Rozdział 9
(Perspektywa Chase'a)
Wyszedłem z biura taty i udałem się na najwyższe piętro do swojego pokoju. Zacząłem zmieniać koszulę, ale zorientowałem się, że ta, którą miałem na sobie, miała zapach mojej nowej partnerki. Jeszcze nie byłem gotów się z tym rozstać. Sprawdziłem, co u mojej młodszej siostry, Ivy.
„Hej,” zawołałem, pukając do drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem, że jest sama i stuka na laptopie.
„Co tam?” zapytała, zdejmując słuchawki. „Już skończyłeś spotkanie?” Słyszałem gorycz w jej głosie. Wiedziałem, że chciała mieć więcej do czynienia z sprawami stada, ale tata był bardzo opiekuńczy wobec niej. Nawet odmówił jej prośby o trening wojownika, gdy skończyła osiemnaście lat, co wkurzyło ją na miesiące. Tata był staroświeckim Alfą, a córka Alfy była księżniczką i tak też była traktowana. Nawet jeśli jej się to nie podobało.
„Tak, na razie,” powiedziałem. Wyciągnąłem z kieszeni telefon komórkowy należący do mojej partnerki.
„Hej, możesz to sprawdzić?” powiedziałem, podając jej go. „Zobacz, jakie informacje możesz z niego uzyskać?” Wiedziałem, że tata już wie, gdzie jest Kaleigh, ale chciałem wiedzieć o niej wszystko i może spróbować najpierw z nią porozmawiać, mimo że kazano mi czekać.
„Do kogo należy?” zapytała. Nacisnęła przycisk domowy, a ekran ożył, pokazując moją uśmiechniętą partnerkę i blondynkę. Moje serce podskoczyło na widok jej twarzy. Boże, już byłem beznadziejnym przypadkiem. Uśmiechnąłem się do Ivy.
„Mojej partnerki,” powiedziałem, a jej oczy się rozszerzyły.
„Co?” wykrzyknęła i spojrzała na ekran startowy z dwoma dziewczynami. „O mój Boże, Chase! Która?” Wskazałem na Kaeleigh, a ona się uśmiechnęła.
„Oczywiście, ognista rudowłosa,” powiedziała, a potem zmarszczyła brwi. „Ale dlaczego ukradłeś jej telefon?”
„Uciekła ode mnie,” powiedziałem nieśmiało, a ona się zaśmiała.
„Boże, już ją kocham,” pochyliła się i wyciągnęła biały kabel z szafki nocnej.
„Więc potrzebujesz jej lokalizacji, prawda?” zapytała, a ja skinąłem głową.
„Tata powiedział, że wie, gdzie jest, ale chce, żebym poczekał,” powiedziałem, a potem wziąłem głęboki oddech i pokręciłem głową. „Serio, Ivy, nie sądzę, żebym mógł być tak cierpliwy.” Skinęła głową.
„Rozumiem,” powiedziała szczerze. „Gdy spotkasz swoją partnerkę, to wszystko albo nic.” Uniosłem brew.
„Mówisz z doświadczenia?” zapytałem, a Ivy zarumieniła się i szybko pokręciła głową.
„Oczywiście, że nie,” powiedziała szybko, a ja się uśmiechnąłem. Już wiedziałem, że moja siostra miała tajemnicę. Wiedziałem też, że powie, kiedy będzie gotowa.
„W każdym razie, daj mi godzinę, a będę miała potrzebne informacje,” potem spojrzała na mnie.
„Pod jednym warunkiem,” powiedziała, a ja zmarszczyłem brwi, „Słuchaj taty, przynajmniej trochę.” Uniosłem brwi ponownie, a ona wzruszyła ramionami.
„Nie myślisz głową, gdy chodzi o twoją partnerkę, myślisz sercem,” potem spojrzała w dół, „A przynajmniej tak mi mówiono.” Skinąłem głową. Mimo że była moją młodszą siostrą, dziesięć lat młodszą ode mnie, była nadal mądrzejsza z nas dwojga.
„Dobrze,” powiedziałem, „Ale proszę, daj mi znać, co znajdziesz?” zapytałem, a ona skinęła głową. „I proszę, zachowaj to w tajemnicy.” Znowu skinęła głową. Wychodziłem już z pokoju, gdy Ivy zawołała za mną,
„Chase?”
„Tak?” Spojrzałem wstecz, a ona miała szeroki uśmiech na twarzy.
„Cieszę się, że ją znalazłeś,” powiedziała, a ja się uśmiechnąłem.
„Tak, ja też.”
Wyszedłem z pokoju siostry z uśmiechem. Teraz muszę znaleźć i naprawić sprawy z Jensenem. Chciałem myśleć, że mogę trzymać go z dala od Kaeleigh, i chciałem obwiniać swoją wściekłość o to, że był z moją partnerką. Ale prosty fakt był taki, że byłem dupkiem, który pozwolił, by emocje i gówno wzięły górę. Ivy miała rację. Myślałem sercem, a w tym przypadku swoim fiutem, i czułem się zagrożony, że Jensen znał moją partnerkę bardziej intymnie niż ja. Nie mogłem nawet obwiniać tego na troskę czy ochronę. Nie do końca, nawet z klątwą.
Nienawidziłem, że ta przeklęta klątwa rządziła moim życiem i wszystkimi decyzjami, które podejmowałem. Nienawidziłem stada Krwawego Cienia, ich starego Alfy Malcolma, a jeszcze bardziej ich obecnego Alfy, Ashera Bowmana. Wiedziałem, że to on był odpowiedzialny za rzekome ataki łotrów na nasze i sąsiednie stada, i wiedziałem, że był odpowiedzialny za Iris.
To ostatnie bolało. Naprawdę, to ja byłem odpowiedzialny za Iris. Postawiłem ją w tej sytuacji. Ostatnią rzeczą, jaką chciałem zrobić, było postawienie Kaeleigh w tej samej sytuacji. Ale miałem stado ponad trzech tysięcy wilków, które byłyby dotknięte klątwą. Klątwą, która zmuszała mnie do zakończenia procesu parowania i znakowania przed moimi trzydziestymi urodzinami, inaczej mój wilk i wilk każdego członka stada Ciemnego Księżyca umrze. Nie mogliśmy żyć bez naszych wilków, albo jeśli przetrwalibyśmy, to oszalelibyśmy.
Podczas moich podróży po świecie spotkałem różnych użytkowników magii. Rozmawiałem z czarownicami, szamanami, znachorami, a nawet miałem audiencję u Konklawe, które, mimo że mój kuzyn Dominik był w radzie, powiedziało mi, że to wewnętrzna sprawa między watahami i ci cholerni Alchemicy nie chcieli się mieszać w nasze małe sprawy. A teraz, cóż, byłem po prostu szczęśliwy, że znalazłem swoją partnerkę, i to z niecałymi pięcioma miesiącami w zapasie.
Otrząsnąłem się z myśli i poszedłem na poszukiwanie Jensena. Zszedłem na piętro Betów i Gammów i najpierw sprawdziłem jego pokój, który okazał się pusty. Skontaktowałem się z Jensenem.
"Hej, stary?" zapytałem w myślach. "Gdzie jesteś? Możemy pogadać?"
"Odwal się, Chase," odpowiedział, zanim przerwał połączenie. Musiało go to kosztować sporo energii, żeby odciąć Alfę. Skontaktowałem się z Alrikiem i dowiedziałem się od niego, że Jensen jest w szpitalu. Cholera, musiałem mu nieźle przywalić. Wyszedłem z domu watahy i pobiegłem do szpitala, który znajdował się za placem treningowym.
Wszedłem do szpitala i zapytałem recepcjonistkę, gdzie jest Jensen. Wyglądała na zestresowaną, ale skierowała mnie w głąb korytarza. Poszedłem zgodnie z jej wskazówkami i znalazłem Jensena siedzącego na łóżku w jednym z bocznych pokoi. Spojrzał na mnie, kiedy wszedłem, i skrzywił się. Alrik siedział na krześle z zamkniętymi oczami, wyglądając jakby spał. Ale po jego napiętych mięśniach mogłem poznać, że doskonale zdawał sobie sprawę z mojego wejścia.
