Rozdział pięćdziesiąty - Nic z tego by się nie wydarzyło, gdyby nasze bezpieczeństwo było bardzo napięte

"Nie będę pytał cię ponownie. Albo zaczynasz mówić, albo wysyłam cię do piekła."

Mężczyzna wydawał się rozbawiony moimi groźbami, bo parsknął śmiechem. Jego oczy skierowały się w lewo od miejsca, gdzie stałem, a on zaczął się podnosić.

Nie był sam.

Zaśmiałem się. Naprawdę dobrze ukryli swoje zapachy...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie