Rozdział 4

Kończę właśnie ostatnie zajęcia na dziś. Wiem, że mam listę książek, które muszę kupić w sklepie studenckim, więc kieruję się do księgarni, żeby je zdobyć i móc zabrać się do pracy. Kto by pomyślał, że obciążenie będzie takie duże?

Powinnam była się domyślić, że biochemia jako kierunek jest wymagająca. Dużo matematyki, co mi nie przeszkadza, bo dobrze sobie radzę z liczbami. Obciążenie jest jednak spore. Może powinnam zrezygnować z jednego lub dwóch przedmiotów. W końcu biorę na siebie więcej niż przeciętny student. Ale powinnam spróbować wytrzymać tydzień. Jeśli za tydzień nadal będę uważała, że to za dużo, wtedy zrezygnuję z jednych czy dwóch zajęć.

Idę, próbując uporządkować wszystkie myśli. Postanowiłam zapomnieć o tym, co wydarzyło się wczoraj na imprezie. Nie jestem tu po to, by się bawić. Jestem tu, by się uczyć, zdobyć dyplom, poznać przyjaciół i mieć życie. Kiedy dochodzę do tego wniosku i zaczynam się zastanawiać, czy kupić używane czy nowe książki, dzieje się to znowu.

Moje ciało zaczyna płonąć. Co do diabła. Czuję ogień zaczynający się w moim brzuchu i gorączkowo szukam miejsca, gdzie mogłabym się schować. Widzę tylko damską toaletę. Mam nadzieję, że będzie wystarczająco duża dla mojej bestii i że nikogo tam nie ma. Wbiegam tam i wołam, żeby sprawdzić, czy ktoś jest w środku. Nie dostaję odpowiedzi, co chyba jest dobrą wiadomością. Próbuję zamknąć drzwi. Ale zanim zdążę, moje nogi zaczynają pękać i upadam. Próbuję powstrzymać krzyk, nie chcę, żeby ktoś tu wszedł. I wtedy najgorsze, co mogło się stać, ktoś wchodzi.

"Co ona robi?" "Chyba się przemienia?" "Dlaczego cierpi?" Jak to możliwe, że ci ludzie się nie boją? Ból jest ogromny. "Czy powinniśmy pozwolić jej dokończyć przemianę, czy ją powstrzymać?" Zanim zdążyłam usłyszeć odpowiedź, byłam już w pełni bestią. Warczę i próbuję ugryźć jednego z nich. Nienawidzę ograniczeń tego małego pomieszczenia. Chcę wyjść.

"Przemień się z powrotem," mówi jeden z mężczyzn. Nie wiem, o co mu chodzi, i znowu próbuję ich ugryźć, ale on mnie uderza. Pisnęłam, wiem, że to nie boli, ale zraniło moją dumę i rozwścieczyło mnie, więc ugryzłam go w ramię, i to mocno. Krew podsyca moją wściekłość, więc celuję w gardło i kiedy mam zamiar rzucić się na tego słabego człowieka, żeby mieć przekąskę, drzwi do łazienki otwierają się ponownie.

"Co tak długo?" Mój wilk zatrzymuje się na widok tego mężczyzny. Cała moja złość ustępuje. Moja bestia nigdy nie była tak spokojna. Co się dzieje? Moja wielka, bestialska głowa odwraca się, nie patrząc na niego. Nie mogę spojrzeć w oczy tego mężczyzny. Jestem przytłoczona spokojem. "Ona nie chce się przemienić, a Sean jest mocno pogryziony."

Znowu to słowo "zmiana". Co ono oznacza? Czy oznacza, że staję się tym czymś? Czy oni wiedzą, kim jestem? Nie boją się. O nie, to jest to, czego zawsze się obawiałem – ci ludzie są tu, by przeprowadzać na mnie eksperymenty. By zabrać mnie do więzienia i wyrzucić klucz. Czuję, jak narasta mój strach, muszę się stąd wydostać. Rozglądam się i widzę drzwi, ale oni blokują jedyne wyjście. Dam radę, to tylko ludzie; mogę uciec.

Zgaduję, że mężczyzna, który wydawał się mnie uspokajać, wyczuł, że zamierzam uciec, i spojrzał mi prosto w oczy, a wtedy stało się coś dziwnego – zobaczyłem wszystko. Widzę jego narodziny i wszystkie jego wspomnienia zalewają mnie. Widzę, że jest tym, czym ja jestem. On też ma w sobie wilka. Jest wszystkim, przy kim chcę być. Nie wiem, jak długo staliśmy. Nie wiem nawet, czy ktoś jeszcze jest na świecie, nie mówiąc już o pokoju.

Podchodzi i głaszcze moje miękkie futro. Prawie mruczę z radości. W chwili, gdy jego ręka dotyka mojego futra, rozpływam się. Czuję się jak szczeniak, bardziej labrador niż dziki zwierz. Mówi: „Wszystko będzie dobrze. Musisz znów stać się człowiekiem, a wtedy porozmawiamy, dobrze?” Zmieniam się w ludzką formę. Nie mogę przestać na niego patrzeć.

„Alfa???” ktoś mówi, ale nie mam pojęcia kto. Jestem zahipnotyzowany tym pięknym mężczyzną. Nigdy nie wierzyłem w czary i magię, ale to uczucie zachwytu można opisać tylko jako zaklęcie, pod którym jestem. Nic nie odciąga mojej uwagi od tego mężczyzny.

Chwilę przyglądam się jego wyglądowi. Jest wysoki. Znacznie wyższy ode mnie. Jego włosy są brązowe, ale mają naturalne blond pasemka, a fale jego włosów sięgają ramion. Skóra jest opalona, jakby spędzał dużo czasu na zewnątrz. Jego twarz jest wyrzeźbiona, a krótki zarost podkreśla mocną linię szczęki. Całe jego ciało jest muskularne, jakby nie miał w ogóle tkanki tłuszczowej. A jego oczy są ciemnoniebieskie. Jak niebo podczas burzy.

„Beta, co się właśnie stało?” „Timmy, myślę, że Alfa właśnie się odcisnął.” Ta krótka rozmowa przywraca mnie do rzeczywistości. O czym oni mówią? Odcisk to to, co właśnie zrobiłem z tym pięknym okazem mężczyzny. Ich głosy brzmią tak znajomo, jakbym ich znał. Może to z tych wspomnień, które właśnie zobaczyłem.

Zastanawiam się, czy ten mężczyzna, na którego patrzę, ma moje wspomnienia. Mężczyzna, o którym wiem tak wiele, odwraca się od człowieka, którego ugryzłem. „Sean, proszę, zabierz Timmy'ego i Mikey'ego i wracajcie do stada, za chwilę dołączę.” Mężczyzna, którego zakładam, że to Sean, kłania się, chwyta młodszych chłopców za ramiona i wyprowadza ich z łazienki. Potem znów na mnie patrzy.

Zdejmuje swoją kurtkę i podaje mi ją. „Proszę, załóż to. Twój wygląd sprawia, że trudno mi się kontrolować.” Zgaduję, że on czuje te same iskry, które ja czuję, kiedy na niego patrzę. Kiedy sięgam po kurtkę, nasze palce się dotykają. Wystarczy tylko muśnięcie skóry.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział