Rozdział 1
Apphia POV
Całe moje życie było surowe. Nie mam żadnego celu poza służeniem mojej grupie, która ciągle mnie maltretuje, obwiniając za śmierć mojej matki, ukochanej Luny Harper.
Mój ojciec, Alfa Thomas Aeson, i brat, Duncan, już się mną nie przejmują. Nie bronią mnie przed dręczycielami.
Gotuję i sprzątam; poza tym jestem ich workiem treningowym. Byłam maltretowana werbalnie i fizycznie przez każdego, kto tylko mógł. Nie zawsze pozwalam im na złe traktowanie; walczę, ale kiedy to robię, kary są surowsze.
Mam na imię Apphia Aeson. Mam siedemnaście lat. Należę do watahy wilkołaków zwanej Ivory Moon Pack. Jeszcze się nie przemieniłam, więc wszyscy są silniejsi ode mnie.
"Apphia!"
Drżę, gdy słyszę głos, który mnie woła. Wchodzi z oczami pełnymi gniewu skierowanymi na mnie. Podchodzi do mnie i uderza mnie w twarz. Upadam na ziemię.
"Gdzie, do cholery, byłaś?" ryczy. Zamykam oczy, czekając aż pieczenie na policzku ustąpi.
"Robiłam zadanie," mówię, wskazując na swoją książkę.
Chwyta mój zeszyt ze stołu i bezlitośnie go rozdziera. Moje oczy rozszerzają się z przerażenia. Cała moja ciężka praca poszła na marne.
"Dlaczego nie jesteś w kuchni i nie robisz jedzenia?!"
Jedzenie? Kucharz, Jeff, nie dał mi menu, ani mnie nie zawołał. Mój ojciec nie dba o to, tylko znów mnie uderza - krew tryska z moich ust.
"Idź do kuchni!" rozkazuje. Uciekam z jego obecności.
Moje palce dotykają fioletowego naszyjnika na mojej szyi, jedynej rzeczy, którą zostawiła mi matka, przypominając sobie noc, która zmieniła moje życie.
To była noc po moich siódmych urodzinach, kiedy mama obudziła mnie w środku nocy. Szybko przebrała mnie w parę dżinsów i koszulkę. Byłam podekscytowana, że opuszczam dom z mamą, bo myślałam, że jedziemy na wakacje, o które prosiłam. Jednak gdy dotarliśmy do salonu, ojca i brata nigdzie nie było widać.
"Czy brat i tata przyjdą?" zapytałam, marszcząc brwi.
"Na razie jesteśmy tylko my, kochanie. Jesteś w niebezpieczeństwie i muszę cię zabrać z watahy," powiedziała cicho.
"Dlaczego jestem w niebezpieczeństwie, mamo?" Łzy napłynęły mi do oczu.
"Nie zrozumiałabyś, ale wyjaśnię, jak dotrzemy do watahy Sapphire Royal. Musimy porozmawiać z Królem i Królową. Oni cię ochronią, kochanie," powiedziała łagodnie. Nie mogłam zrozumieć nic z tego, co mówiła. Wiedziałam tylko, że była niespokojna, bardziej niż zwykle. Moja mama była bardzo opiekuńcza wobec mnie; to sprawiało, że była paranoiczna.
Opuściłyśmy dom w pośpiechu i udałyśmy się do samochodu. Gdy jechała szybko, nie było żadnego strażnika w zasięgu wzroku, a moje serce biło mocno w piersi. Życzyłam sobie, żeby tata był tam, ale mama powiedziała, że tak jest bezpieczniej.
"Mogą przyjść. Myślę, że mnie zdradził, dlatego tak chętnie kazał mi zabrać cię z watahy na własną rękę," mamrotała.
Nie rozumiałam, o czym mówiła.
Nie dotarłyśmy daleko, gdy nasz samochód nagle zatrzymał się na środku drogi, odmówił dalszej jazdy. Moja matka spojrzała na mnie, jej twarz była pełna strachu i łez.
Wysiadła z fotela kierowcy i otworzyła tylne drzwi po mojej stronie. Chwyciła różową torbę, której wcześniej nie zauważyłam, i założyła ją na moje ramiona.
"Musimy teraz biec, Apphia," mama chwyciła moją małą rękę i zaczęła biec. Biegłyśmy tak szybko przez gęsty las, z dala od głównej drogi. Wiatr wiał mocniej, a ciemność się pogłębiała. W pewnym momencie nosiła mnie na rękach, bo byłam zmęczona. I wtedy to poczułam: ciemny cień nadchodził, szeptał drwiące dźwięki. Płakałam głośniej, gdy moja matka biegła szybciej. Jej ręce trzymały mnie mocniej.
"Nie mogę pozwolić, żeby cię mieli," wyszeptała, nagle zatrzymując się i rozglądając się chwilowo.
"Tam! Możesz się schować w tej dziupli drzewa," wskazała na duże drzewo z otworem. Mama zabrała mnie tam, a ja usiadłam, przyciągając kolana do piersi. Byłam przerażona. Ona też. "Słuchaj mamy, kochanie," kucnęła i otuliła moją twarz ciepło. Jej wielkie, jasne srebrne oczy były pełne łez.
"Musisz być cicho, Apphia, proszę. Niezależnie od tego, co zobaczysz lub usłyszysz, pozostań ukryta i cicha," wyszeptała, kładąc palec na swoich ustach. Płakałam na dobre.
Wyraźnie pamiętam strach, który czułam. Przenikał moje kości.
"Nie zostawiaj mnie, mamo. Boję się," płakałam. Wzięła głęboki oddech i otarła łzy z moich policzków.
"Tak bardzo cię kocham. Nigdy tego nie zapomnij. Wszystko, co zrobiłam, było, żeby cię chronić, i zrobiłabym to ponownie sto razy, gdyby trzeba było. Jesteś moim wszystkim," pocałowała mnie i objęła.
"Też cię kocham, mamo,"
"Nie bądź zbyt smutna, kochanie; zawsze ufaj sobie," wyszeptała. Dała mi zachęcający uśmiech, zanim pobiegła w przeciwnym kierunku.
Zamknąłem oczy, modląc się do bogini księżyca, aby mama wróciła. Nigdy nie wróciła. Cisza w lesie nagle stała się ciężka.
Mój ojciec i nasi wojownicy znaleźli mnie następnego dnia, pokrytego krwią, kilka stóp od martwego ciała mojej matki. Czułem, że straciłem magiczne światło, które nigdy już nie dotknie mojego życia. Nie byłem już tym samym. Nie pamiętałem, co się stało po tym, jak mama zostawiła mnie na tym drzewie.
Wszyscy zakładali, że próbowałem uciec z domu, jak to często robiłem, a ona poszła za mną, i dzikie wilki nas zaatakowały. Dzicy to wilki, które nie należą do żadnej watahy, albo dlatego, że nie mają jednej z różnych powodów, albo dlatego, że zostali wygnani za popełnienie okropnych zbrodni.
Nikt nie chciał słuchać, co miałem do powiedzenia; obwiniali mnie i odrzucali.
Gavin POV
Mój Alfa i ja byliśmy poza watahą przez ponad trzy miesiące, pomagając jednemu z naszych sojuszników, Wataha Moonshine, z problemem dzikich wilków, z którym się borykają. Byliśmy podekscytowani, że jutro wrócimy do domu po wygranej walce z dzikimi wilkami tego wieczoru. Mój wilk, Jr, wył z radości. Wiedziałem, dlaczego był tak chętny. Chciał zobaczyć swoją partnerkę. W zeszłym roku odkryłem, że niekochana córka Alfy, Apphia, jest moją partnerką, i planowałem ją odrzucić, ale nigdy się do tego nie zabrałem.
'Nie, nie możesz jej odrzucić. Bogini księżyca dała nam ją. Jest naszym darem do pielęgnowania!' Jr warknął. Był szalony na jej punkcie.
'Ale to przez nią Luna Harper nie żyje. Wszyscy jej nienawidzą, a moi rodzice na pewno jej nie zaakceptują z tego powodu,' tłumaczyłem mu. Moi rodzice byli bliskimi przyjaciółmi naszej zmarłej Luny; mama nienawidzi Apphii i obwinia ją jak wszyscy inni.
'Nie, to nie przez nią. Wszyscy są głupcami, obwiniając dziecko,' ripostował. Byłem zmęczony ciągłym kłóceniem się. Cokolwiek, nie zamierzałem zaakceptować naszego związku. Nie mogę ryzykować swojej pozycji beta Watahy Ivory Moon dla niej. Apphia Aeson nie jest tego warta, a jednak przyciągała mnie jak ćmę do płomienia.
Wszedłem do pokoju gościnnego, w którym mieszkałem w domu watahy Moonshine i wziąłem gorący prysznic. Potrzebowałem tego po zabiciu tych brudnych dzikich wilków.
Po kilku minutach wyszedłem z łazienki owinięty ręcznikiem wokół talii. Nie byłem zaskoczony, widząc córkę beta, Tanię, leżącą na moim łóżku w seksownej czerwonej bieliźnie. Jej pożądliwe oczy wędrowały po moim ciele.
Przychodziła do mojego pokoju od momentu przybycia, oferując swoje ciało dla mojej przyjemności, a ja nie odmówiłem. Jak mógłbym? Tania była piękna, z krągłym ciałem, które natychmiast sprawiało, że stawałem się twardy. Jednak wyobrażałem sobie moją partnerkę, gdy ją pieprzyłem. Apphia była... zachwycająca. Jej piękno było inne niż to z tego świata: gładkie białe włosy, migdałowe oczy, które były czyste jak szkło, i naturalne usta jak pączek róży. Miała piękną twarz, którą kobiety zdobyłyby za wszelką cenę.
"Zamierzasz stać tam marząc na jawie, czy mnie pieprzysz, Beta Gavin," mruczała kobieta na moim łóżku. Potrząsnąłem głową, usuwając wszystkie niechciane myśli o mojej partnerce, gdy wspinałem się na łóżko. Przyciągnąłem kobietę do siebie i odrzuciłem ręcznik wokół mojej talii.
Rozerwałem jej bieliznę i pieściłem jej cipkę.
"Tak mokra. Lubię to,"
"Oczywiście, Beta. Zawsze jestem gotowa dla ciebie," uśmiechała się lubieżnie. Wyjąłem prezerwatywę z szuflady przy łóżku i usunąłem folię, zakładając ją na swojego penisa. Skrzywiła się, ale nie narzekała. Nie ma mowy, żebym pieprzył ją bez zabezpieczenia. Wszedłem w nią jednym pchnięciem, a ona krzyczała moje imię.
"Gavin!"
Uderzałem w nią, chcąc jak najszybciej skończyć. Córka beta była jęczącą masą.
"Pieprz się, to takie dobre,"
Kontynuowałem pieprzenie jej mocno. Czułem, jak zaciska się wokół mojego penisa, osiągając orgazm z długim jękiem. Kontynuowałem pogoń za swoim wyzwoleniem. Pchałem dziko i warczałem, osiągając szczyt, wylewając nasienie w prezerwatywie. Wyszedłem z niej i wstałem. Muszę wziąć kolejny prysznic, aby dobrze odpocząć, ponieważ jutro mam przed sobą podróż.
Tania również wyszła z łóżka z uśmiechem. Jej palce pieściły mój spocony tors.
"To było zabawne, prawda?" westchnęła, całując mój tors. Zrobiłem krok w tył od niej,
"Hmm,"
"To nie musi się kończyć, wiesz. Mogę przyjść do twojej watahy i być twoją partnerką, Beta Gavin,"
"Mam przed sobą długą podróż. Potrzebuję odpoczynku. Proszę, wyjdź," Tania westchnęła i spojrzała na mnie z wściekłością.
"Ale, ale-" jąkała się.
"Pieprzyliśmy się, to nie znaczy nic więcej. Zamknij drzwi za sobą, kiedy wychodzisz," powiedziałem, wracając do łazienki.
"Pieprzony dupek!" usłyszałem, jak krzyczała, gdy zamykałem drzwi łazienki. Kobiety są takie skomplikowane. Dlatego nie umawiałem się na randki.
Byłem zadowolony, że wyszła, gdy ponownie wyszedłem z łazienki. Teraz mogę odpocząć.
'Nie mogę się doczekać, aż zobaczę moją ukochaną partnerkę jutro,' powiedział Jr. Zignorowałem go i zamknąłem oczy, aby uzyskać potrzebny odpoczynek.












































































































































































