Rozdział 10

(Widok Kaeleigh)

Westchnęłam, wieszając płaszcz i torbę w pokoju dla personelu w The Cove. Opuściłam ostatnie kilka zmian po tym, jak dowiedziałam się o wypadku Ezry. Nie mogłam się zmusić do opuszczenia mieszkania i spędziłam ostatnie trzy dni na kanapie z Tatum i Lukiem, oglądając filmy i próbując przetrawić to, co się stało.

Chciałam być tam dla bliźniaków, ale śmierć Ezry przywołała wspomnienia straty moich własnych rodziców i wszyscy skończyliśmy wspierając się nawzajem w naszym żalu. Bliźniaki prawdopodobnie radziły sobie lepiej niż ja. Luke był głównie milczący i po prostu płynął z prądem. Miał okazjonalne wybuchy, ale potem wracał do swojego chłodnego, spokojnego ja. A Tatum była skałą dla wszystkich. Przełączała się między byciem z nami a pomaganiem Elainie w organizacji pogrzebu.

Ja, oczywiście, byłam wielką mieszanką emocji, radząc sobie z tym wszystkim i odkryciem nie tylko mojego przeznaczonego partnera, ale że był on również Alfą. Minął cały dzień, zanim Tatum w końcu zażądała, żebym jej powiedziała, co się stało z moim telefonem.

„O bogini,” powiedziała, gdy opowiedziałam jej wszystko, od pozostania z Jensenem i jego Alfą, który nas przyłapał, po moją ucieczkę.

„To musiało być takie niezręczne.” Zaczęła się śmiać, a ja spojrzałam na nią z niedowierzaniem.

„Dzięki,” prychnęłam, ale na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Miała rację, jeśli chodzi o wprowadzenie do przeznaczonych partnerów. Bycie w łóżku z jego Betą musiało być jednym z najlepszych.

„Co zamierzasz z tym zrobić?” zapytała Tatum, a ja pokręciłam głową.

„Nic,” powiedziałam. „Wyjeżdżamy po pogrzebie. Nigdy więcej go nie zobaczę. Problem rozwiązany.” Tatum zmarszczyła brwi.

„Kae, to nie jest jakiś przypadkowy facet. To twój przeznaczony partner,” powiedziała, a ja westchnęłam. Pomimo jej bardziej ekscentrycznych sposobów, wiedziałam, że Tatum była romantyczką w głębi serca.

„Tay, on jest Alfą,” powiedziałam, a ona się uśmiechnęła.

„Wiem,” poruszyła brwiami, a ja się zaśmiałam.

„To więcej niż tylko seks,” powiedziałam. „Nie mogę. Nie z Alfą. Nie mogę pozwolić, żeby miał nade mną taką kontrolę.”

„Czy to naprawdę byłoby takie złe?” zapytała Tatum. „Mam na myśli, że stado Ciemnego Księżyca. To duże stado, prawda?” Kiwnęłam głową, „Więc jest ważnym Alfą, albo będzie, kiedy przejmie władzę.”

„Właśnie,” powiedziałam, „A co jeśli będzie jak Callum? Byłam bezsilna wobec niego.”

„Kae, miałaś osiemnaście lat!” wykrzyknęła Tatum, „A on był draniem. Nikt nie jest jak on.”

„Nie jestem teraz dużo silniejsza, nie bez mojego wilka,” powiedziałam, „A z przeznaczonym związkiem, nie miałabym szans.” Przeznaczony związek był potężny, a wyżej notowany partner zawsze był bardziej dominujący. Nawet jeśli partner niższego rzędu awansował, nadal byłby tym, którego można łatwo podporządkować. Nawet gdybym miała swojego wilka, nadal byłabym tylko rangą Gamma, więc mój przeznaczony partner, będąc rangą Alfa, oznaczał, że to on będzie miał kontrolę w naszym związku. Zły typ Alfy, a moje doświadczenia pokazały mi, że nie było zbyt wielu dobrych Alf, i byłabym wobec niego bezsilna.

„A co, jeśli byłby jednym z tych dobrych?” zapytał Tatum, a ja skrzywiłam twarz.

„Nie widziałeś, jak zareagował, kiedy nas znalazł. Według Jensena, są dobrymi przyjaciółmi. Ale to nie powstrzymało go przed pobiciem go na kwaśne jabłko. Przepraszam, ale nie, myślę, że jest taki jak reszta. Cała władza w głowie i nadęte ego.”

„I naprawdę myślisz, że przestanie cię szukać?” zapytał Tatum, a ja westchnęłam. „Przejdźmy przez pogrzeb. Do końca tygodnia nas nie będzie.”

„A twój telefon?” zapytał Tatum, a ja jęknęłam. Zdałam sobie sprawę tego ranka, że go nie mam i wysłałam kod kasowania na moim laptopie dla bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że to wystarczy, ale i tak nie trzymałam tam nic zbyt osobistego. Całe życie ukrywania się nauczyło nas ostrożności w takich sprawach.

„Tay, proszę, nie mów nikomu,” błagałam ją, a mimo że wyglądała na rozdartej, skinęła głową. Wiedziałam, że nie chciała ukrywać tajemnic przed rodziną, ale nie mogłam ryzykować, by Elaina i Jeremy się o tym dowiedzieli. Miałam przeczucie, że gdyby się dowiedzieli, skomplikowałoby to sprawy.

„Co ty tu robisz?” głos wyrwał mnie z myśli, a ja przewróciłam oczami i odwróciłam się do Bobby’ego.

„Kaeleigh, nie musisz teraz pracować.” Wyciągnął rękę i przyciągnął mnie do uścisku. Skrzywiłam nos na lekko stęchły zapach, który wydawały się emitować wszystkie wampiry, ale pozwoliłam mu mnie przytulić. W końcu mnie puścił i trzymał na wyciągnięcie ręki, patrząc na mnie.

„Dzięki, Bobby,” powiedziałam i wymusiłam uśmiech na twarzy, „Proszę, muszę zrobić coś normalnego, poza tym potrzebuję pieniędzy.”

„Wciąż ci płacę,” prychnął. „Nie musisz pracować, poza tym rozmawiałem z Jeremym. Powiedział mi, że wyjeżdżacie.” Spojrzałam na niego zaskoczona. Nie miałam pojęcia, że Bobby i Jeremy się znają. Zaśmiał się i mrugnął do mnie.

„Przepraszam, mała, wiem więcej, niż myślałaś.”

„Och,” powiedziałam, „Nie wiedziałam, że go znasz.” Skinął głową i smutno się uśmiechnął.

"Znałem twoich rodziców. Jak myślisz, jak się poznali?" Zmarszczyłem brwi. Zawsze myślałem, że moi rodzice pochodzili z tej samej watahy. Na twarzy Bobby'ego pojawił się wyraz, jakby zdał sobie sprawę z tego, co powiedział, a potem zaśmiał się nerwowo.

"Dobra, w porządku," powiedział, "pozwolę ci pracować, ale jeśli musisz iść, to idź. I tak ci płacę do końca miesiąca."

"Bobby!" wykrzyknąłem. Do końca miesiąca zostały co najmniej dwa tygodnie. On tylko pokręcił głową.

"Bez dyskusji," powiedział stanowczo, a potem odwrócił się i odszedł. Pokręciłem głową. Pieniądze przydadzą się, dopóki nie zorganizujemy się w nowym miejscu, a Jeremy już poruszył temat, żebym pomógł mu w interesach, gdy wszystko się uspokoi.

Ruszyłem do baru. Było jeszcze cicho. Przy jednym ze stolików w rogu siedziały dwie czarownice, a przy barze wilkołak. Po jego zapachu mogłem poznać, że był wilkiem z watahy i że miał wysoką rangę. Beta, zgadywałem. Byłem dobry w zgadywaniu rang. Ezra powiedział mi, że nie wszyscy wilkołacy potrafią rozpoznać rangę, chyba że wilkołak sam ją ujawni, ale ja zdawałem się to po prostu wiedzieć. Ezra twierdził, że to moje wyostrzone zmysły czy coś w tym rodzaju. Szybkie powąchanie powiedziało mi, że Beta nie był z watahy, którą znałem, choć był znajomy. Ale zrelaksowałem się, wiedząc, że nie był z Dark Moon. Dobrze znałem ich zapach z czasów spędzonych z Jensenem.

Beta zauważył mnie i uśmiechnął się. Uśmiechnąłem się z grzeczności, ale zauważyłem, że jego szklanka była do połowy pełna, więc poszedłem dalej do baru, gdzie na drugim końcu czekała czarownica. Przez następne pół godziny byłem zajęty obsługiwaniem klientów i uzupełnianiem półek i lodówek na nadchodzący tłum. Był czwartek wieczór i wkrótce mogło się zrobić tłoczno.

Ruch przyciągnął moją uwagę i zobaczyłem, że Beta macha. Uśmiechnąłem się i ruszyłem w jego stronę. Przyjrzałem mu się dokładnie, gdy podchodziłem. Widziałem, że był zbudowany jak większość wilkołaków, choć bardziej szczupły. Ale był pokryty tatuażami. Obie ręce miał w pełni wytatuowane, a z tego, co widziałem pod czarną koszulą, tatuaże ciągnęły się aż na szyję.

"Mogę dostać jeszcze jednego, kochanie?" powiedział z mocnym irlandzkim akcentem, gdy do niego dotarłem.

"Pewnie," uśmiechnąłem się i sięgnąłem po kolejny kieliszek spod baru. "Wódka z limonką?" Uniosłem brew, a on zaśmiał się donośnie.

"Co mogę powiedzieć? Lubię słodkie," powiedział z mrugnięciem, a ja nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Nalałem mu drinka, gdy do baru weszło kilku kolejnych wilkołaków.

„Kochanie, lepiej weź też coś dla szefa,” powiedział. „Whisky z colą z najwyższej półki dla niego,” dodał, a ja spojrzałam w górę, widząc Alfę z poprzedniej nocy wśród nowych wilków. Zmusiłam się do uśmiechu i sięgnęłam po kolejny kieliszek, nalewając drinka. Postawiłam go na blacie, gdy Alfa usiadł i uśmiechnął się do mnie.

„Ah, dziękuję,” powiedział z szerokim uśmiechem. „Nie widziałem cię ostatnio w pracy. Myślałem, że cię przestraszyłem.” Uśmiechnęłam się i wzruszyłam ramionami, biorąc pieniądze od Bety.

„Dziewczyna czasem potrzebuje urlopu,” powiedziałam, nabijając zamówienie na kasę. Chciałam oddać resztę Becie, ale pokręcił głową.

„Zatrzymaj, kochanie,” powiedział, a ja uśmiechnęłam się z wdzięcznością i wrzuciłam pieniądze do słoika na napiwki. Ruszyłam wzdłuż baru, gdy Alfa znów się odezwał.

„Wciąż sama?” zapytał, a ja uśmiechnęłam się i skinęłam głową. „Myślałaś kiedyś o dołączeniu do stada?” Nie mogłam się powstrzymać od przewrócenia oczami, a Beta zaśmiał się.

„Założę się, że śliczna dziewczyna jak ty często słyszy to pytanie,” powiedział, klepiąc Alfę po plecach.

„Przepraszam, stary, ale potrafię rozpoznać samotnego wilka, kiedy go widzę,” mrugnął do mnie. „Myślę, że i tak byłaby dla ciebie zbyt dużym kłopotem.” Alfa spojrzał na Betę gniewnie przez chwilę, ale potem przewrócił oczami.

„Och, nie wiem, Cade,” powiedział, patrząc na mnie od góry do dołu. „Są wilczyce, które mogłyby sprawić, że facet chciałby się ustatkować.” Beta prawie zakrztusił się swoim drinkiem. Uniosłam brew na ich widok. Byłam przyzwyczajona do zainteresowania ze strony wilkołaków, głównie włóczęgów, ale wydawało się, że również Alfy zwracają na mnie uwagę.

„Cholera jasna!” wykrzyknął Beta. „To byłby widok, wszechmocny Asher ustatkowujący się z jedną kobietą,” zaśmiał się ponownie. Alfa tylko przewrócił oczami i uśmiechnął się do mnie.

„Nie słuchaj go, kochanie,” powiedział. „A jeśli kiedykolwiek będziesz chciała zapuścić korzenie w stadzie, to jestem pewien, że zawsze znajdzie się miejsce dla takiego wilka jak ty.” Mrugnął do mnie, a ja znów zmusiłam się do uśmiechu.

„Dzięki za propozycję,” odpowiedziałam. „Ale jak mówiłam ostatnio, dobrze mi samej.”

Usłyszałam otwierające się drzwi, zanim poczułam zapach. Wciąż stałam twarzą do dwóch wilkołaków, więc zauważyłam, jak Alfa zesztywniał i spojrzał w bok, w stronę drzwi.

„Sama, ale nie sama,” powiedział z uśmiechem. Nie musiałam się nawet odwracać, żeby wiedzieć, kto właśnie wszedł.

„Kae,” zesztywniałam na dźwięk tego głosu i westchnęłam. Alfa spojrzał na mnie ciekawie, zanim zwrócił się do Bety, ale wiedziałam, że wciąż mnie obserwuje.

„Kae, proszę, musimy porozmawiać,” zawołał głos z drugiego końca baru.

Przykleiłam uśmiech do twarzy i odwróciłam się, by spojrzeć na Jensena, a tuż za nim stał jego Alfa i mój przeznaczony towarzysz.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział