1. Mój przyjaciel ma dwóch kolegów

Lia

Lunch, który sobie spakowałam, pozostał w większości nietknięty. Wzięłam kawałek kanapki, ugryzłam i z trudem przełknęłam. Smakowała jak popiół, chciałam ją wypluć.

Zaproszenie na moją ceremonię osiągnięcia pełnoletniości, które dostałam dwa tygodnie temu, było złożone i wepchnięte do kieszeni. Drżącymi rękoma wyciągnęłam je i przeczytałam słowo po słowie.

Oficjalne Zaproszenie

Droga Lia Brown,

Z niezmierną radością i honorem zapraszamy Cię na Twoją Ceremonię Osiągnięcia Pełnoletniości, wyjątkową okazję upamiętniającą ten ważny etap w Twoim życiu. Ta uroczystość jest świadectwem Twojego rozwoju, osiągnięć i ekscytującej przyszłości, która Cię czeka.

Szczegóły wydarzenia:

· Data: Poniedziałek, 6 października

· Godzina: 9:00

Zachęcamy do punktualnego przybycia do kliniki, aby zapewnić płynny przebieg wydarzenia i w pełni zanurzyć się w procesie. Po ceremonii odbędą się serdeczne przemówienia, specjalne występy i formalne uznanie tego przełomowego momentu.

Prosimy o potwierdzenie obecności. Możesz odpowiedzieć, kontaktując się z biurem.

Cieszymy się na świętowanie tej wyjątkowej okazji z Tobą i uhonorowanie Twojej drogi do dorosłości. W razie pytań lub potrzeby dodatkowych informacji, nie wahaj się skontaktować.

Z serdecznymi pozdrowieniami,

Szkoła Aspen

Słowa wypełniły mnie mnóstwem emocji, wszystkie negatywne. Chciałam się zwinąć w kłębek, ignorując przytłaczający niepokój, którego nie mogłam się pozbyć. Wszyscy moi przyjaciele byli tak podekscytowani i szczęśliwi, że dowiadują się, kto może być ich potencjalnym partnerem.

Moje nerwy były napięte przez ostatnie kilka tygodni. Moja ceremonia osiągnięcia pełnoletniości miała się odbyć za niecały tydzień. To miało oznaczać moje przejście do pełnoprawnego dorosłego wilkołaka, a co ważniejsze, dać mi partnera.

Usłyszałam kroki, żwir i liście chrzęściły pod ciężkimi krokami. Obróciłam głowę tak szybko, że moja długa, blond warkocz prawie uderzył mnie w policzek.

„Simone!” zawołałam, chwytając się za wciąż bijące serce. „Przestraszyłaś mnie.”

Zachichotała, siadając obok mnie na ławce.

„Co tu robisz, Lia? Szukałam cię wszędzie, żeby podzielić się moimi dobrymi wieściami!”

Delikatnie przygryzłam dolną wargę, niepokój osiągał szczyt.

„Tak, miałaś dzisiaj swoją ceremonię osiągnięcia pełnoletniości. Jak było?”

„Było niesamowicie!” krzyknęła. „Znalazłam swoich partnerów!”

Te ceremonie nie zawsze gwarantowały, że po zażyciu leku, który zwiększał produkcję zapachu, znajdziesz partnera. Mogło to zająć tygodnie, zanim spotkało się wybranych partnerów, jeśli w ogóle istnieli.

„Cieszę się, że znalazłaś swojego partnera. Kto to jest?”

„Partnerów, Lia. Znalazłam swoich partnerów.”

Moje oczy, niebieskie jak ocean, rozszerzyły się do rozmiarów spodków. „Co?”

Jeden partner był najczęstszym wynikiem. Dwóch nie było niespotykane, ale było znacznie rzadsze.

„Mam dwóch partnerów,” zachichotała Simone. „Znasz Maxa i Xaviera z pobliskiej uczelni?”

„Są w drużynie rugby…”

„Tak, no cóż, oni będą moimi partnerami!”

Simone promieniała, jej policzki były zaróżowione, a oczy błyszczały. Nienawidziłam myśli, że będzie związana z dwoma chłopakami z drużyny rugby. Większość z nich była brutalnymi osiłkami, wykorzystującymi swoją siłę i status, aby dostać, czego chcieli.

Wiem to, bo mój starszy brat Michael był w drużynie. Przeszedł z liceum do drużyny rugby na uczelni. Wraz z czterema przyjaciółmi, Colbym, Rainem, Mattem i Jessem, pomagali drużynie wygrywać trofeum za trofeum i mistrzostwo za mistrzostwem.

Nasi rodzice kiedyś nalegali, żeby chodzić na każdy mecz. Po ich śmierci, kontynuowałam tradycję, ale nienawidziłam każdej minuty.

„Przyjdziesz na moje przyjęcie dzisiaj wieczorem, prawda?”

„Oczywiście! Simone, jesteś moją najlepszą przyjaciółką.”

Przytuliła mnie, wydając cichy jęk, gdy zauważyła moje pogniecione zaproszenie na stole piknikowym.

„Lia, nadal nie potwierdziłaś obecności. Co ty sobie myślisz?!”

Rozczarowanie w jej oczach było ogromne. Wystarczyło, bym wierciła się na miejscu i odwróciła wzrok. Nie chciałam nikogo zawieść, zwłaszcza jednej z moich najlepszych przyjaciółek. Nie, mojej jedynej przyjaciółki.

Zazwyczaj trzymałam się na uboczu. Simone potrafiła przebić się przez te mury, które postawiłam.

„Nie chcę brać udziału w ceremonii osiągnięcia pełnoletniości,” wypaliłam.

Powietrze zrobiło się tak napięte, że przysięgam, można je było kroić nożem. Udało mi się spotkać wzrok Simone, mając nadzieję, że zrozumie, skąd się biorę.

„Lia, to nie jest śmieszne.”

„Nie żartuję,” przyznałam miękkim głosem. „Nie chcę tego robić. Nigdy nie chciałam, ale wszyscy zachowują się, jakby to było najnormalniejsze na świecie.”

„Bo tak jest!”

Pokręciłam głową. „Dla mnie nie.”

„Wiesz, co się dzieje, gdy nie przejdziesz przez to? Stajesz się społecznym wyrzutkiem,” wyszeptała Simone, a na jej twarzy pojawił się horror. „Pamiętasz Alison Larson, która skończyła rok przed nami? Odmówiła ceremonii i musiała przeprowadzić się do innego stanu, żeby uciec przed konsekwencjami.”

„Jesteś jedyną osobą, z którą jestem tutaj blisko,” przyznałam.

„Zapomniałaś o Michaelu?”

Usłyszenie imienia mojego brata przytłoczyło mnie poczuciem winy. Kochałam mojego brata ponad wszystko, chociaż czasami wydawało się, że bardziej go irytuję niż cokolwiek innego.

„Jak mogłabym zapomnieć o moim bracie, Lia? To absurdalne.”

„No, poruszam to, bo jest to istotne! Jeśli odejdziesz, nigdy więcej go nie zobaczysz.”

Moje ramiona opadły w geście porażki.

„Dobrze, podpiszę to i oddam dzisiaj.”

Simone westchnęła z ulgą. „Dzięki, Lia. Wiem, że to przerażające i jesteś zdenerwowana, kto może zostać twoim partnerem, ale jak już będzie po wszystkim, wrócisz do normalnego życia.”

Chciałam zapytać Simone, jak to możliwe wrócić do normalnego życia, kiedy będę miała partnera, kogoś stale przy moim boku, ale się powstrzymałam. Simone była taka szczęśliwa i praktycznie promieniała. Ostatnią rzeczą, jaką chciałam zrobić, to zepsuć jej szczęście.


Nerwowo bawiłam się luźną nitką na mojej czerwonej, tartanowej spódnicy, moja ręka wisiała tuż przy drzwiach do kliniki. Z ciężkim westchnieniem zapukałam tak głośno, jak tylko mogłam.

„Proszę wejść!” zawołała pielęgniarka.

Kiedy pielęgniarka Wu mnie zobaczyła, zmarszczyła brwi.

„Widzę, że w końcu zdecydowałaś się oddać formularz. Przez chwilę myślałam, że nie oddasz formularza i nie weźmiesz udziału w ceremonii dojrzewania.”

Zmarszczyłam brwi. „Tak, jakże skandaliczne by to było.”

„Możesz być sarkastyczna, ale wiesz, że mam rację, Lia. Będziesz pośmiewiskiem.”

„Tak, nie jesteś pierwszą osobą, która mi to wskazuje.”

Przewróciła oczami. „Wracaj na lekcje.”

Z hukiem zamknęłam za sobą drzwi, a wściekłość wzbierała we mnie. Dlaczego wszyscy tak uparcie trzymali się tej tradycji?

Mała część mnie chciała tego, ale bałam się, z kim skończę. Ceremonia moich rodziców się udała, podobnie jak mojego brata. Znalazł miłą młodą kobietę o imieniu Madison, która skończyła w tej samej klasie co on.

Nie wszyscy znaleźli swoich partnerów. Jeśli tak, wpisywali się do bazy danych i zachęcano ich do ponowienia ceremonii za kilka lat. Tak stało się z grupą przyjaciół mojego brata.

Kiedy to się działo, nikt nie mrugnął okiem. Akceptowali to, bo przynajmniej osoba próbowała ukończyć ceremonię. Chciałabym, żeby tak samo traktowali tych, którzy decydują się jej nie przechodzić.

Weszłam do klasy trochę spóźniona, zajmując swoje zwykłe miejsce obok Simone. Nachyliła się do mnie, trzymając głos na poziomie szeptu.

„Oddałaś formularz?”

„Tak, będę miała ceremonię w przyszłym tygodniu,” wyszeptałam z powrotem.

Pisnęła, starając się jak najlepiej stłumić dźwięk, żeby nauczycielka nie spojrzała i nie zobaczyła, że nie zwracamy uwagi.

„Nie mogę się doczekać, kto będzie twoimi partnerami, Lia.”

„Partnerem.”

„Cóż, ja mam teraz dwóch partnerów,” zauważyła.

„Tak, ale norma to mieć jednego partnera. Nie dwóch.”

„Słyszałam raz o dziewczynie, która miała trzech.”

Zbladłam, niespokojnie przesuwając się na krześle. „Trzech partnerów naraz?”

„Wyobraź sobie to!” powiedziała Simone, chichocząc trochę za głośno.

Nauczycielka odchrząknęła, rzucając nam mordercze spojrzenia. Śmiech wybuchł w całej klasie, sprawiając, że moje policzki zapłonęły z zażenowania. Byłam blada, więc rumieniec byłby bardziej zauważalny dla każdego w pokoju.

„Porozmawiamy później,” wymamrotałam do Simone.

Nie chciałam mieć żadnych kłopotów, kiedy moja ceremonia dojrzewania była tak blisko. Nie trzeba im dawać kolejnego powodu do użycia przeciwko mnie.

Następny Rozdział