Rozdział 68: Thane

W momencie, gdy wchodzę do sali balowej, świat się zmienia.

Nie w poetyckim sensie. Nie w jakimś wyświechtanym, metaforycznym znaczeniu. Mówię dosłownie. Dźwięki wokół cichną, światło miękko świecące z sufitu zakrzywia się, a każde serce tutaj zwalnia—oprócz mojego.

I wtedy—tam jest. Harley.

Zn...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie