108

Wczesne poranne słońce zajrzało przez zasłony, malując złote pasy na podłodze Brittany.

Stała przy oknie, wciąż w jedwabnym szlafroku, trzymając w jednej ręce parujący kubek kawy, której jeszcze nie spróbowała.

Jej oczy były utkwione na zewnątrz.

Tam był.

Już ubrany elegancko w ciemny, dopasowan...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie