Rozdział 610

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam go trzymającego dwie torby z zakupami. "Serio?"

"Przecież mówiłem, że jestem głodny," powiedziałam.

"Kochanie, to nie jest głód, to tygodniowy zapas zakupów dla mormońskiej rodziny."

"Och, przestań," zganiłam go. "Po prostu wejdź."

Wszedł do środka i położył tor...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie