Rozdział 3

„Ona tu nie pasuje...” Ktokolwiek to powiedział, został przerwany, zanim zdążył dokończyć swoją głupią wypowiedź.

„Aha, rozumiem. Jej bracia i mama nagadali ci do ucha, co? Layla nie jest tutaj problemem, ale baw się dobrze z tym. Nie szanuję prezydenta, który wierzy w węża bez sprawdzenia. Na razie.” Spojrzałam na Deacona, Star i Rocka, ich twarze napięte z gniewu, odzwierciedlając mój własny.

Kiwnęłam głową do Star, która nie zwlekała. Wybiegła na zewnątrz, jej buty dudniły po schodach, i usłyszałam, jak zaczęła wyzywać faceta. „Więc, jaki masz plan? Nękać wszystkich, którzy tu przychodzą, czy tylko tych, którzy uważają Laylę za rodzinę? Wracaj na swoją cholerną imprezę i trzymaj się z dala od tej posiadłości. Ten dom jest na Layli, więc uważaj, zanim postawimy płot bezpieczeństwa, żeby cię powstrzymać od pieprzenia się z nią. Znajdź sobie życie i zostaw siedemnastoletnią dziewczynę w spokoju!” Na końcu już krzyczała, jej głos był ostry jak brzytwa. Star ma tylko 17 lat, tak jak ja, ale nie zawaha się wytykać głupoty, bez względu na to, kim jesteś.

Kiedy wróciła na dół z Tannerem, oparłam się o blat, psy leżały u moich stóp. „Nie przejmuj się,” powiedziałam. „Za kilka tygodni wracam do Broken Arrow na studia i otworzyć mój salon tatuażu.”

Oczy Star zwęziły się, ale skinęła głową. „Dobrze, nic nie powiem. Ale jeśli coś ci się stanie, nie wybaczę im. Spirit MC to twoja rodzina, Layla. Nigdy cię nie zostawimy.”

Zjedliśmy kolację, pieczeń była delikatna i ciepła. Deacon, Rock i Star musieli niedługo potem wyjść, ale Tanner i Star zostali, żeby pomóc w sprzątaniu. Poszliśmy na zewnątrz do paleniska w moim ogrodzie, chłodne nocne powietrze muskało moją skórę, gdy rozpaliliśmy ogień. Trzask płomieni mieszał się z cichym, pijanym śmiechem z grilla po drugiej stronie ulicy.

Nikt nie przyszedł, żeby mnie zaprosić — ani mama, ani moi bracia, ani nawet jej nowy chłopak. Normalni ludzie mogliby poczuć się zranieni, ale ja jestem przyzwyczajona do bycia zapomnianą. Zero i Lady leżeli u moich stóp, ich ciepło dawało mi oparcie, gdy popijaliśmy kawę i rozmawialiśmy o maturze i salonie tatuażu, o którym marzyłam. Światło ognia tańczyło w oczach Star, gdy opowiadała o swoich planach, a Tanner droczył się z nią o jej okropny gust muzyczny.

Wtedy uszy Zero się podniosły, jego ogromna głowa obróciła się w stronę ciemności za mną. Głos, wysoki i łamiący się jakby dopiero przeszedł mutację, przebił noc. „Myślisz, że jesteś za dobra, żeby przyjść na grilla?”

Odwróciłam się, szczęki zaciśnięte, i zobaczyłam młodszą wersję Tanka — te same szerokie ramiona, ten sam zadowolony wyraz twarzy. Jego brat, jak zgaduję. „Nie zostałam zaproszona,” powiedziałam, mój głos był płaski. „I powiedziano mi, że tu nie pasuję, więc pogadaj ze swoim bratem. Szczerze mówiąc, nie chcę tam być. Nikt nie powiedział mi miłego słowa, odkąd tu jestem, i nie zrobiłam wam nic złego. Jesteście wkurzeni, bo nie czczę was jakbyście chodzili po wodzie. Ignorowałam wasze spojrzenia wcześniej, i wracam do ignorowania was teraz. Na razie.”

Odszedł wściekły, jego twarz czerwona, mamrocząc pod nosem. Te najbliższe tygodnie będą do bani.

Odwróciłam się do Star i Tannera, ogień rzucał cienie na ich twarze. „Jest jedenasta. Kończę na dziś. Możecie zostać, jeśli chcecie, albo zobaczymy się za kilka dni.”

„Zostaniemy i wyjdziemy rano,” powiedziała Star, nawet nie patrząc na Tannera po potwierdzenie. „Zgasimy ogień i przyjdziemy, gdy skończymy.”

„Kanapa ma wysuwaną wersalkę, a w drugim pokoju jest łóżko. Dobranoc.” Pomachałam przez ramię, gdy weszłam do środka z Zerem i Lady, ich pazury stukając o podłogę.

W swoim pokoju rozebrałam się i weszłam pod prysznic, pozwalając gorącej wodzie zmyć napięcie dnia. Star i Tanner zostali, bo nie ufają Wolf MC ani mojej rodzinie, żeby nie wyciągnęli czegoś. Lubię, gdy są tutaj, sprawiają, że miejsce jest mniej samotne.

Po wysuszeniu się, założyłam koszulkę na ramiączkach i spodnie dresowe, chwyciłam kubek gorącej herbaty i zatopiłam się w fotelu woreczkowym. Wyjęłam szkicownik, kończąc projekt tatuażu ważki na moje urodziny i szkicując pięć kolejnych wzorów do salonu. Delikatne skrobanie ołówka po papierze było kojące, jakby trzymało mnie przy czymś, co mogę kontrolować.

Sen nie przychodzi łatwo większość nocy. Koszmary mnie nawiedzają — przebłyski mojego byłego, Bobby'ego, jego pięści, jego głos mówiący, że nie powinnam już być zła z powodu śmierci taty. Ten weekend, kiedy mnie zamknął, był gorszy niż bicie. Robił rzeczy, o których nie mogę sobie pozwolić myśleć. Deacon, Star i Tanner byli poza miastem, gdy to się stało, a nikt w Spirit MC nie wiedział, gdzie jestem. Kiedy wrócili i zorientowali się, że zniknęłam, znaleźli mnie, złamaną i posiniaczoną. Deacon zabrał mnie do domku swojej matki Etty, żeby się wyleczyć, daleko od wścibskich oczu. Mama przedstawiła mi Bobby'ego, nazwała go „dobrym facetem”. Czy wiedziała, jaki naprawdę jest? Zastanawiam się. Teraz wysyła groźby, mówiąc, że zrobi gorsze rzeczy, jeśli mnie znajdzie. Jest jednak zbyt przestraszony, żeby szukać — nie ukrywam się. Spirit MC nauczyło mnie walczyć, używać broni, nigdy więcej nie być ofiarą. Przesłałam jego ostatnią wiadomość do Tech w Spirit MC. Znajdą go. Niech spróbuje teraz.

Tanner wcześniej ustawił sprzęt do ćwiczeń w jadalni. Nie potrzebuję dwóch przestrzeni jadalnych, wystarczy mi kącik śniadaniowy.

Nie mogłam spać, więc wskoczyłam na bieżnię, stały rytm moich butów tłumił hałas w mojej głowie. Star i Tanner usłyszeli mnie i przyszli, ich twarze miękkie z troską. Wiedzą, że nie chcę rozmawiać o koszmarach, więc zamiast tego przygotowaliśmy się do boksu.

Star zaczęła pierwsza, wymieniając łatwe kombinacje ze mną. Lewy, prawy, hak, kopnięcie, powtórzenie. Poruszaliśmy się tam i z powrotem, pot perlił się na moim czole. Potem Tanner próbował mnie zaskoczyć, rzucając się, ale byłam gotowa. Zabrał mnie na podłogę, ale pozwoliłam mu, przechodząc do kontroli bocznej. Szybko się przemieściłam, owijając rękę pod jego podbródkiem, chwytając drugi biceps i blokując go w duszeniu, aż odtapował. Dopiero wtedy rozmawialiśmy, ich śmiech wyciągał mnie z ciemności na chwilę.

Następnej nocy byłam tylko ja i psy. Star, Tanner i reszta mieli pracę i spotkania, a ja byłam zadowolona z ciszy. Wyniosłam śmieci, zostawiając Zero i Lady w środku, ich oczy śledziły mnie przez okno. Powietrze było chłodne, ulica cicha, oprócz odległego szumu klubowego Wolf MC.

Zawiązywałam worek, gdy cień poruszył się za mną, zbyt szybko, by zareagować. Ostry ukłucie zaszło mnie w szyję, a świat się rozmazał. Ręce chwyciły mnie, wciągając w ciemność.

Dni zlewały się w mgłę. Byłam na przemian przytomna i nie, moje ciało ciężkie, mój umysł uwięziony w mgle. Ból przychodził falami, czułam ból, wiedziałam, że mnie gwałcą, zostawili moją twarz w spokoju, jakby byłam na przemian przytomna, ale nigdy nie mogłam się obudzić na tyle, by wiedzieć, kto tu jest. Były momenty, kiedy wiedziałam, że rozpoznaję ich głos, ale nie wiem skąd.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział