Rozdział 1

Perspektywa June

Poznajcie miejscowego łobuza, Jake'a Jacobsona. Wiem, to brzmi jak masło maślane, prawda? Możecie za to obwiniać jego rodziców. Wszyscy nazywaliśmy go JJ, więc to nie miało znaczenia. JJ nie był złym chłopakiem; po prostu był zbyt dziki na to małe miasteczko, a jego wybryki sprawiły, że prawie wszyscy tutaj uznali go za przestępcę. Złamał kilka przepisów, ale były to raczej drobne wykroczenia, zazwyczaj w wyniku jakiegoś zakładu. JJ nigdy nie odmawiał wyzwania - nigdy. Myślę, że to właśnie przez zakład miał farbowane jaskrawo czerwone włosy. Chociaż, trzeba przyznać, że wyglądał w nich lepiej, niż się spodziewaliśmy, zwłaszcza gdy połączył je z wygolonymi bokami. Jaskrawy kolor podkreślał jego niebieskie oczy, czyniąc go jeszcze bardziej pociągającym.

Na jego ramionach i klatce piersiowej było więcej niż kilka tatuaży. Zdarzało mi się je podziwiać niejednokrotnie. JJ był najbardziej zakazanym owocem w tym miasteczku. Może to właśnie to mnie do niego przyciągało. Jako najbardziej chronione dziecko tutaj, w Lavender Hills, z populacją 1,987, byłam zaintrygowana jego duchami przygody.

Jako Juniper McDaniels, lepiej znana jako June - córka szeryfa, nigdy nie byłam zapraszana na imprezy. Oczywiście wiedziałam o nich; jednak wiedzieć i uczestniczyć to dwie różne rzeczy. Dzisiejsza noc była inna. To była impreza, o której wiedzieli wszyscy dorośli i na którą przymykali oko - w tym mój ojciec. Zawsze odbywała się na wybrzeżu, niedaleko zatoczki, gdzie mamy najczystsze błękitne morze na naszym małym brzegu.

To była nasza ostatnia impreza jako uczniowie liceum. Oznaczała koniec ostatniego roku i początek lata przed studiami. Wielu z nas miało opuścić to miejsce, gotowych uciec od życia w małym miasteczku. Kilku z nas dostało się do Ivy League, a inni rozproszyli się po różnych stanowych szkołach wyższych. Niektórzy zostali tutaj, albo naprawdę lubili to miejsce na tyle, żeby chcieć zostać. A ja? Wybierałam się do Szkoły Sztuki, Harmonia Institute of The Arts.

Z siedmioprocentowym wskaźnikiem przyjęć, byłabym głupia, gdybym nie poszła. Mój ojciec jednak wierzył, że będę uczęszczać na Columbia i studiować prawo karne. Nie zamierzałam go poprawiać, a ponieważ Harmonia Institute współpracowała blisko z Columbia, nie wydawało się to zbyt daleko idącym kłamstwem... może.

"Ej JJ! Zakładam się, że nie skoczysz do wody z klifu!" Kason, nasz gwiazdor futbolu - który w jakiś sposób miał całe to miasteczko owinięte wokół swojego palca - krzyknął. Kason myślał, że jest Bogiem wśród ludzi, prawdopodobnie dlatego, że to miasteczko czciło utalentowanych piłkarzy. Chociaż był największym chamem z nich wszystkich, dorośli byli oszukani jego fałszywym wizerunkiem dobrego chrześcijańskiego chłopca, który ciężko się uczył i dobrze grał.

Klif nie był najbezpieczniejszym miejscem do skakania, jeśli nie miało się umiejętności nurkowania, ale to nie powstrzymało JJ od powiedzenia "łatwizna" i ruszenia ścieżką. Obserwowałam, jak ściąga swoją bezrękawną bluzę, podziwiając jego kolorowe tatuaże, gdy przechodził obok mnie. Musiał to zauważyć, bo rzucił mi oczko. Moje policzki zarumieniły się, mimo że próbowałam to powstrzymać.

"Nie rób tego, stary. To niebezpieczne, wiesz o tym." Najlepszy przyjaciel JJ, Rodney Thompson, próbował go powstrzymać, ale nie było mowy o powstrzymaniu JJ, gdy już przyjął wyzwanie.

"Eh, dam radę, Rodster," powiedział, przechodząc obok niego.

Rodney patrzył z niepokojem, jak JJ wspina się na klif. Tiffany Johnson, dziewczyna Rodney'a od dwóch lat i jedyna inna przyjaciółka JJ, chwyciła jego dłoń w geście pocieszenia, patrząc na rozwijającą się scenę przed nimi. Cała uwaga była teraz skierowana na JJ, co wydawało się mu odpowiadać. Robił z tego show, skacząc i machając rękami, żeby zachęcić tłum do kibicowania mu, i kibicowali, wszyscy oprócz jego prawdziwych przyjaciół... i mnie.

Wszyscy patrzyliśmy z zaciekawieniem, jak JJ stoi na krawędzi.

Przez chwilę myślałam, że zdrowy rozsądek wziął górę, ale potem skoczył, uderzając w wodę z wielkim pluskiem. Wszyscy patrzyliśmy w napięciu, szukając tej czerwonej czupryny, która miała się wynurzyć, ale sekundy mijały i nic. Na początku myślałam, że może się wygłupia.

Im dłużej czekaliśmy, tym bardziej zdawaliśmy sobie sprawę, że coś poszło nie tak.

"Koniec imprezy!" ktoś krzyknął, sprawiając, że wszyscy zaczęli pakować swoje rzeczy i biec w stronę swoich samochodów. Nikt nie chciał stracić stypendium lub sponsorów za udział w imprezie, gdzie było nieletnie picie, a ktoś zginął.

Rodney i Tiffany stali nieruchomo, z przerażeniem wymalowanym na twarzach. To ja rzuciłem się do oceanu, prosto w stronę skalistego brzegu klifu.

Musiałem być ostrożny. Fale mogły mnie przycisnąć do ostrego klifu, powodując, że ratownik JJ-a sam potrzebowałby ratunku. Na szczęście byłem silnym pływakiem, nawet na poziomie krajowym. W tym miasteczku nie było wiele do roboty, zwłaszcza gdy ludzie bali się ze mną wychodzić ze względu na mojego ojca. Większość czasu spędzałem więc w basenie lub w oceanie, albo pisząc swoje piosenki w lesie za moim domem.

Nie zajęło mi długo, aby dotrzeć do miejsca, gdzie skoczył, nurkując, aby go znaleźć. Słona woda piekła mnie w oczy, zmuszając do ich zamknięcia częściej, niż bym chciał. Tym razem, jego charakterystyczne rude włosy pomogły mu, gdyż zobaczyłem go dryfującego z prądem przy krawędzi klifu. Zazwyczaj jego rude włosy zdradzały go, gdy łamał prawo, ale tej nocy uratowały mu życie.

Zahaczyłem rękę pod jego pachę, zablokowując ją i kopiąc nogami tak mocno, jak tylko mogłem, aby wypłynąć na powierzchnię. Moje płuca były gotowe pęknąć, kiedy moja głowa przebiła powierzchnię wody, biorąc ogromny wdech. Prawdopodobnie było to słychać z brzegu. Płynąłem w stronę Rodney'a i Tiffany, którzy pomogli mi wyciągnąć JJ-a na brzeg.

"Dzwońcie na 112, myślę, że uderzył się w głowę," poleciłem, pozwalając, aby szkolenie awaryjne, które tata mi wpajał, zadziałało. JJ nie oddychał, a krew z jego rany na głowie plamiła piasek pod nim, zmieniając go w dziwny odcień burgundu. Zdjąłem koszulkę, wiedząc, że mam pod spodem strój kąpielowy. "Użyj tego i przyłóż do rany. Musisz naprawdę mocno nacisnąć, jakbyś próbował zatrzymać tryskający wąż." Podałem mu swoją koszulkę, podczas gdy Tiff dzwoniła po karetkę.

Zacząłem reanimację, licząc w głowie, gdy naciskałem z całej siły na jego klatkę piersiową. Utrzymywałem rytm do piosenki "Staying Alive", kontynuując uciski. Gdy nadszedł czas, uniosłem jego podbródek, zatkałem nos i wdmuchnąłem powietrze do jego ust. To nie tak wyobrażałem sobie pierwszy pocałunek z chłopakiem. Chyba takie jest życie, zawsze rzuca ci nieoczekiwane wyzwania, żeby ci dopiec. Kontynuowałem, aż w końcu się poruszył, przewracając się na bok i kaszląc wodę, którą połknął. Jego oczy spojrzały na mnie, a potem na Rodney'a i Tiffany.

Widząc go przytomnego i czujnego, mogłem wreszcie opaść na ziemię, pozwalając, aby moje mięśnie się rozluźniły. Adrenalina wciąż płynęła w moich żyłach i wiedziałem, że jeszcze przez jakiś czas tak będzie. Słyszałem nadjeżdżające syreny, gdy JJ mówił, dając mi znać, że nie doznał poważnych uszkodzeń mózgu. Nie byłem lekarzem, więc pozwoliłem profesjonalistom ocenić jego stan.

"To chyba nie był najlepszy pomysł," powiedział JJ, uśmiechając się, jakby to była zabawa.

"Nie żartuj, ty kretynie," warknąłem, mimo że nie mówił do mnie.

Myślę, że to zaskoczyło obydwu chłopaków, ponieważ żaden z nich wcześniej ze mną nie rozmawiał. Szczerze mówiąc, wydawało mi się, że wszyscy w miasteczku myślą, że jestem jakimś świętym, który nie przeklina i przestrzega każdej zasady. Druga część była prawdziwa, wiedząc, że tata zamknąłby mnie, gdybym tylko złamał jakąś zasadę. Był surowszy wobec mnie niż wobec innych nastolatków w miasteczku.

Będąc moim ojcem, oczekiwał ode mnie więcej, tak sądzę. Mimo to, nie byłem świętym. Po prostu nie pakowałem się w kłopoty jak reszta.

"Ona mówi." JJ uniósł brwi na mój widok, wciąż zachowując się żartobliwie. Musi być w porządku, jeśli siedzi tu i żartuje, prawda?

Przyjechali ratownicy, kazali nam się odsunąć, sprawdzili go i umieścili na desce, którą potem przenieśli do karetki. Rodney i Tiffany ruszyli w stronę swojego samochodu, ale zatrzymali się przed nim, odwracając się do mnie.

"Nie jedziesz?" zapytał Rodney, zaskakując mnie.

Następny Rozdział