Rozdział 115

Punkt widzenia Tristana

Siedziałem tam na cholernym podłodze mojego prawie pustego pałacu, jak jakiś tragiczny bohater w trzeciorzędnym dramacie, oparty plecami o ścianę, z nogami rozłożonymi jakby były zbyt zmęczone, żeby dalej udawać. Zaśmiałem się, pustym, głupim śmiechem – i pokręciłem głową, pa...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie