215. Czterech ojców

Lia

Zanim tam dotarliśmy, Matt zmienił się w wilka.

Gapiłam się na niego.

„Matt, co do cholery.”

Colby mrugnął. „Tak, serio, co do cholery.”

„To sposób, żeby pokazać, że nie żartujemy,” powiedział Matt, kłapiąc zębami dla podkreślenia.

Złapałam się za nasadę nosa.

Matt był dość przerażający w swojej...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie