Rozdział 46: Thane

We wtorek w południe, jestem o jeden sztywny komentarz od zakończenia czyjejś linii krwi.

Biuro jest symfonią wszystkiego, czego nienawidzę: telefony dzwonią, ludzie oddychają zbyt głośno, a Griffin nuci pod nosem, jakby nie cenił sobie życia.

Próbuję skupić się na kwartalnych raportach rozłożony...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie