65

Eira’s pov

Słońce miękko przesączało się przez drzewa ogrodu, rzucając długie cienie na kamienne płyty. Ciepły wiatr poruszał krzewy lawendy, a ich zapach unosił się w powietrzu jak balsam. Po raz pierwszy nie było alarmów, strzałów, szeptów zdrady. Tylko cisza.

Kira siedziała obok mnie na kamienn...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie