66

Nico siedział na skraju strefy wypoczynkowej, z kryształową szklanką nietkniętej whisky w ręku. Muzyka zmieniła się na coś gładkiego i jazzowego, a kilku jego przyjaciół - inni prezesi i dzieci z funduszy powierniczych - śmiało się za głośno obok niego.

„No weź, Bellamy,” jeden z nich szturchnął go...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie