Rozdział 8

Bonnie

Po kilku minutach rozmowy Gamma odprowadzi połowę wilków na zewnątrz domu stada, podczas gdy Beta Shane zaprowadzi resztę z nas do naszych pokoi w domu stada. Przy tak dużej liczbie wilków przebywających tutaj, oprócz tych, którzy już tu mieszkają, jest wiele osób, które dzielą pokoje, ale to tylko na jedną noc, więc nie widzę w tym problemu. W tej chwili jestem po prostu wykończona i więcej niż gotowa na drzemkę w prawdziwym łóżku.

Wkrótce zostajemy zaprowadzeni do naszego pokoju i muszę przyznać, że mimo iż to tylko pokój gościnny, wciąż zapiera mi dech w piersiach. Na tylnej ścianie stoi ogromne łóżko, które mogłoby spokojnie pomieścić cztery osoby, może więcej. Ściany są pomalowane na kremowy kolor, podczas gdy dywan, zasłony i dodatki są w głębokiej czerwieni.

Po bokach są dwa drzwi, które, jak przypuszczam, prowadzą do łazienki i garderoby, a na dolnej ścianie wisi gigantyczny telewizor. Przysięgam, że ma co najmniej 70 cali. Sam pokój jest ogromny i więcej niż wystarczający, abyśmy mogli w nim spać czwórką. Cholera, dlaczego jedna osoba potrzebowałaby tyle miejsca, nigdy tego nie zrozumiem.

"Dobrze, idziemy się zdrzemnąć, zanim będziemy musieli się przygotować na bal. Rowan i Blue, będziecie dzielić łóżko ze mną. Bonnie, znajdziesz sobie miejsce na podłodze. Trzymaj się z dala od tych dwóch drzwi. I uważaj, żeby nie wchodzić nam w drogę. Jeśli ktoś na ciebie nadepnie, to nie mój problem." Przez chwilę jestem w szoku, bo szczerze mówiąc, myślałam, że będąc tutaj, będę mogła spać w łóżku, ale w rzeczywistości byłam po prostu głupia, myśląc tak. "Tak, proszę pana." Kiwam głową, starając się nie okazywać żadnych emocji w tonie ani na twarzy.

"Podczas gdy my będziemy drzemać, możesz rozpakować nasze torby i upewnić się, że sukienka twojej siostry jest wyprasowana na wieczór." Warczy, już wchodząc pod kołdrę. Więc jestem na podłodze i nawet nie mogę się zdrzemnąć. Znów kiwam głową, ale nie mówię nic więcej, obserwując, jak cała trójka szybko zasypia, podczas gdy ja, jak zwykle, robię wszystko, co trzeba zrobić.

Prawie 3 godziny później oni się budzą, a ja w tym czasie rozpakowałam się, wyprasowałam sukienkę Blue i upewniłam się, że garnitury Rowana i mojego taty są schludne i gotowe. W momencie, gdy Blue otwiera oczy, widzi godzinę i zdaje sobie sprawę, że do rozpoczęcia balu zostały tylko 3 godziny, zaczyna wpadać w panikę. "Dlaczego mnie nie obudziłaś, ty głupia suko!"

"Przepraszam, Blue. Nie wiedziałam, że miałam to zrobić." Zbliża się do mnie i wymierza szybki, ale mocny cios w lewy policzek, a moja twarz natychmiast płonie. "Blue, przestań." Tata szybko do nas podchodzi i odciąga Blue, ale nie rozumiem dlaczego. Nigdy wcześniej jej nie powstrzymywał, a wyraz jej twarzy wyraźnie pokazuje, że myśli to samo.

"Nie na twarz, kochanie. Nie chcemy, żeby ktoś widział jakiekolwiek ślady, które trzeba będzie tłumaczyć." Ach, więc o to chodzi. Dlaczego mnie to nie dziwi? "Masz rację. Przepraszam, tatusiu." Gdy tylko Blue kończy rozmowę z nim, odwraca się do mnie, zamachuje się i uderza mnie w bok, powodując, że krzyczę.

"To lepiej. Dopóki nie ma widocznych śladów i może chodzić wieczorem, to rób, co chcesz, córeczko." Uśmiecha się do niego, a potem znowu odwraca się do mnie i zadaje kolejne ciosy, pozostawiając mnie na podłodze, podczas gdy cała trójka się śmieje i wychodzi z pokoju. Blue uderzała mnie od czasu do czasu. Raz tu, raz tam, ale dzisiaj wydaje się, że chce podnieść poprzeczkę, i nie jestem pewna dlaczego, ale lepiej, żeby się nacieszyła, bo wkrótce mnie tu nie będzie.

Zajmuje mi chwilę i kilka zachęcających słów od Lexi, aby wstać z podłogi. Myślę, że ponownie złamała mi kilka żeber, które zaczynały się goić, i przez to oddychanie jest trudne i bolesne. Idę do łazienki, żeby sprawdzić obrażenia, gdy pukanie do drzwi sypialni mnie zatrzymuje. Po przyklejeniu fałszywego uśmiechu na twarzy, otwieram drzwi i z ulgą widzę Lily, a od razu widać, że ona wie, że coś się stało.

"O, Bonnie." Szepcze, wchodząc do mojego pokoju i zamykając za sobą drzwi. "Wszystko w porządku." To kłamstwo, ale muszę to powtarzać, muszę w to wierzyć, bo inaczej się rozpadnę, a nie mogę tego zrobić, przynajmniej jeszcze nie teraz. Gdy tylko będziemy gdzieś bezpieczni, będę mogła się załamać, obie będziemy mogły, i na pewno to zrobimy. "Wiem, że to kłamstwo, ale rozumiem. Widziałam, jak wychodzili, więc przyszłam sprawdzić, czy jesteś gotowa na wieczór. Chciałam się upewnić, że nie zmieniłaś zdania."

Widzę zmartwienie na jej twarzy, ale niepotrzebnie, nic na tym świecie nie powstrzyma mnie przed wyjściem tej nocy, tylko śmierć. A jeśli do tego dojdzie, to dobrze, bo wolę umrzeć, niż zostać z rodziną jeszcze jedną noc. "W porządku, jeśli zmieniłaś zdanie, cukiereczku." Wzięła moje milczenie za coś innego. "Nie, jestem gotowa. Całkowicie. A ty?" Euforycznie kiwnęła głową, ale więcej słów nie padło, bo do pokoju wrócił mój tata, zaraz za nim mój brat.

Lily szybko znalazła wymówkę i wyszła, a ja pospieszyłam do łazienki. "Ej, kundlu. Twoja siostra poszła zrobić sobie włosy, makijaż i paznokcie. Zaniesiesz jej sukienkę, jak będzie gotowa. A, i na miłość Bogini, postaraj się wyglądać przyzwoicie na dzisiejszy wieczór. Wiem, że to prawie niemożliwe, ale przynajmniej spróbuj." Kiwnęłam głową "Tak, proszę pana." Zamknęłam drzwi łazienki i cicho płakałam, gdy ból powoli stawał się nie do zniesienia.

Zbyt szybko nadszedł czas, by zejść na bal, i skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie jestem zdenerwowana. Będzie tu tyle ludzi, znacznie więcej niż kiedykolwiek widziałam w jednym miejscu, a na dodatek wiem, że mój tata będzie mi ciągle przypominał, czego nie robić.

Nerwy wzięły górę, co sprawiło, że pobiegłam do łazienki przed wyjściem. Myjąc ręce, ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze, modląc się, że będzie to wystarczająco dobre dla mojego taty. Bonnie była zmuszona oddać mi swoje stare rzeczy, żebym mogła się jakoś prezentować, podczas gdy ona była rozpieszczana. Zostawiłam swoje długie blond włosy rozpuszczone, ale zakręciłam końcówki. Mam na sobie podstawowy makijaż i trochę starej biżuterii, którą mam od lat. Chociaż wcześniejszy policzek od Blue rzeczywiście zostawił ślad, jest na tyle lekki, że udało mi się go zakryć.

Sukienka, którą mam na sobie, jest oczywiście jedną z Blue. Oczywiście mam ją tylko dlatego, że nasz tata kazał jej mi ją dać, bo nie mam żadnych sukienek. Nie mam żadnych ładnych ubrań, bo wszystkie moje to stare szmaty lub rzeczy po Blue, gdy kupuje sobie nowe i, oczywiście, najpierw je trochę niszczy.

Patrzę na swoje odbicie i, mimo wszystko, jestem zadowolona z sukienki. To długa biała sukienka z rozcięciem po lewej stronie, które pokazuje większość mojej nogi. Z przodu jest trochę za bardzo wycięta jak na mój gust i pokazuje więcej moich piersi, niż bym chciała. Mimo małej sylwetki, są one dość duże i niełatwe do ukrycia. Sukienka jest na mnie za duża, ale to nie zaskakuje, biorąc pod uwagę, że jestem chudsza niż Blue, ale po trochę przypięcia udało mi się ją poprawić. Dała mi też parę swoich starych białych wysokich obcasów. Są dość porysowane, ale ukryte pod sukienką na tyle, że prawie nie widać. "Chodźmy!" Wrzasnął mój tata, sprawiając, że szybko ruszyłam tyłek.

Kilka minut później zeszliśmy na dół i wyszliśmy na bal.

To piękna noc, a miejsce jest tak pięknie udekorowane, że spędziłam kilka minut w zachwycie, podziwiając otoczenie. Przechodząc przez teren, byliśmy kilkakrotnie zatrzymywani przez ludzi, którzy chcieli porozmawiać z moim tatą. Oczywiście, Blue i Rowan dołączali do rozmów, ale ja milczałam, chyba że ktoś do mnie zagadał. Znam zasady.

Podczas tego wszystkiego zauważyłam, że Lexi wydaje się niespokojna, i zaczęło to być trudne do zignorowania. "Wszystko w porządku, Lex?" Jęknęła w mojej głowie, co sprawiło, że się zaniepokoiłam. "Nie wiem, Bon. Coś jest inaczej." Zanim zdążyłam ją o cokolwiek zapytać, najwspanialszy zapach uderzył mnie w nos. Przypominał cynamon i wydawało się, że odbiera mi oddech.

"Partner jest tutaj!" Lexi warknęła, zaskakując mnie. Co? O, nie... proszę, powiedz, że żartujesz, Lex? Czułam jej radość, ale ogarnął mnie tylko strach. Skręcamy za róg, żeby dojść do naszego stołu, gdy zapach nagle uderza mnie jeszcze mocniej. Rozglądam się, próbując to zrozumieć, gdy moje oczy zatrzymują się na chłopaku stojącym kilka kroków ode mnie, ale nie mam szansy długo na niego patrzeć, bo mówi: "Kurczę, nie!" Potem ucieka. Odwraca się i ucieka ode mnie. Mój partner... ucieka.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział