Rozdział 67 - Krzyk nowej ery

Daxon POV

Nie spałem od prawie doby, ale nie mogłem zamknąć oczu.

Nie z tym maleństwem w moich ramionach. Nie z jego małymi piąstkami zaciśniętymi wokół mojego palca, jakbym był jedyną kotwicą trzymającą go w tym świecie.

Był doskonały. Ciepły, oddychający, żywy... i mój. Nasz.

Powietrze wciąż d...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie