Rozdział 77: Harley

Siedzę w rogu kanapy, moje palce wciąż drżą od burzy realizacji, która uderzyła mnie jak pociąg towarowy. Próbuję—naprawdę próbuję—zracjonalizować to, czego właśnie się dowiedziałam, ale to jak próba zatkania dziury w tonącym statku papierowymi ręcznikami.

Thane wciąż klęczy na podłodze po drugiej ...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie