Rozdział Sto czterdzieści piąty.

Punkt widzenia Avy

Dopóki nie wsiadłam do samolotu, wszystko wydawało mi się żartem. Byłam sama, leciałam do domu moich rodziców. Myślałam, że może postawi na mnie strażników, ale nie. Nic z tych rzeczy.

Czułam się dziwnie, bo w pewnym sensie to wyglądało, jakby mówił mi, że to wszystko zależy ode...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie