Rozdział 56

Vivienne siedziała na miejscu kierowcy, bębniąc palcami o kierownicę, gdy Santos wślizgnął się na miejsce pasażera. Wymusiła uśmiech. „Dzień dobry, mecenasie.”

Uśmiechnął się szeroko. „Dzień dobry, kochana.”

Dziś był ten dzień. Koniec uciekania, koniec unikania. W końcu zdecydowała się stawić czoł...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie