Rozdział 5
(Punkt widzenia Kaeleigh)
"O mój Boże!" Drzwi do sypialni właśnie otworzyły się z hukiem, a najbardziej niesamowity zapach dębu i deszczu uderzył we mnie, odurzając mnie i wprawiając mój umysł w stan nadmiernej aktywności. Potem usłyszałam jedno słowo!
"MOJA!"
I wszystko nagle ułożyło się na swoim miejscu. To było jakby nagle brakowało mi jakiejś części, o której nawet nie wiedziałam, że jej brakuje, aż do teraz. Mogłabym żyć bez świadomości o tej części, ale teraz, kiedy wiedziałam o jej istnieniu, nie mogłam sobie wyobrazić życia bez niej.
Spojrzałam na Jensena, który musiał zrozumieć, co się dzieje.
"O kurwa!" powiedział, a potem on i kołdra zniknęli w rozmytej plamie. Poczułam chłód braku jego ciepłego ciała, gdy usłyszałam trzask obok mnie. Wyskoczyłam z łóżka i zobaczyłam mężczyznę pochylającego się nad Jensenem, który uderzał go raz za razem, warcząc. Jensen nie próbował się bronić, tylko trzymał ręce nad głową w obronie.
"Co do diabła?" krzyknęłam, zeskakując z łóżka. Podbiegłam i chwyciłam dużą rękę mężczyzny, właśnie gdy miał zamiar ponownie uderzyć Jensena. Natychmiast, przy dotknięciu, iskry elektryczności przebiegły przez moje ramiona i ciało, budząc wszystkie moje zmysły. Nigdy wcześniej nie czułam się bardziej żywa, a coś głęboko we mnie się zmieniło. Mężczyzna zamarł na mój dotyk, a ja puściłam go i zatoczyłam się do tyłu, upadając na podłogę. Powoli się odwrócił i spojrzał na mnie. Jego ciemnobrązowe włosy były wystarczająco długie, by je odgarnąć do tyłu, ale zbyt krótkie, by sięgały karku, pozostawiając go odkrytym. Jego oczy były głęboko bursztynowe w środku, z wybuchem bogatego złota na krawędziach. Miał lekką brodę otaczającą jego różowe usta, z dolną wargą nieco grubszą. Nosił czarną koszulkę z dekoltem w serek, która przylegała do jego szerokiego i zdefiniowanego ciała. Koszulka była na tyle dopasowana, że można było zobaczyć zarys ośmiopaka mięśni. Wyblakłe czarne dżinsy, z kilkoma przetarciami, dobrze leżały na jego ciasnym tyłku.
Obrzucił mnie wzrokiem, gdy użyłam krawędzi łóżka, by się podnieść. Zerknęłam na Jensena, który właśnie opuszczał ręce. Widziałam, że jego twarz była już posiniaczona z jednej strony i gdzieś była krew, chociaż nie mogłam powiedzieć skąd. Trzymał się tak, jakby jego lewa strona była zraniona.
"Kim, do cholery, myślisz, że jesteś?" krzyknęłam na mężczyznę ze złością, a on wstał. Popchnęłam go, a przynajmniej próbowałam, bo moje ręce trafiły na twardą masę, a on wyglądał, jakby ledwo poczuł moje uderzenie. Patrzył na mnie z niemal rozbawionym wyrazem twarzy, co tylko bardziej mnie rozwścieczyło, więc znowu go popchnęłam.
"Nie możesz wparować do czyjegoś pokoju i zacząć go okładać! Co, urodziłeś się w jaskini?" Jego usta drgnęły, jakby próbował się uśmiechnąć.
"O, myślisz, że to zabawne, co?" Właśnie spotkałam mojego przeznaczonego partnera, ale byłam tak wściekła, że zacisnęłam pięść i uderzyłam go w ten kpiący, idealny podbródek.
A przynajmniej próbowałam. Jego refleks zadziałał i złapał mnie za nadgarstek, zanim zdążyłam trafić. Spojrzał na mnie groźnie, gdy próbowałam wyrwać rękę.
„Chase.” Spojrzałam w dół na Jensena, który kaszlnął, próbując wydusić z siebie słowo. Miał surowy wyraz twarzy, a jego oczy przeskakiwały między mną a mężczyzną. Zdałam sobie sprawę, co powiedział: Chase, nazwał go Chase. Spojrzałam z powrotem na mężczyznę przede mną. To był Chase? Ten Chase, o którym tyle słyszałam? Chase, który był najlepszym przyjacielem Jensena? Chase, który miał być przyszłym Alfą stada Ciemnego Księżyca! Mój przeznaczony partner był Alfą, na dodatek dziedzicem stada Jensena. Wyrwałam ramię z jego uścisku i cofnęłam się. Spojrzał na mnie, gdy się odsuwałam, i ponownie obrzucił mnie wzrokiem. Jego oczy zalśniły złotym blaskiem rangi Alfy i zdałam sobie sprawę, że jestem naga. Przejechał językiem po wargach, a moje oczy skupiły się na tym ruchu, wyobrażając sobie, jak je całuję, gryząc je, czując je na całym ciele.
Poczułam napięcie w dolnej części brzucha i wiedziałam, że się podniecam, a on ledwie się poruszył. Jego nozdrza się rozszerzyły, a jego usta wykrzywiły się w krzywy uśmiech, obiecujący niecne rzeczy. Spojrzałam mu w oczy, które miały ten sam zły błysk, potwierdzając obietnicę z uśmiechu. Przygryzłam nerwowo wargę, czując, jak moje ciało pokrywa się rumieńcem, gdy gorąco mojego podniecenia się nasilało.
Nawet nie zauważyłam, kiedy się poruszył, zanim poczułam, jak przyciska mnie do ściany. Jego ręce na moich ramionach i nasze ciała dotykałyby się, gdyby nie jego ubranie. Zanurzył głowę w moich włosach, przy mojej szyi, i głęboko wciągnął powietrze. Całe moje ciało zapłonęło od jego dotyku, od jego zapachu. Mój umysł spowił mglisty pożądania, gdy uniósł głowę, tak że jego usta musnęły bok mojego ucha.
„Moja,” wyszeptał, zanim przesunął się na tyle, by zderzyć swoje usta z moimi. Świat eksplodował, gdy się zetknęliśmy. Nie tracił czasu, wpychając język do mojego ust, a ja przyjęłam go chętnie, całując go z równą intensywnością. Jego ręce wędrowały po moim ciele, zatrzymując się na chwilę, gdy jego kciuk musnął bok mojej piersi, co sprawiło, że westchnęłam, a on zaśmiał się w odpowiedzi. Dotarł do moich bioder i bawił się nimi, rysując kręgi, gdy dygotałam. Chwycił moje biodra i z łatwością mnie uniósł, a ja owinęłam nogi wokół jego torsu i ręce wokół jego szyi. Oboje łapaliśmy powietrze, gdy w końcu oderwał się od moich ust. Wrócił do zanurzania głowy w mojej szyi, ocierając się, gryząc i całując, gdy ocierałam się o niego.
Zamknęłam oczy, gdy pasja przepływała przez moje żyły, pozwalając sobie zagubić się w jego dotyku. Czułam coś na skraju swojej świadomości, coś, co było obudzone i próbowało się uwolnić. Było tak blisko, że prawie mogłam to zobaczyć.
I wtedy obrazy zaczęły przelatywać przez mój umysł. Alfa w zaułku i ten w tamtym stadzie. Alfa, który próbował mnie porwać, gdy miałam pięć lat, i zabił moich rodziców. Wszystkie powody, dla których starałam się trzymać z dala od Alf, i jeden z głównych powodów, dla których nie chciałam dołączyć do stada. Ale obraz, który najbardziej wpłynął na mnie, był ten jedynego dziedzica Alfy, któremu kiedykolwiek zaufałam, i tego, nad którym całe życie czułam się winna. I ten, który stracił życie, chroniąc mnie. Widok martwych oczu Jonathana sprawił, że moje krew natychmiast zamarzła.
Chase musiał to zauważyć, bo zatrzymał się niemal natychmiast i odsunął się trochę, by na mnie spojrzeć.
"Skarbie?" Jego głos był pełen troski. Wpadłam w panikę i zaczęłam się szarpać, próbując się od niego uwolnić.
"Proszę, puść mnie." Odepchnęłam go, a mój oddech przyspieszył. Posłuchał i cofnął się, trzymając ręce w górze, pokazując, że nie chce zrobić mi krzywdy. Zaczęłam szukać po pokoju swoich ubrań.
"Muszę stąd wyjść," mamrotałam. "Nie dam rady."
"Nie idziesz nigdzie beze mnie," usłyszałam jego warknięcie i rzuciłam mu gniewne spojrzenie. Cholerni Alfy, już próbował mnie kontrolować. Spojrzałam na drzwi, a on zastygł, obserwując mnie. Powoli podniosłam swoje dżinsy i bluzkę, a potem zerknęłam na drzwi do łazienki. Obserwował każdy mój ruch, jakby byłam jego zdobyczą. Rzuciłam się do łazienki, ale był bliżej i szybszy, poczułam jego ramię wokół talii, gdy podniósł mnie w powietrze.
"Złaź ze mnie," krzyknęłam i próbowałam go kopnąć, ale nie mogłam znaleźć odpowiedniego kąta z tyłu.
"Poczekaj, przestań," warknął, zanim rzucił mnie bez wysiłku na łóżko. Czułam, jak moja złość się gotuje. Próbował mnie powstrzymać przed ucieczką, a ja nie mogłam dać się tu uwięzić. Rzuciłam się na niego, warcząc. Musiałam go zaskoczyć, bo faktycznie cofnął się o kilka kroków i upadliśmy na podłogę. Ale nie trwało to długo, szybko złapał mnie za ręce, gdy próbowałam go drapać.
Obrócił mnie i nagle znalazłam się na plecach, a on był na mnie. Przycisnął moje ręce nad głową, podczas gdy ja walczyłam, by się uwolnić.
"Przestań!" Czułam, jak jego Alfa komenda próbuje wtargnąć w moje zmysły, ale odepchnęłam ją i warknęłam na niego. Jego oczy się rozszerzyły, a potem ten arogancki drań się uśmiechnął.
"O, skarbie," zagwizdał, "Cholera!" Rzuciłam mu gniewne spojrzenie i znowu warknęłam. Czułam, jak wszystkie mięśnie w moim ciele są napięte, gotowe do działania. Moje zmysły przetrwania były aktywowane i walczyłam z jego uściskiem.
"Jensen, chodź tu teraz," zawołał, ton Alfa wciąż był wyraźny w jego głosie. Zobaczyłam Jensena, który ostrożnie pojawił się w moim polu widzenia. Był poobijany i zakrwawiony, krew spływała mu po twarzy. Widać było, że poruszanie się sprawiało mu ból. Obserwował Alfa uważnie, ale potem spojrzał na mnie i jego oczy się rozszerzyły.
"Co do cholery!" wykrzyknął, a Alfa się uśmiechnął.
"Tak," powiedział dumnie, jakby miał nową, błyszczącą zabawkę. "Zrób swoje, ale tylko na jej ramię, nigdzie indziej."
"Ale to działa tylko na... o!" powiedział i ponownie spojrzał na mnie. Wyciągnął rękę w moją stronę, a ja i Chase warknęliśmy. Rzucił Chase'owi zaniepokojone spojrzenie.
"Przepraszam," powiedział Chase, a Jensen pokręcił głową. Jego ręka dotknęła mojego ramienia i znowu warknęłam. Potem poczułam coś. Jakby chłodny powiew przepływał przez mnie, moje oczy się rozszerzyły, gdy próbowałam się wyrwać.
"Spokojnie, skarbie," powiedział delikatnie Chase. Czułam, jak całe moje ciało się rozluźnia, jakby ten chłodny cokolwiek to było, gasiło moją złość, i poczułam się bardziej spokojna.
Jensen zabrał rękę i potem odsunął się z pola widzenia, a Chase powoli zwolnił swój uścisk na mnie.
„Co to, kurwa, było?” wykrzyknęłam, siadając, a Jensen się zaśmiał. Chase przyglądał mi się uważnie.
„W porządku?” zapytał, a ja zmarszczyłam na niego brwi.
„Nie, nie jest w porządku,” warknęłam. „Jestem naga na cholernym podłodze i muszę wrócić do rodziny.”
„Przepraszam, kochanie,” powiedział, kręcąc głową, „nie mogę cię wypuścić.”
„Chase,” powiedział Jensen ostrzegawczym tonem, „pozwól jej na razie odejść.” Chase zmierzył go wzrokiem i warknął.
„Ale pozwolę ci się ubrać,” powiedział, zwracając się z powrotem do mnie.
„No, dziękuję,” odpowiedziałam sarkastycznie, a on uniósł brew. Zabrałam swoje ubrania i ruszyłam do łazienki, ubierając się najszybciej, jak mogłam. Musiałam stąd wyjść jak najszybciej. Zobaczyłam, że mój telefon znów się zaświecił, gdy przyszło kolejne połączenie. Coś musiało być nie tak, skoro dzwonili do mnie tyle razy.
Wyszłam z łazienki z połową planu w głowie. Chase wstał i podszedł do mnie, a ja wymusiłam uśmiech na twarzy. Wydawał się zrelaksowany na to, i pozwoliłam mu pocałować mnie w policzek, gdy zbliżył się do mnie.
„Czujesz się lepiej, kochanie?” zapytał, a ja znów się uśmiechnęłam. Pochyliłam się bliżej i czekałam na odpowiedni moment, a potem, gdy tylko się rozluźnił, wąchając moje włosy, uniosłam kolano między jego nogi z całą możliwą siłą. Zawył z bólu, a ja popchnęłam go, gdy trzymał się za swoje klejnoty i spojrzałam na Jensena. Śmiał się tak mocno, że łzy spływały mu po twarzy. Zobaczył, że na niego patrzę, i uniósł ręce w geście poddania. Dobrze, wiedział, co dla niego dobre i nie zatrzyma mnie.
Wybiegłam z pokoju, chwyciłam torbę przy drzwiach i wybiegłam z mieszkania. Zbiegłam najszybciej, jak mogłam, po schodach i na ulicę. Słyszałam, że mój drogi Alfa partner doszedł do siebie i ruszył za mną. Nie oglądając się za siebie, biegłam. Biegłam w stronę domu. Mimo że mięśnie paliły mnie z wysiłku, nie przestawałam. Dotarłam do domu w mniej niż piętnaście minut i wpadłam do mieszkania.
Zatrzymałam się, gdy zobaczyłam Jeremy’ego i Elainę siedzących na kanapie. Ich głowy podniosły się, a ja zauważyłam, że twarz Elainy była zapłakana.
„Co się stało?” zapytałam, gdy podbiegła do mnie i mnie przytuliła. „Co jest nie tak?”
„Och, Kaeleigh,” zapłakała, przytulając mnie mocno, „tak się martwiliśmy, gdy nie odbierałaś telefonu.” Cholera, zdałam sobie sprawę, że zostawiłam telefon.
„Elaina, nic mi nie jest,” powiedziałam, uspokajając ją. Ale wiedziałam, że jej łzy nie były tylko z troski o mnie.
„Co się stało?” zapytałam ponownie. Jeremy podszedł i poprowadził płaczącą Elainę z powrotem na kanapę, a ja podążyłam za nimi.
„Jeremy?” zapytałam, a on uśmiechnął się do mnie smutno.
„Kae, Ezra miał wypadek samochodowy,” powiedział cicho.
„Co!” wykrzyknęłam. „Ale jest w porządku, prawda?” Był wilkołakiem, więc potrzeba było dużo, żeby nas poważnie zranić.
„Przykro mi, kochanie,” powiedział. „Jego obrażenia były zbyt poważne i zmarł.” Usiadłam na kanapie, czując się otępiała. Nie mogłam do końca pojąć tego, co słyszałam. Mężczyzna, który wychował mnie przez większość mojego życia, i mój Alfa, nie żył.