"Czego, do cholery, chcesz?" warknął Jensen. Byłem zaskoczony. Wiele razy traciłem panowanie nad sobą, a Jensen zawsze był tym spokojnym. Alrik otworzył jedno oko i westchnął, zanim wstał, kiedy na niego spojrzałem.
"Dobra," prychnął. "Wracam do swojej partnerki. Nie pozabijajcie się." Wyszedł, a ja spojrzałem na Jensena, który rzucił gniewne spojrzenie na drzwi, przez które właśnie wyszedł jego ojciec.
"Przepraszam," szepnąłem, a Jensen skierował na mnie swoje gniewne spojrzenie. "Straciłem panowanie nad sobą." Nie wiedziałem, co więcej powiedzieć.
"Nie gadaj," wypluł.
"Stary, naprawdę się staram," warknąłem. "Ale obaj wiemy, jak działa więź. Wnika w umysł." Jego rysy nieco złagodniały. Oboje wiedzieliśmy, mimo że tego nie odczuliśmy, że przeznaczona więź jest jednym z najbardziej niesamowitych uczuć, jakie można doświadczyć, i jednym z najbardziej bolesnych, jakie można próbować uniknąć. Bycie Alfą sprawiłoby, że byłbym jeszcze bardziej zaborczy i dodałoby do naszej już bardziej wybuchowej natury.
"Masz rację, ona prawdopodobnie lepiej cię posłucha." Spojrzał na mnie, kiedy to powiedziałem, i zacisnął usta, zanim skinął głową.
"Wiem, że ochrona Kaeleigh jest teraz najważniejsza," potwierdziłem, a on ponownie skinął głową, wyglądając na widocznie bardziej zrelaksowanego.
Usiadłem na krześle obok łóżka i gestem zaprosiłem go do rozmowy.
"Jak źle jest?" Prychnął na moje pytanie.
"Przeżyję." Przewrócił oczami. "Doktor chce mnie zatrzymać na noc na obserwację." Poczułem ukłucia wyrzutów sumienia.
"Przepraszam," powiedziałem ponownie, a on ponownie skinął głową.
"Więc, jesteśmy w porządku?" zapytałem go to samo pytanie, które on zadał mi niecałe pół godziny wcześniej. Wstał, krzywiąc się i trzymając się za bok, a ja natychmiast wstałem, żeby mu pomóc. Ledwo zauważyłem, jak zacisnął pięść, zanim uderzyła mnie prosto w szczękę, wysyłając mnie w kierunku ściany. Rzuciłem mu gniewne spojrzenie, kiedy ból przeszył moją twarz, a on stał z jedną ręką na boku, a drugą pięścią wciąż zaciśniętą. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, zanim się zrelaksował.
"Teraz jesteśmy w porządku," powiedział, wracając na łóżko. Skinąłem głową na znak akceptacji i usiadłem z powrotem na krześle.
Rozmawialiśmy o moich podróżach, sporcie, sprawach watahy, o wszystkim oprócz Kaeleigh przez około godzinę, po czym zrobiło się późno i na dworze było już ciemno. Przyszła pielęgniarka i powiedziała, że czas odwiedzin się skończył, więc wstałem, żeby wyjść.
Tuż przed wyjściem zatrzymałem się, nie odwracając się.
"Jensen?"
"Tak?"
"Naprawdę ją kochasz?" Pytanie było bolesne, ale musiałem wiedzieć.
"Tak." Jego głos brzmiał smutno, a jego własny ból był wyraźnie widoczny. Przez chwilę nic nie mówiłem.
"Dobrze," powiedziałem w końcu z determinacją. "To znaczy, że ją ochronisz."
"Do ostatniego tchu," odpowiedział z najczystszą pewnością.
Skinąłem głową i wyszedłem z pokoju.
Opuszczałem szpital, kiedy Ivy połączyła się ze mną myślami, mówiąc, że udało jej się dostać do telefonu. Odpowiedziałem jej, że jestem w drodze, i skierowałem się z powrotem do głównego domu watahy.
