25

Słońce zachodziło głęboko nad Thane'em, gdy ten był po uszy zanurzony w papierkowej robocie. Jego oczy przeskakiwały z linii na linię, a lekki grymas przecinał jego twarz. Nagle ktoś zapukał do drzwi, co jeszcze bardziej go zirytowało.

  • Kto tam? - zapytał Thane szorstkim głosem.

  • Wybacz, mój Alfa....

Zaloguj się i kontynuuj czytanie