Rozdział 6

Danielle

Zmarszczyłam brwi i wstałam, kierując się do drzwi i zaglądając przez wizjer. Westchnęłam i otworzyłam drzwi. "Co ty tu robisz?"

Oczy Austina przesunęły się po całym moim ciele, a potem uśmiechnął się i położył rękę na mojej szyi. Popychając mnie głębiej do pokoju, kopnął drzwi, zamykając je, a następnie pochylił się, by przykryć moje usta swoimi. Gładził mój puls, podczas gdy jego druga ręka mocno objęła moją talię, przyciskając mnie do siebie. Jego język napierał na moje wargi, a ja otworzyłam się dla niego, moje serce biło jak szalone, kolana były słabe, a wszystko, co mogłam zrobić, to chwycić jego kurtkę i trzymać się mocno.

Minęła chwila, zanim wróciłam do rzeczywistości, i ku mojemu przerażeniu przypomniałam sobie, co miałam na sobie. Granatowy top z wbudowanym stanikiem, który w ogóle nie podtrzymywał moich zbyt dużych piersi, para starych, w kratę piżamowych spodni, moje włosy związane w niechlujny kok na czubku głowy i ani grama makijażu. Nie umyłam zębów, pewnie miałam okropny oddech po winie, a tu byłam, całująca najprzystojniejszego faceta na świecie, którego poznałam zaledwie trzy godziny temu.

Odepchnęłam jego pierś. Wiesz, tę, która pod moimi palcami wydawała się jak granit? Nie ruszył się, więc odepchnęłam go ponownie.

"Jeszcze nie skończyłem, kochanie," powiedział, uśmiechając się przeciwko moim ustom.

"Ale powinieneś," wyszeptałam, przyznaję, trochę bez przekonania.

Jego ręka przesunęła się na mój policzek, gdy odchylił się i zmarszczył brwi. "Nie czułem, że powinienem przestać, skarbie."

Oblizałam usta i skinęłam głową. "Ale mimo wszystko powinieneś."

Austin cofnął się z uśmiechem.

Skrzyżowałam ramiona na piersi, próbując ukryć efekt, jaki miał na moje ciało. "Co ty tu robisz?"

Wzruszył ramionami, przeglądając moje mieszkanie. "Ładne miejsce."

"Dziękuję."

"Mieszkałaś tu, kiedy ten dupek ukradł ci pieniądze?"

Pokręciłam głową. "Nie. Musiałam się wyprowadzić z poprzedniego mieszkania. To miejsce jest znacznie tańsze."

"I nie chcesz mieszkać u rodziców?"

"Nie," powiedziałam. "Nie biegnę do rodziców, bo popełniłam błąd w ocenie. Wychowali mnie na niezależną i dorosłość oznacza, że życie czasem jest do bani. Robią, co mogą, za co jestem bardzo wdzięczna, ale muszę to rozwiązać sama."

"Jak udało ci się zdobyć to miejsce?"

"Znam właściciela."

Jego oczy wróciły do mnie. "To znaczy?"

Westchnęłam. "To znaczy, że wie, że jestem dobra za czynsz, więc zrezygnował z kontroli kredytowej."

Austin zmarszczył brwi. "Powiedz mi jego imię."

"Menedżera?"

Podszedł do mnie. "Nie."

Przewróciłam oczami i próbowałam się odsunąć. Moje plecy uderzyły o ścianę mojego małego przedpokoju. "Nie powiem ci nazwiska Stevena, Austin."

Delikatnie chwycił moją rękę i przyciągnął mnie do siebie. "Nie wyjdę stąd, dopóki tego nie zrobisz."

Uśmiechnęłam się. "Mam nadzieję, że lubisz spać na kanapie."

Austin ponownie uśmiechnął się tym swoim uwodzicielskim uśmiechem. "Twoje łóżko będzie w sam raz."

"Nie będziesz spał w moim łóżku, Austin."

Zachichotał. "Zobaczymy."

"Co ty tu robisz?" zapytałam ponownie, próbując zignorować jego kciuk gładzący puls na moim nadgarstku.

"Nie mam pojęcia."

"Wróciliśmy do chamstwa, jak widzę."

Zaśmiał się. "Cholera, jesteś zabawna."

"Nie próbowałam być zabawna."

"Wiem, skarbie."

Nie mogłam powstrzymać dreszczy. "Nie nazywaj mnie 'skarbie'."

"Podoba ci się."

"To nie znaczy, że powinieneś to robić," rzuciłam wyzwanie. "Jesteś przystojny, wiesz, że jesteś przystojny, ale fakt pozostaje, że cię nie znam i naprawdę nie wiem, dlaczego tu jesteś."

Jego uśmiech się powiększył. "Jestem przystojny, co?"

"Zły dobór słów, najwyraźniej."

"Przestańmy gadać," powiedział, pochylił się i znów mnie pocałował, a ja nie mogłam nic z tym zrobić. Nie zrozum mnie źle, mogłabym, gdybym chciała, ale bądźmy szczerzy, nigdy nie byłam tak całowana, nie mówiąc już o tym, jak na mnie patrzył. Nie był kimś, kogo bym pomyślała, że znajdzie mnie atrakcyjną. Byłam znacznie bardziej bibliotekarką szkolną niż motocyklistką i zazwyczaj interesowali się mną tylko nerdzi.

"Jakie jest jego nazwisko?" zapytał, gdy przerwał pocałunek.

"Mills," odpowiedziałam, wciąż mając zamknięte oczy, oddychając ciężko. "Cholera!" warknęłam, gdy odzyskałam świadomość i spojrzałam na niego. Znów się uśmiechał. "Chciałam powiedzieć Millson," improwizowałam.

"Dobry żart." Pogładził mnie po policzku. "Do zobaczenia wkrótce."

"Naprawdę?"

Skinął głową. "Dobranoc, kochanie."

Pocałował mnie jeszcze raz, a potem wyszedł, zostawiając mnie w szoku przy drzwiach. Zamknęłam drzwi, przekręciłam zamek i chwyciłam kieliszek wina, idąc do kuchni. Po opróżnieniu kieliszka, wykręciłam numer do Kim.

"Hej, dziewczyno."

"O mój Boże."

"Co się stało?" zapytała.

"Nie zgadniesz, co się właśnie wydarzyło." Opowiedziałam jej o całej nocy, w tym o Austinie "Bookerze" Carverze.

"Po prostu się pojawił i dał ci niesamowity pocałunek?"

Pokiwałam głową, zdając sobie sprawę, że tego nie widzi. "Tak. Dwa," powiedziałam... a właściwie wyszeptałam z pożądaniem. "Może trzy."

"I on jest jakimś motocyklistą?"

"Tak." Boże, znowu to pożądanie. Traciłam nad sobą kontrolę.

"Och, kochanie, jesteś w kropce."

"Cholera? Naprawdę?" zapytałam.

"Po co mu było imię Steve'a?"

"Nie mam pojęcia, Kimmie. Ale wyglądał na wściekłego. Co jest dziwne, bo nie zna Steve'a... ani mnie."

Kim zamruczała, ale nic więcej nie powiedziała.

"Co?" zapytałam.

"Wygląda na to, że masz faceta, który postanowił cię zdobyć."

"Co?" zapytałam. "Co to znaczy?"

"Myślę, że powinnaś poprosić Elliota, żeby sprawdził tego faceta."

"Kim! Przestań mówić zagadkami." Włożyłam kieliszek do zmywarki i zatrzasnęłam drzwi trochę mocniej, niż powinnam. "Wiesz, że nie jestem dobra w takich sprawach."

"Po prostu poproś brata, żeby zrobił na niego research, Dani. A potem zobaczysz."

"Po co mam w to mieszać Elliota?"

"Posłuchaj swojej najlepszej przyjaciółki i wiedz, że chce dla ciebie dobrze?" zapytała Kim. "Byłaś tylko z jednym facetem, a on cię oszukał, więc jesteś naiwna i bojaźliwa w obliczu przystojnych facetów."

"Nie jestem dzieckiem, Kim," zauważyłam.

"Nie mówię, że jesteś, Dani. Ale jesteś słodka i widzisz dobro w każdym. Nawet Steve'owi dajesz zazwyczaj kredyt zaufania."

"Nieprawda."

"Ależ tak," sprzeczała się. "To twoja jedyna wada."

Prychnęłam. "Wypchaj się, Kimmie."

"Och, gdybym tylko mogła."

"Ty i twoja obsesja na punkcie seksu oralnego."

"Hej, lubię fellatio," powiedziała.

Jęknęłam. "Kim—"

"No cóż, wydaje się, że sprzeciwiasz się, gdy mówię, że uwielbiam robić laskę—"

"O, obrzydliwe. Kimmie, proszę!"

"Po prostu porozmawiaj z bratem."

"Nie." Weszłam do sypialni i nastawiłam budzik. "Ten facet nie jest mną zainteresowany. Pewnie tylko próbuje mnie naciągnąć na seks. Ale jestem za mądra na to. Porozmawiam z tatą o kosztach naprawy, a potem zobaczymy. Pewnie nigdy więcej go nie zobaczę."

"Dobrze, pani Niewiedząca. Zobaczymy."

"Tak, zobaczymy. Kocham cię, ale muszę iść spać. Mam jutro milion rzeczy do zrobienia, a już dawno powinnam być w łóżku."

Kim zaśmiała się. "Dobrze, droga, słodka, niewinna przyjaciółko. Też cię kocham."

"Dobranoc."

"Dobranoc," powiedziała Kim i rozłączyła się.

Umyłam zęby, wskoczyłam do łóżka i zamknęłam oczy, ale przed sobą widziałam tylko twarz Austina, uśmiechającego się i pochylającego się do pocałunku. Przekręciłam się na bok i spróbowałam jeszcze raz, ale tym razem głowa Austina była na poduszce obok mnie.

"Cholera." Przewróciłam się na plecy i przeciągnęłam ręce po twarzy. Spojrzałam na zegar, który pokazywał jedenastą trzydzieści i jęknęłam. Sześć godzin. Jeśli zasnę teraz, będę miała sześć godzin snu.

Patrzyłam na zegar do północy, a to trwało, aż w końcu zasnęłam około drugiej. Kiedy zadzwonił budzik, byłam pewna, że udało mi się tylko dwadzieścia minut drzemki, więc przestawiłam alarm. Problem polegał na tym, że drzemka trwała do szóstej rano, co oznaczało, że wciąż biegałam po mieszkaniu, gdy mój brat przyjechał, żeby mnie odebrać. Na szczęście nie wypytywał mnie, dlaczego jestem taka zmęczona. Po tym, jak powiedziałam mu, o której ma mnie odebrać, wysadził mnie pod szkołą i pojechał w swoją stronę. Dzięki Bogu za drobne łaski.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział