Rozdział 87

(POV Kaeleigh)

Adam i ja szybko przedzieraliśmy się przez las. Wiedzieliśmy, że nie minie dużo czasu, zanim ktoś zauważy, że go nie ma, albo że na granicy terytorium są wrogie wilki. Musieliśmy przejść blisko domów watahy w drodze do punktu spotkania za basenem wodospadu, a wszystko we mnie krzycza...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie