Rozdział 1
(Kaeleigh’s POV)
Obudziłam się, wciąż drżąc, a resztki koszmaru odtwarzały się w mojej głowie jak jakiś traumatyczny film. Westchnęłam, zamknęłam oczy i próbowałam kontrolować oddech. Po niszczycielskim zniszczeniu naszej watahy, ukryliśmy się. Alfa Ezra powiedział, że nadal jesteśmy w niebezpieczeństwie ze strony watahy, która nas zaatakowała. Mieliśmy coś, czego chcieli, i powiedział, że zrobią wszystko, by to zdobyć. Kilka razy mówiłam, że może jeśli oddamy im to, czego chcą, zostawią nas w spokoju i będziemy mogli spróbować odbudować to, co zostało z watahy Szkarłatnego Kręgu. Nasza kiedyś trzystuosobowa wataha została zredukowana do garstki. I nawet wtedy mieliśmy tylko trzech wilkołaków, reszta naszej watahy była ludzka. Rzadkością było, żeby wataha zawierała niezmieniaczy, a jeszcze rzadziej, żeby byli to ludzie, ale przeznaczona partnerka Alfy Ezry była człowiekiem, więc dawno temu uzgodniono, że nasza wataha będzie bardziej gościnna.
Poczułam, jak łza spływa po moim policzku i wściekle ją starłam. Zbyt dużo płakałam przez to przeklęte wydarzenie. A powtarzające się koszmary, które miałam od tamtego czasu, nigdy nie wydawały się łatwiejsze do zniesienia. Byłam wtedy zbyt młoda, żeby zrozumieć, gdy zobaczyłam, jak atakujący Alfa rozrywa i łamie gardło mojego ojca, i gdy zobaczyłam, jak na twarzy mojej matki pojawia się świadomość, że ich przeznaczone więzi pękają wraz z jego śmiercią. Opiekowała się mną i nie widziała, jak to się stało, ale widziałam, jak jej serce pęka natychmiast. Pożegnała się ze mną właśnie tam, chociaż wtedy tego nie rozumiałam. Zemdlałam krótko potem, a gdy się obudziłam, oboje moich rodziców już nie było.
Długo opłakiwałam moich rodziców, ale rozumiałam. Zostaliśmy zaatakowani, a mój ojciec był Gammą watahy. Jego zadaniem było chronić Lunę i jej dzieci, i zginął, wykonując swoje obowiązki honorowo. A przynajmniej prawie je wykonując. Smutek po śmierci moich rodziców był znacznie przyćmiony przez poczucie winy, które czułam z powodu śmierci Jonathana, dziedzica Alfy naszej watahy. Zbyt dużo płakałam po stracie Jonathana i obwiniałam siebie za jego śmierć. Gdyby nie próbował mnie chronić, mógłby się ukryć i nie zostałby zabity. Codziennie obwiniałam się za jego śmierć, a co gorsza, jego ochrona i poświęcenie były na nic. Nie byłam nawet prawdziwym wilkołakiem. Owszem, miałam siłę i wyostrzone zmysły, ale nie mogłam się zmienić. Moje osiemnaste urodziny, które były średnim czasem na pierwszą przemianę wilka, minęły, a mój wilk nigdy się nie pojawił. A teraz, w wieku dwudziestu czterech lat, mój wilk pojawił się tylko raz, chyba.
Właśnie skończyłam dwadzieścia lat i wracałam do domu z klubu, kiedy ktoś mnie złapał. Natychmiast rozpoznałam w nim Alfę lokalnej watahy, obok której wtedy mieszkaliśmy. Wykazywał zainteresowanie mną, którego nie odwzajemniałam, a jego zraniona męska duma wyraźnie tego nie lubiła. Wciągnął mnie do zaułka i całkiem nieźle się broniłam, ale był Alfą i szybko mnie pokonał. Nie byłam pewna, co się stało potem, ale zemdlałam, a kiedy się obudziłam, byłam cała we krwi, a Alfa zniknął. Mogłam tylko przypuszczać, że moja wilczyca wyczuła zagrożenie życia i przejęła kontrolę. Nikomu jednak o tym nie wspomniałam. Wiedziałam, co by się stało, gdybym to zrobiła. Nalegaliby, żebyśmy się znowu spakowali i przenieśli. A już narobiłam wystarczająco dużo kłopotów. Nie tylko byłam odpowiedzialna za śmierć Jonathana, ale także Hayley, siostry Alfy Ezry i partnerki Bety Jeremy'ego, która zginęła, próbując mnie chronić. Było dla mnie oczywiste, że jestem przeklęta czy coś, więc starałam się sprawiać jak najmniej problemów.
Wystarczyło, że po tym wszystkim Alfa Ezra i Luna Elaina przyjęli mnie i wychowali jak swoją własną. Radzili sobie z moimi koszmarami i budzeniem się z krzykiem prawie każdej nocy przez ostatnie dziewiętnaście lat. I radzili sobie z moim załamaniem, kiedy moja wilczyca się nie pojawiła. I z moim późniejszym buntem i nieposłuszeństwem. Uciekłam z domu, a jak większość osiemnastolatek, wpadłam w złe towarzystwo. Skończyłam na terytorium watahy o niechlubnej reputacji i wpakowałam się w kłopoty, próbując odejść. Musiało interweniować Alfa Ezra i Beta Jeremy, aby mnie stamtąd wyciągnąć. Po tym płakałam przez miesiąc. Nie wiedziałam, jak złe mogą być watahy. I choć powiedziano mi, że nie wszystkie są takie złe jak tamta, która traktowała swoje wilczyce jak niewolnice seksualne, przysięgłam wtedy, że nigdy nie pozwolę nikomu mieć nade mną kontroli. Mogłam być samotnym wilkołakiem, ale przynajmniej mogłam podejmować własne decyzje.
Beta Jeremy zaczął mnie trenować zaraz po tym. Powiedział, że nawet jeśli nie byliśmy oficjalną watahą, bo nie można być watahą bez terytorium, to i tak mogliśmy chronić swoich jak wataha. A jeśli miałam przejąć po ojcu rolę Gammy, musiałam nauczyć się walczyć. Od tamtego dnia byłam dumna ze swojej pozycji, wiedząc, że nawet bez wilczycy mogłam przynajmniej próbować chronić Lunę Elainę i ich bliźniaki, Luke'a i Tatum. Oraz trójkę dzieci Bety Jeremy'ego z jego ponownego małżeństwa z Jade, inną ludzką kobietą, która straciła swojego partnera w masakrze. Miałam szczęście, że Alfa Ezra nie nalegał na tradycyjną hierarchię watahy i zasady, bo moje zuchwałe zachowanie i słowa prawdopodobnie wpędziłyby mnie w kłopoty więcej razy, niż mogłabym zliczyć.
Spojrzałam na zegar na stoliku nocnym i jęknęłam. Była już prawie czwarta po południu, a przespałam większość dnia. Pracowałam w The Cove zeszłej nocy, barze i klubie dla nadprzyrodzonych istot. Dostałam tę pracę, kiedy wróciliśmy tu około rok temu, i pracowałam pięć nocy w tygodniu za barem. Moja zmiana dzisiaj zaczynała się o siódmej wieczorem, co oznaczało, że miałam jeszcze trochę czasu, zanim musiałam się tam udać. Wstałam z łóżka i przeciągnęłam się, zanim wyszłam z pokoju do głównej części mieszkania.
Jeśli chodzi o mieszkania, to to było całkiem spore i nowoczesne. Alfa Ezra i Beta Jeremy zaczęli wspólny biznes, gdy byłem młody, a firma się rozrosła i teraz miała się dobrze. Na tyle, że mogli sobie pozwolić na dwa mieszkania w dobrym budynku z dobrą ochroną.
Podszedłem do kuchni i otworzyłem lodówkę, żeby zobaczyć, czy jest coś, co mogę szybko złapać. Wciąż przeszukiwałem, kiedy poczułem nieomylną obecność mocy Alfy za sobą. Kiedy spojrzałem przez ramię, zobaczyłem, że Alfa Ezra mnie obserwuje. Zamknąłem drzwi lodówki i uśmiechnąłem się.
„Dzień dobry,” powiedział z uśmiechem, gdy usiadłem przy barze śniadaniowym i chwyciłem jabłko z miski.
„Nie pozwól, żeby Eliana to zobaczyła. Wpadłaby w szał, gdyby pomyślała, że to wszystko, co jesz.”
„Nie pozwól, żeby co zobaczyła?” Luna Eliana weszła do kuchni i zmrużyła oczy na swojego partnera i męża. Nie mogłem powstrzymać śmiechu. Mimo że był Alfą, wciąż był bezsilny wobec swojej partnerki. Uwielbiałem ich związek i to, jak bardzo byli zakochani. Część mnie pragnęła tego samego dla siebie, ale inna część była przerażona. Więź przeznaczonego partnera to naprawdę potężna siła. A widok złamanego serca mojej matki zawsze nawiedzał mnie, gdy o tym myślałem.
„Och, Kae,” wykrzyknęła Eliana, „Nie waż się myśleć, że to wszystko, co zjesz, młoda damo.” Śmiałem się ponownie, a tym razem Ezra dołączył.
„A nie mówiłem,” powiedział Ezra, a ja przewróciłem oczami i wziąłem kolejny kęs jabłka. Eliana zajęła się w kuchni, a nie minęło dużo czasu, zanim powietrze wypełnił pyszny zapach boczku i kiełbasek. Ezra usiadł przy barze śniadaniowym i zaczął przeglądać gazetę.
„A tak przy okazji,” powiedział, nie podnosząc wzroku, „widziałem twoje notatki na temat Tate Holdings.” Skrzywiłem się na swoim miejscu. Byli jednym z klientów Ezry i Jeremy'ego. Znudziło mi się zeszłej nocy, więc zaczęłam grzebać w jego biurze. Miałem smykałkę do biznesu i potrafiłem dostrzec, kiedy mają potencjał i takie tam. Zanotowałem kilka rzeczy na podstawie tego, co wiedziałem od Ezry i Jeremy'ego.
„Przepraszam,” powiedziałem.
„Nie, właściwie były dobre,” powiedział. „Wysłałem je do Jeremy'ego i zgodził się, że to dobry pomysł.” Uśmiechnąłem się na pochwałę.
„Wiesz, gdybyś rozważyła dołączenie do biznesu ze mną i Jer, mogłabyś rzucić tę kiepską pracę.” Zmrużyłem oczy na Ezrę, a on się zaśmiał.
„Dobrze, to tylko myśl, to wszystko.” Próbował mnie namówić do rzucenia pracy w barze, odkąd ją dostałem. Ale lubiłem ją, dawała mi trochę wolności by być sobą, a pieniądze były całkiem dobre. Nie to, żeby Ezra i Eliana brali ode mnie cokolwiek za czynsz czy coś, więc miałem całkiem spore konto oszczędnościowe.
„Może jak wrócę z podróży, moglibyśmy przejrzeć wyniki,” powiedział, a ja rzuciłem mu ciekawskie spojrzenie.
„Wyjeżdżasz z miasta?” zapytałam, a on spojrzał na Elainę, która nakładała jedzenie na talerze. Zobaczyłam między nimi bardzo znajome spojrzenie. Takie, które oznaczało, że coś przede mną ukrywają.
„Co?” zapytałam, a potem zmrużyłam oczy. „To podróż służbowa czy jedna z tych innych podróży?” zapytałam. Wyraz twarzy Ezry odpowiedział na moje pytanie i poczułam, jak żołądek mi się ściska. Co kilka lat Alfa Ezra i Beta Jeremy otrzymują informacje od swoich kontaktów, które wskazują, że znów możemy być w niebezpieczeństwie. Wtedy kończy się na tym, że pakujemy nasze rzeczy i szukamy nowego miejsca do zamieszkania. Wcześniej mi to nie przeszkadzało. Ale kiedy przeprowadziliśmy się tutaj, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to jest nasz dom. Nasze stare terytorium paczki znajdowało się w tej okolicy i zastanawiałam się, czy to, że wróciliśmy tutaj, było znakiem, że zagrożenie zostało zażegnane. Westchnęłam i odłożyłam widelec, który właśnie podniosłam. Nagle straciłam apetyt.
„Kiedy?” zapytałam, a Ezra wzruszył ramionami.
„Przepraszam, kochanie,” powiedział. „Wiem, że lubisz tutaj być i mimo że tego nienawidzę, wiem, że lubisz swoją pracę. Tylko że obiecaliśmy...” przerwał, gdy Elaina zakaszlała i spuścił głowę. Spojrzałam między nimi, oboje unikali kontaktu wzrokowego.
„Co ukrywacie?” zapytałam. Zaczynałam się irytować i nienawidziłam być trzymana w nieświadomości, ale zazwyczaj to tolerowałam.
„Nie mogę wykonywać moich obowiązków Gammy, jeśli nie znam wszystkich informacji, Ezra,” warknęłam i wstałam z krzesła.
„Kae,” zawołał za mną, gdy wybiegłam z pokoju. Nienawidziłam życia w ukryciu, zwłaszcza że nie miałam pojęcia, dlaczego, naprawdę, co było tak ważne, że po prawie dwudziestu latach nadal byliśmy ścigani.
„Kae, proszę,” powiedział ponownie, jego głos błagalny. Zatrzymałam się w miejscu i zamknęłam oczy. Po głębokim oddechu odwróciłam się do niego. Wiedziałam, że mam tendencję do zbytniego emocjonowania się. Podobno to dlatego, że jestem pełna pasji, według Bety Jeremy'ego.
„W porządku,” wymusiłam uśmiech na twarzy, „rozumiem. Wiem, że tylko nas wszystkich chronisz. Szkoda, że nie mogę pomóc.” Ezra spojrzał na Elainę i wymienili spojrzenia, zanim znów spojrzał mi w oczy.
„Może powinniśmy porozmawiać, kiedy wrócę,” powiedział. „Może czas, żebyś poznała prawdę. Czy możemy poczekać, aż wrócę? Może to zająć więcej niż kilka godzin.” Skinęłam głową w odpowiedzi. Po jego wyrazie twarzy i wymuszonym uśmiechu Elainy widziałam, że mówi poważnie.
„Dobrze,” wymamrotałam, czując się trochę głupio i bardzo kapryśnie.
„Dobrze,” powiedział Ezra i wstał. Pocałował Elainę, a potem podszedł i pocałował mnie w czoło. „Jesteś dobrą dziewczyną, Kaeleigh, i przeszłaś więcej niż ktokolwiek z nas. Mam nadzieję, że wiesz, że chcemy tylko twojego bezpieczeństwa.” Uśmiechnęłam się ponownie i skinęłam głową.
„Wiem,” powiedziałam, a on skinął głową.
„Cóż, lepiej się spakuję. I nie martw się, wrócę za kilka dni, a wtedy opowiemy ci całą historię.” Potem skierował się do ich sypialni i zamknął drzwi.
