Trzy

Draven, 29 lat

"Jest gotowa na spotkanie z panem, sir," powiedziała Yasmin za mną, jej głowa pochylona nisko.

Odwróciłem się do niej, papieros wisiał mi na ustach, trzymając mocno zdjęcie Hazel w ręku.

Każdy zakątek mojego pokoju był ozdobiony jej zdjęciami. Musiałem ją widzieć każdego cholernego dnia, żeby przypominać sobie o obietnicy, którą złożyłem. Przysięgałem nie tylko wymazać jej zabójcę z istnienia, ale zniszczyć każdego, kto był dla niego ważny. Każda osoba, którą kochali, miała zniknąć.

Powinienem czuć satysfakcję. Powinienem oddychać spokojnie, spełniając swoją obietnicę, ale pustka nadal trwała.

"Dałaś jej jeść?" zapytałem, wciąż patrząc na moją piękną kwiat i jej opuchnięty brzuch. To zdjęcie było ostatnim, które mi wysłała.

Hazel opuściła Włochy dla Australii i wysłała to zdjęcie, zanim odeszła. Nigdy nie miała szansy przytulić naszego dziecka. Nigdy nie poczuła kopnięcia dziecka.

Odwróciłem się, odkładając portret na stół i sięgając po bourbon.

Yasmin, jej twarz wciąż przyklejona do podłogi, niespokojnie przesuwała się na nogach. Jej ręce drżały, gdy były złączone.

"Zadałem pytanie, Yasmin," warknąłem, moje palce zaciskając się wokół szklanki, podczas gdy wiadomości grały w tle.

Nie zrozum mnie źle - nienawidziłem wiadomości. Ale przez ostatnie pięć dni były pochłonięte historią tragicznego ślubu Eiry. Słuchanie tego przynosiło mi skrzywioną satysfakcję, i w jakiś sposób wierzyłem, że Hazel też słuchała.

Eira Katz straciła wszystko. Upewniłem się, że tak się stało.

Myśl o jej cierpieniu dawała mi satysfakcję, której nie czułem od lat. Ośmieliła się szukać szczęścia po tym, jak ukradła moje. Zabrała uśmiech z mojej twarzy i oczekiwała, że jej będzie trwał wiecznie.

Nie było mowy, żeby to się stało, ani w niebie, ani na ziemi, ani w piekle.

"Nie... nie, sir," wybełkotała Yasmin.

"Nie," powtórzyłem, moje palce zaciskając się jeszcze bardziej, aż szklanka rozbiła się w mojej ręce, rozlewając jej zawartość na podłogę.

Yasmin drgnęła, strach przeszył ją na nagłość tego zdarzenia. Jej drżenie stało się tak gwałtowne, że byłem pewien, że zaraz się zesika. Obrzydliwe. Zdumiewało mnie, jak wielu moich pracowników nie potrafiło mnie zrozumieć.

Yasmin była ze mną od dwóch lat, a mimo to codziennie drżała jak liść.

"Powinnam opatrzyć pana ranę, sir?" zapytała, jej wzrok przeskakując na moją krwawiącą rękę.

Wstałem i podszedłem do niej, ignorując jej pytanie. "Idź teraz. Chcę zobaczyć, jak ją karmisz."

Zanim skończyłem, Yasmin wybiegła z pokoju, a ja podążyłem za nią, ignorując pieczenie w ręce od rozbitego szkła.

Skręciliśmy w lewo, kierując się do pokoju na końcu rezydencji. Yasmin otworzyła drzwi i weszła do środka, trzymając je dla mnie.

Wszedłem i zobaczyłem, jak Eira krzyczy na całe gardło na jedną z pokojówek, która błagała ją, żeby jadła, aby nie musiały znosić konsekwencji jej nieposłuszeństwa.

W chwili, gdy moja obecność została zarejestrowana, wszyscy zamilkli i skłonili się.

Była już poza tym obrzydliwym ślubnym strojem, jej ciało było wyszorowane. Dla osoby z zewnątrz wyglądała na nietkniętą przez tortury, które przeszła.

Uśmiechnąłem się, podziwiając nieskazitelny blask jej skóry. To też miało się zmienić.

"Wy wszyscy wychodźcie," rozkazałem, a oni pospiesznie opuścili pokój, wszyscy oprócz Yasmin.

"Podaj jej jedzenie," poleciłem, ale jadowity głos Eiry przeciął ciszę.

"Nie zjem ani kęsa przygotowanego przez twoje brudne sługi!" wypluła, jej oczy płonęły gniewem, gdy Yasmin próbowała podać talerz.

Skinąłem głową i podszedłem do niej. Klęczała na łóżku, jej ogniste spojrzenie wpatrywało się w moje, promieniując nienawiścią.

Och, jak bardzo to uwielbiałem.

"Powiedziałem ci, że dam ci szansę na zemstę," powiedziałem, mój głos był niski i celowy. "Czy możesz to zrobić bez jedzenia?"

"Będę walczyć bez twojego—"

Nie dokończyła. Moja ręka opadła mocno na jej policzek, uciszając ją.

Yasmin szybko odwróciła wzrok. Rzadko kładłem rękę na kimkolwiek, ale wszyscy rozumieli, że bez wahania zadam ból, jeśli zostanę sprowokowany.

Słowa Eiry zamarły w jej gardle, gdy patrzyła na mnie, jej usta były otwarte ze zdumienia i gniewu.

Tak. To spojrzenie.

Skończyłem grać w szachy z nią. Nauczy się, w trudny sposób, poddać.

"Jedz," rozkazałem.

"Uderzyłeś mnie? Uderzyłeś mnie?" zapytała, jej głos drżał, łzy groziły, że się wyleją, zanim przygryzła wargę, aby je powstrzymać.

Zaśmiałem się bez humoru na jej absurdalne pytanie. "Nie bądź głupia, agentko, nie obchodzi mnie, kim jesteś." powiedziałem, zbliżając się, gdy ona instynktownie cofnęła się. "Teraz jedz."

Ku mojemu zaskoczeniu, nie opierała się. Kobieta, która dwa lata temu bez wahania pociągnęła za spust na moją Hazel, teraz była uległa.

Dlaczego nie walczyła?

Obserwowałem ją uważnie przez lata, udając kogoś, kim nie była. Ta żałosna szarada szukania szczęścia, odkupienia—po popełnieniu ostatecznego grzechu przeciwko mnie.

Podniosła łyżkę i zaczęła jeść, jej ciało drżało przy każdym kęsie. Yasmin stała cicho, obserwując.

Po kilku kęsach straciłem cierpliwość.

"Zabierz to od niej teraz," rozkazałem, a Yasmin szybko wykonała, zbierając przedmioty i wychodząc z pokoju.

Teraz nadszedł czas—nie tylko, aby ją ukarać, ale aby ją złamać. Całkowicie.

Zniszczę jej ducha i odbuduję go na swój obraz. Na początku będzie walczyć, ale w końcu się podda. Będzie mnie czcić, nazywać mnie swoim cholernym Panem.

Będę jej zagładą i jej zbawieniem. Jej ciemnością i jej światłem. Pokażę jej, jak wygląda prawdziwa dewastacja i ukształtuję ją w posłuszeństwo. Zasada była prosta: dwa złamane kawałki muszą się połączyć w jedno. Ale nigdy nie pozwolę jej stać się częścią mnie. Będzie moja—moja niewolnica.

"Co teraz?" warknęła, ale słyszałem strach pod jej wyzwaniem.

Pochyliłem się bliżej, mój głos był niski i groźny. "Rozbieraj się."

Jej twarz zwróciła się ku mojej, jej usta drżały. "Co?"

Skinąłem głową, rozbawiony jej niedowierzaniem.

Podnosząc rękę, uderzyłem ją ponownie, tym razem mocniej.

Krzyknęła, jej ręce poleciały do policzka.

"Chciałbym nic więcej, jak złamać każdą kość w twoim ciele," ryknąłem, moje pięści były zaciśnięte, gdy patrzyłem, jak jęczy. "Teraz, rozbieraj się!"

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział