Rozdział 49: Harley

Jest środa rano, a ja zaspałam.

Nie o dziesięć minut, ani nie o grzeczne pół godziny. Nie, zaspałam o pełne, bezczelne, wywracające wszechświat dziewięćdziesiąt minut.

Mój budzik ryczy nieustannie, jakby próbował wskrzesić trupa, więc uderzam go z całą wściekłością zdradzonej kobiety, a potem... ...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie