Rozdział 6
Rozdział 6
"Oko za oko uczyni świat ślepym."
Mahatma Gandhi
Następna godzina minęła w otępieniu. Uzdrowicielka Karol w końcu zdołała oderwać ciało Alfa Romana od Luny Baili i przenieść je do pokoju, gdzie miało zostać przygotowane do pogrzebu. Luna Baila, wciąż płacząca i zrozpaczona, udała się odwiedzić starszyznę stada.
Szukając Hudsona w całym tym chaosie, zauważyłam, że zniknął. Część mnie chciała go odnaleźć, aby zapytać, co teraz będzie, czy śmierć Alfa Romana oznacza wojnę, ale zdałam sobie sprawę, że to nic nie da.
Podobnie jak wszyscy inni, byłam zagubiona i zdezorientowana. A zagubiony wilkołak zwraca się do swojego Alfa po odpowiedzi, ale jeśli miałabym zgadywać, Hudson miał teraz tyle samo odpowiedzi co my wszyscy. Nikt nie spodziewał się, że zostanie Alfą przez co najmniej kolejną dekadę lub dłużej, a na pewno nie w takich okolicznościach.
Zamiast szukać Hudsona, usiadłam na schodach przed ambulatorium. Księżyc był pełny tej nocy, a chłodne nocne powietrze było mile widziane na mojej nagiej skórze.
"Nie masz nic przeciwko towarzystwu?"
Odwróciłam się, aby zobaczyć Rae zbliżającą się do schodów, wyglądającą równie zmęczoną jak ja.
"Oczywiście, że nie," powiedziałam, gdy usiadła obok mnie. Po chwili ciszy zapytałam: "Jak się czujesz?"
Rae prychnęła: "Ty najpierw."
"Nie wiem, co czuć," odpowiedziałam, "Jest mi smutno, że umarł, ale głównie boję się tego, co może się wydarzyć. Śmierć Alfa nie jest zwykle traktowana lekko."
"Uważasz, że może być wojna z Krwawymi Księżycami."
"Uważam, że to realna możliwość," powiedziałam jej, "Nie jestem pewna, co zrobi Hudson, ale nie zdziwiłabym się, gdyby stado próbowało go przekonać do zemsty za Alfa Romana."
Rae przez chwilę milczała, a potem cicho odpowiedziała: "Myślę, że powinniśmy go pomścić."
Odwróciłam głowę, patrząc na nią z marszczonymi brwiami. "Co masz na myśli?"
Twarz Rae była bez wyrazu, gdy spotkała moje spojrzenie. "Sama to powiedziałaś, Ollie," powiedziała, "Śmierć Alfa nie jest do pominięcia. Jeśli nie zemścimy się na Krwawym Księżycu, będziemy wyglądać na słabych. Nie tylko dla nich, ale dla każdego innego stada. Co powstrzyma ich przed przyjściem tutaj, aby dokończyć robotę?"
"Więc wolałabyś wysłać grupę naszych wojowników na pewną śmierć, aby uniknąć możliwej?" zapytałam, "Krwawy Księżyc by nas zniszczył, gdybyśmy nawet spróbowali. Nasi najlepsi wojownicy zmierzyli się z niewielką ich liczbą i zobacz, co się stało. Zdołali zabić naszego Alfa i zranić prawie każdego z naszych walczących."
Rae zmarszczyła brwi, a znałam ją na tyle długo, by wiedzieć, że zaczyna się irytować. "Więc będziemy trenować ciężej," powiedziała, "Nie możemy pozwolić im uciec z tym."
Gdy nie odpowiedziałam od razu, kontynuowała. "Nie czujesz żadnej chęci, aby im zaszkodzić? Nie chcesz zemsty, Ollie? To nie tylko o Alfa Romana – zobacz, co zrobili twoim rodzicom. I moim."
Zamknęłam oczy, gdy fala żalu przeszła przez moje ciało, i nie miała nic wspólnego z dzisiejszą śmiercią. Obrazy przemykały przez moje myśli, przypominając atak sprzed dziesięciu lat – twarz mojej matki, gdy zmuszała mnie i Hudsona do schowania się w szafie, ostatni uścisk, który dałam ojcu, oraz dźwięk wycia Krwawego Księżyca, gdy niszczyli naszą watahę.
Minęło dziesięć lat, a moje serce wciąż bolało, gdy za długo myślałam o rodzicach. Ktokolwiek mówił, że żal z czasem znika lub blednie, kłamał – po prostu uczysz się żyć z jego ukłuciem.
"Zemsta niczego nie zmieni," powiedziałam jej, "Nie przywróci moich rodziców ani twoich z grobu. Wojna tylko zabierze więcej żyć – żyć ludzi, z którymi się przyjaźnimy i na których nam zależy."
Rae gwałtownie wydmuchnęła powietrze przez nos, jej twarz wykrzywiła się w grymas. "Myślałam, że spośród wszystkich ty zrozumiesz gniew," powiedziała, "Krwawy Księżyc zasługuje na zapłatę za to, co zrobił."
Iskra ukrytego gniewu wzrosła we mnie. "Nie myślisz, że jestem zła?" zapytałam, "Nie myślisz, że chciałabym pomścić śmierć moich rodziców? Twoich rodziców? Gdyby Alfa Krwawego Księżyca wszedł do naszej watahy, chciałabym jego głowę na kiju."
Rae odwróciła się do mnie z nieczytelnym wyrazem twarzy.
"Ale na koniec dnia," kontynuowałam, "Nie dostanę tej okazji, a jeśli nie będę w stanie się z tym pogodzić, gniew po prostu mnie zje od środka."
Rae przez chwilę patrzyła na mnie, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy moje słowa do niej dotarły. Rae uzbroiła się w twardą skorupę gniewu, ale nie było niemożliwe jej przełamać.
Ale wtedy wstała, a ja mogłam zobaczyć, jak ta twarda skorupa gniewu znowu się formuje. "Cóż, jeśli możesz żyć bez gniewu, to proszę bardzo," warknęła, "Ale niektórzy z nas nie potrafią udawać, że nasze całe życie nie zostało zniszczone przez Krwawy Księżyc."
Zaczęła odchodzić, ale zanim to zrobiła, odwróciła się, by spojrzeć na mnie po raz ostatni, "Jesteś dla mnie jak siostra, Ollie, ale czasami zastanawiam się, czy naprawdę pragniesz pokoju, czy po prostu ukrywasz się za strachem."
Patrzyłam, jak odchodzi, a jej słowa wisiały w ciszy.
Czy miała rację?
Czy to strach powstrzymywał mnie przed dążeniem do zemsty?
Nie chcę umierać, to na pewno.
Ale to nie tylko to. To nie tylko moje życie jest na szali.
Jeśli zaczniemy wojnę z Krwawym Księżycem, stracę tylko więcej ludzi. Nie chcę patrzeć, jak mój brat umiera, Rae, ani ktokolwiek inny z naszej watahy.
🌔🌕🌖
Siedziałam na schodach przez około dwadzieścia minut, zanim zdecydowałam, że muszę być produktywna. Nawet jeśli Uzdrowicielka Carol opatrzyła większość wojowników, nasza wataha nadal była w nieładzie, a Hudsona nigdzie nie było.
Więc właśnie tam postanowiłam skupić swoją uwagę: znaleźć, gdzie mój zagubiony brat się podziewał. Pierwszym miejscem do sprawdzenia był kamper, który dzieliliśmy.
Wyruszając w stronę RV, zauważyłam wielu członków naszej watahy, którzy rozmawiali z nieznajomymi twarzami. Te nowe twarze musiały być uchodźcami, o których wspominał Alfa Roman – przesiedleni ludzie z watahy Burzowych Pazurów.
Jeśli tu przychodzą, to znaczy, że Krwawe Księżyce musiały zdziesiątkować ich stado.
Nie mogło ich być więcej niż dwadzieścia czy trzydzieści, a większość wyglądała na rodziny. Widziałem małe dzieci trzymające się nóg rodziców, kilku nastolatków, a była nawet kobieta trzymająca noworodka. Nasi członkowie zaopatrywali ich w świeże zapasy, takie jak namioty, jedzenie i śpiwory.
Nasze zasoby były już mocno naciągnięte, ale nie mogliśmy ich po prostu zostawić na pastwę losu.
„Hej, wiesz, czy są tu jakieś dodatkowe kurtki?” Nagle odezwał się nowy kobiecy głos.
Odwróciłem głowę, żeby spojrzeć na właścicielkę tego głosu: drobną, ciemnowłosą dziewczynę w grubych okularach. Miała na sobie dżinsy i koszulkę na ramiączkach, a z tego jak pocierała ramiona, widać było, że jest jej zimno.
„Jesteś jedną z uchodźców?” zapytałem. Prawie nie było potrzeby zadawać tego pytania – oczywiście, że była. Była kolejną nieznajomą twarzą.
„Tak,” uśmiechnęła się, „Mam na imię Mia. Jestem ze Storm Claws, oczywiście. Nie było dużo czasu na spakowanie dodatkowych ubrań, gdy wychodziliśmy, i teraz za to płacę. Nie potrzebuję niczego wymyślnego. Nawet koc będzie w porządku, jeśli masz.”
„Jestem pewien, że pani Butters lub jeden ze starszych stada zaopatrzy cię później w dodatkowe rzeczy,” powiedziałem, „Ale na razie, proszę. Jestem Ollie. Wyglądasz na podobną do mnie rozmiarowo.” Zdjąłem cienką kurtkę, którą miałem na sobie, i podałem jej.
Jej oczy rozszerzyły się i zaczęła protestować, ale nie ustąpiłem. „Naprawdę, weź ją. Idę do mojego kampera, więc tam sobie coś znajdę.”
W końcu wzięła moją kurtkę i założyła ją. Była trochę za duża, ale nie zauważyła tego, wtulając się w ciepło.
I wtedy zauważyłem coś u niej, czego nigdy wcześniej nie widziałem u wilkołaka.
„Nosisz okulary,” powiedziałem.
Mia zaczęła bawić się grubymi oprawkami, wyglądając na zakłopotaną. „Och, tak, noszę. Mam kiepski wzrok.”
„Ale myślałem, że wilkołaki mają doskonały wzrok,” powiedziałem, „Nigdy nie spotkałem wilkołaka w okularach.”
Była teraz jeszcze bardziej zawstydzona i prawie żałowałem, że to zauważyłem. Mam zwyczaj myśleć na głos, co często sprawia więcej kłopotów niż korzyści.
„To prawda,” Mia obniżyła głos do prawie szeptu, „Ale jestem, no, tylko pół-wilk. Jestem też częściowo czarownicą.”
Uniosłem brwi.
Hybryda wilkołaka i czarownicy?
No cóż, codziennie widzisz coś nowego.
„Wiem, że to zaskakujące,” kontynuowała Mia, „Biorąc pod uwagę…”
„Sposób, w jaki wilkołaki i czarownice się nienawidzą?” dokończyłem.
Mia kiwnęła głową. Widziałem, że czuła się nieswojo, ujawniając mi swój sekret, prawdopodobnie niepewna, jak zareaguję, ale nie zamierzałem oceniać kogoś za coś, nad czym nie miał kontroli.
„No wiesz, co mówią,” odpowiedziałem, „Każde stado ma przynajmniej jedną zakazaną historię miłości międzygatunkowej.”
Mia uniosła brew. „Nigdy wcześniej tego nie słyszałam. Kto tak mówi?”
Wzruszyłem ramionami. „Masz jakiś sabat czy coś? Nigdy nie spotkałem czarownicy w prawdziwym życiu, ale słyszałem, że podróżujecie w sabatach.”
„Czarownice tak, ale ja nigdy nie byłam częścią sabatu. Jedyną czarownicą, którą znałam, była moja matka, która zmarła, gdy byłam młoda. Mieszkałam z Burzowymi Pazurami i moim ojcem odkąd pamiętam. On zmarł kilka lat temu, ale Burzowe Pazury były na tyle miłe, że pozwoliły mi zostać.”
Westchnąłem. „To ciężkie, przykro mi. Też jestem członkiem klubu martwych rodziców. Kwalifikacje do członkostwa nie są zabawne.”
„Masz rację,” powiedziała Mia, nerwowo rozglądając się dookoła. „Burzowe Pazury były w stanie mnie zaakceptować mimo mojego czarowniczego pochodzenia... Mam nadzieję, że twoja wataha też to zrobi. Bardzo mi przykro z powodu waszego Alfy. Wiem, że wszyscy musicie teraz przeżywać żałobę.”
Starałem się odepchnąć smutek, który groził zawisnąć nad rozmową, gdy wspomniała o Alfie Romanie.
„Och, dzięki... i nie sądzę, żebyś musiała się tym martwić,” powiedziałem jej, „Wilki mogą nie lubić czarownic, ale większość z nas nigdy nawet nie spotkała żadnej. To tylko stara rywalizacja, która sięga legend i opowieści.”
Mia wciąż nie wyglądała na całkowicie przekonaną, więc kontynuowałem: „Poza tym, jesteś też częścią wilka. Wciąż jesteś jedną z nas.”
„Chyba masz rację,” powiedziała, uśmiechając się nieśmiało, „No dobrze, chyba powinnam iść się przygotować na noc. Dziękuję za kurtkę, Ollie. Naprawdę to doceniam i oddam ją. Obiecuję.”
„Nie ma sprawy,” zawołałem, gdy odwróciłem się, by kontynuować swoją wędrówkę z powrotem do kampera.
Zacząłem iść, ale gdy tylko ruszyłem, uderzyła mnie wizja.
Siedziałem w czymś, co wyglądało jak zamek, na tronie, a na moich ramionach były ręce – ręce, które rozpoznałem w mgnieniu oka. Wciąż nie mogłem zobaczyć jego twarzy, ale te opalone, duże ręce były niezaprzeczalne – należały do mojego tajemniczego mężczyzny z marzeń. Tym razem nie byliśmy tylko my. Pokój był pełen twarzy – niektóre rozpoznawałem, jak Rae, Hudsona i Mię, a niektóre nie. Na przedzie grupy stał oliwkoskóry mężczyzna z włosami w kolorze soli i pieprzu, który wręczył mi najbardziej wyszukaną koronę, jaką kiedykolwiek widziałem. Była wysadzana diamentami, złotem, a w centrum znajdował się kamień księżycowy.
„Dla naszej Królowej Luny i wszystkich jej walecznych poświęceń,” powiedział oliwkoskóry mężczyzna, pochylając głowę, „Niech długo panuje... Bogini Księżyca.”
Nagle, z westchnieniem, zostałem wyrwany z wizji, już nie siedziałem na tronie ani nie patrzyłem na tłum. Stałem znowu w lesie, a oddalająca się postać Mii była w oddali.
Co to, do cholery, było?
Dlaczego mój tajemniczy mężczyzna z marzeń stał za mną i dlaczego wręczano mi koronę, jakbym była jakąś Królową?
Co ważniejsze... dlaczego wszyscy ci ludzie nazywali mnie swoją Boginią Księżyca?























































































