Rozdział 8
Danielle
Opuszczał stopy na podłogę i odwrócił się do mnie. "Nie?"
Pokiwałam głową, a potem nią potrząsnęłam.
Austin uśmiechnął się, odstawiając swoje piwo na stolik kawowy i wstając. Wziął moje wino i postawił je obok swojego piwa.
"Co robisz?" zapytałam, odchylając się do tyłu, jakbym mogła stworzyć trochę przestrzeni. Naiwna ja.
Sięgnął w dół, wsuwając jedno ramię pod moje kolana, a drugie za moje plecy, podnosząc mnie jakbym ważyła tyle co małe dziecko, i usiadł z powrotem na kanapie, mnie na swoich kolanach.
"Austin?" pisnęłam.
"Tak, kochanie."
"Co robisz?"
"No cóż, piłem piwo." Gładził moje włosy, uśmiechając się jak szalony.
Próbowałam zsunąć się z jego kolan, ale trzymał mnie mocniej. "Naprawdę mnie mylisz."
"Rozumiem to."
"To dlaczego to robisz?"
Zaśmiał się. "Bo to zabawne."
Westchnęłam. "Czy przyjmiesz raty za mój samochód?"
"Nie."
"Nie mogę ci zapłacić bez rat, Austin."
Przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze. "Wiem."
Odsunęłam jego rękę. "Oczekujesz, że będę z tobą spać?"
"Nie dlatego, że naprawiłem twój samochód, nie."
"Co?"
"Kochanie," powiedział z westchnieniem. "Próbujemy coś tutaj rozwiązać. Chcę cię poznać, więc będziemy się poznawać."
"Bo chcesz mnie poznać, będziemy się poznawać?"
"Tak."
"A co jeśli nie chcę cię poznać?"
Podniósł się trochę i pocałował mnie. Zafascynował mnie swoimi ustami. Było to niesamowite... i przerażające, a jednak nie mogłam zrobić nic innego, jak tylko czuć, więc czułam. I było to przytłaczające i piękne i wszechogarniające. Pocałował mnie, jakby tonął, a ja byłam jego oddechem.
Opamiętałam się i przerwałam pocałunek, opierając czoło o jego. "Co mi robisz?"
Uśmiechnął się, szybko mnie całując. "Co chcesz, żebym ci zrobił?"
"Myślę, że najlepiej będzie, jeśli nie odpowiem na to pytanie."
Austin przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze. "Cholera, jesteś urocza."
"Czy naprawdę nie pozwolisz mi zapłacić za samochód?"
"Naprawdę nie pozwolę ci zapłacić za twój samochód." Delikatnie mnie przytulił. "Mack myślał, że jest gorzej niż było. Hatch to sprawdził i powiedział, że zajmie to mniej niż trzy godziny."
"Pięć tysięcy to całkiem sporo, Austin."
Uśmiechnął się. "Gdybyś była kimś z ulicy, tyle byśmy cię skasowali. Części kosztowały mniej niż trzysta. Reszta to robocizna."
"Powinnam przynajmniej porozmawiać z osobą, która to naprawiła o ratach. Hatch, tak?"
"To ja naprawiłem, Dani."
"Ty?" Spojrzałam na jego ręce. Wciąż były wolne od oleju.
Uśmiechnął się. "Miałem rękawiczki, kochanie."
"Myślałam, że używasz "ja" w ogólnym sensie, że to zorganizowałeś," powiedziałam.
"Wyłapujesz to."
Ujęłam jego twarz w dłonie. "Naprawiłeś mój samochód."
"Naprawiłem twój samochód."
"Dziękuję."
"Proszę bardzo."
"Czy mogę teraz zejść z twoich kolan?" zapytałam.
"Za chwilę."
Nie powiedziałam nic, ale podobała mi się ta odpowiedź. Podobało mi się, gdzie byłam. Sprawiał, że czułam się chroniona.
"Zadałaś mi wcześniej pytanie," powiedział.
"Które?" Moja twarz się zarumieniła.
"O moje użycie języka."
"Komentarz o bandycie?"
Zaśmiał się. "Tak, ten."
"Przepraszam. To było niegrzeczne."
"Chciałabyś, żebym na to odpowiedział?" zapytał.
Wzruszyłam ramionami. "Jeśli chcesz."
"Poznajemy się, prawda?"
Pokiwałam głową. "Czy mogę teraz zejść z twoich kolan?"
Potrząsnął głową, a moje serce przyspieszyło. Był niesamowity.
"Czy mogę przynajmniej dostać moje wino?" zapytałam. Uśmiechnął się, mocniej mnie przytulając, gdy pochylił się i podniósł kieliszek wina ze stołu, podając mi go. Uśmiechnęłam się. "Dziękuję."
Austin pocałował mnie ponownie, a ja uśmiechnęłam się przeciw jego wargom. "Zbaczamy z tematu."
Skinął głową. "Lubię zbaczać z tobą z tematu."
Znowu się zarumieniłam.
"W każdym razie, jestem geniuszem," powiedział.
"Co?" Zakrztusiłam się winem i zakaszlałam, żeby oczyścić gardło. Austin pocierał moje plecy, dopóki nie złapałam oddechu. "To ostatnia rzecz, jaką spodziewałam się usłyszeć z twoich ust."
Zaśmiał się. "Zauważyłem."
"Naprawdę jesteś geniuszem?"
"Naprawdę jestem geniuszem. Moje IQ wynosi sto siedemdziesiąt jeden."
"Przestań." Patrzyłam na niego przez chwilę, mając nadzieję, że może mrugnie, zdradzając kłamstwo. Nie zrobił tego. "Jeśli jesteś geniuszem, jak to możliwe, że jesteś częścią gangu?"
Uniósł brew. "Gangu?"
"Proszę cię, przyznam, że jestem trochę chroniona, ale wiem wystarczająco, żeby wiedzieć, że kluby motocyklowe to w zasadzie gloryfikowane gangi, Austin."
Zaśmiał się. "Cholera, jesteś urocza."
Popchnęłam jego ramię i zsunęłam się z jego kolan, wstając na nogi.
"Co powiedziałem?" zapytał.
"Nic."
"Kochanie. Nie gram w te gry. Coś cię wkurzyło. Powiedz mi, co to było."
"Jeśli musisz wiedzieć, trafiłeś w czuły punkt," warknęłam.
"Nie żartuj." Pochylił się do przodu, opierając ręce na kolanach. "Jak to zrobiłem?"
Przygryzłam wargę i postawiłam wino na jednym z bocznych stolików. Przyglądałam mu się przez chwilę, a potem zdecydowałam, że jeśli chce mnie poznać, to naprawdę mnie pozna. Wiedziałam, że kiedy to zrobi, ucieknie jak najdalej i nigdy nie obejrzy się za siebie. "Jestem najmłodsza w rodzinie. Byłam czymś, co można opisać tylko jako niespodziankę. Elliot miał dziesięć lat, kiedy mama zaszła ze mną w ciążę, Emily miała dwanaście. Myśleli, że już skończyli."
"Rozumiem," powiedział.
"Zawsze byłam 'urocza' i 'słodka' i 'naiwna'," użyłam cudzysłowów przy każdym opisie, "a do kilku lat temu byłam nawet 'szczęśliwa' jako dziewica. Ponieważ moja siostra jest prokuratorem, mój brat jest detektywem, a mój ojciec szefem policji, zawsze żyłam w bańce nadopiekuńczości. Jeśli podobał mi się jakiś chłopak i on odwzajemniał moje uczucia, albo mój brat groził mu śmiercią, jeśli mnie dotknie, albo nigdy nie dochodziło do niczego więcej niż pocałunek, kiedy dowiadywali się, z kim mają do czynienia." Wzięłam głęboki oddech. "I wiesz co? Mieli rację, bo ten jeden chłopak, który ich zignorował, to ten, który ukradł mi wszystkie pieniądze! Bardzo ciężko pracowałam, żeby o tym wszystkim zapomnieć, ale kiedy mówisz do mnie, jakbym była tylko słodką buzią, trafiasz w nerw i przypominasz mi, jak bardzo jestem głupia."
"Chcę się upewnić, że dobrze cię rozumiem." Austin wstał i zbliżył się do mnie. "Bo myślę, że jesteś piękna i cholernie seksowna, a to sprawia, że czujesz się głupia?"
Parsknęłam. "Nie jestem seksowna."
"Kochanie." Zmarszczył brwi. "Jesteś."
"Jestem gruba."
"Cholera, nie jesteś." Zmarszczył brwi. "Masz prawdziwe ciało, kochanie. Nie jak modelka z wybiegu, która powinna zjeść cholerną kanapkę. I tak na marginesie, większość mężczyzn lubi mieć coś miękkiego do przytulenia. Ja lubię."
"Austin," upomniałam go i spojrzałam na swoje stopy. "Przestań."
"Hej." Przesunął rękę na moją szyję, jego kciuk gładził mój puls, zanim uniósł moją brodę. "Rozumiem, że ten dupek zrobił ci krzywdę, i zamierzam się tym zająć, ale musisz coś wiedzieć. Nie kłamię. Więc, kiedy mówię, że jesteś urocza, to znaczy, że jesteś cholernie urocza, ale to także znaczy, że uważam cię za zabawną i, z tego, co do tej pory widziałem, bystrą. Cholera, kochanie, twoje spostrzeżenia i poczucie humoru nie są cechami kogoś głupiego. A do tego, fakt, że chcę cię przelecieć... to znaczy, że jesteś cholernie seksowna."
