erick, mówił mojemu ojcu, że wygląda na to, że bandyci na coś czekają albo czegoś szukają.
„Porozmawiajmy o balu, dobrze?” zaproponował, a ja zgodziłem się z radością.
„Czy uczniowie nie uznają naszego tematu za oklepany?” Zastanawiałem się nad tym, odkąd został wybrany przez komitet balowy.
„Las deszczowy?” Zaśmiał się.
„Tak.. Las.. Wilki..” wskazałem.
„Myślę, że będą zaskoczeni, jak realistyczne są dekoracje.” zaśmiał się znowu.
W końcu dotarliśmy do budynku balowej sali. Znajdował się w innej części niż domy członków stada, więc dojście tam zajęło chwilę.
„Gotowy, żeby zobaczyć?” zapytał, gdy miał otworzyć podwójne drzwi.
Skinąłem głową, a on otworzył jedno z drzwi. Dziś kończyliśmy ostatnie detale, i zgodnie z jego słowami, byłem zdumiony, patrząc na dekoracje. Czułem się, jakbyśmy przenieśli się do naturalnego lasu deszczowego.
Drzewa, zwierzęta i ich dźwięki, wodospad, a sufit był nawet pomalowany na czarno jak niebo z oświetleniem jako gwiazdy i księżyc.
„Myślisz, że niektórzy zamienią się w wilki z powodu realistycznego księżyca?” Zawstydziłem się, gdy zdałem sobie sprawę, co właśnie zapytałem.
Zaśmiał się tak głośno i mocno, że aż łzy napłynęły mu do oczu. „Czasami jesteś po prostu zbyt naiwny.”
Przewróciłem oczami, mimo że się rumieniłem.
Chodziliśmy po „lesie deszczowym”, a ja czułem, że po balu jutro wieczorem i po skończeniu osiemnastu lat następnego dnia, coś wielkiego wydarzy się w moim życiu.
