4. Prześladowcy
Lia
Szkoła wrzała z podekscytowania od momentu, gdy wysłano e-mail. Kiedy nadeszła piątkowa pora, to było jedynym tematem rozmów. Jakby zapomnieli, że członkowie mistrzowskiej drużyny rugby kiedyś chodzili do tej samej szkoły.
Nie wiem, jak mogli zapomnieć o czymś takim. Ja pamiętałam o tym każdego dnia, nie mogąc zapomnieć, niezależnie od tego, jak bardzo się starałam.
Ale wierzyłam w to, co mówił mój brat. Nie mieli się tam pojawić. Miał być tylko on.
Aż do momentu, gdy wpadłam prosto na Colby'ego, z wszystkich ludzi. Wyglądał na zaskoczonego, więc nie sądzę, żeby mnie szukał. Odsunęłam się gwałtownie, jakby mnie poparzył, przyciskając się do ściany i starając się stać jak najmniejsza.
„Hej Lia,” zamruczał, uśmiechając się od ucha do ucha.
Przeciągnął ręką przez wilgotne, brudno-blond włosy, wyraźnie dopiero co wyszedł spod prysznica.
„Colby,” wyplułam, próbując uciec.
Zanim zdążyłam, Colby przycisnął mnie do ściany. Miał mnie przypiętą obiema rękami po obu stronach.
„Och, czemu tak szybko uciekasz? Nie muszę być na scenie przez kolejne dwadzieścia minut. Czemu nie nadrobimy zaległości?”
Poczułam, jak rumieniec wkrada się na moje policzki. Był zbyt blisko, tak blisko, że czułam jego oddech na szyi.
„To moja szkoła,” wycedziłam przez zaciśnięte zęby. „Czemu nie możesz mnie tutaj zostawić?”
„Hej, ja też tu chodziłem!” zauważył Colby z głośnym śmiechem.
Starałam się opanować nerwy, życząc sobie, by być gdziekolwiek indziej.
„Hej!” krzyknęła Simone.
To wystarczyło, by Colby się rozproszył, co pozwoliło mi przemykać pod jego prawym ramieniem i oddalić się jak najdalej.
„No i teraz zepsułaś nam zabawę,” powiedział Colby, rzucając Simone spojrzenie. „Chyba będziemy musieli kontynuować to innym razem, Lia.”
Odszedł, a Simone zmarszczyła brwi.
„Wszystko w porządku?”
„On tylko robił to, co zwykle – dręczył mnie.”
Simone przyjrzała mi się od góry do dołu, co sprawiło, że westchnęłam.
„Nie wzdychaj. Sprawdzam, czy wszystko w porządku!”
„Wiesz, że mnie dokuczają. Mówiłam ci o tym od lat.”
Zacisnęła dolną wargę. „Tak, ale nigdy nie widziałam tego z bliska. Chciałabym im przyłożyć.”
„Są na drużynie rugby. To nie skończy się dobrze dla nikogo – głównie dla ciebie.”
„Hej… czy kiedykolwiek zastanawiałaś się, dlaczego ci dokuczają?”
Mrugnęłam. „Co?”
„Może mają na ciebie oko—”
„Nie jesteśmy w gimnazjum!”
„No i co?” odpowiedziała. „Niektórzy faceci nadal wyrażają swoje uczucia w taki sposób – zwłaszcza sportowcy.”
„Nie chcę o tym myśleć.”
„Uwaga uczniowie, proszę wszystkich udać się do auli.”
Spojrzałyśmy na siebie.
„Miejmy nadzieję, że to szybko minie,” wyszeptała do mnie Simone. „Wiesz, dla twojego dobra.”
Reszta poranka była jak w mgle. Trzymałam głowę nisko, starając się, by nikt z nich mnie nie zauważył. Ale mimo że Simone i ja usiadłyśmy z tyłu, wydawało się, że każde ich spojrzenie znajdowało mnie.
Kiedy przemówienia się skończyły, powiedziano nam, że możemy wrócić na lekcje. Simone i ja byłyśmy wśród garstki uczniów, którzy wyszli. Reszta została, chcąc porozmawiać z ukochaną drużyną rugby, która była ciągle w mojej głowie – i to nie z wyboru.
Byłam wdzięczna, że udało mi się stamtąd wyjść bez większego szumu.
Teraz, gdy to się skończyło, musiałam martwić się o to, że moja ceremonia osiągnięcia pełnoletności miała się odbyć za kilka dni, coś, czego się obawiałam od dawna.
„Myślę, że musisz oczyścić umysł,” wyszeptała do mnie Simone. „Chcesz iść na kawę po szkole?”
Moje oczy rozbłysły. „Ty stawiasz?”
„Wow, Lia, nawet nie oferujesz, że zapłacisz? Nie mogę uwierzyć, że wykorzystujesz mnie dla moich pieniędzy.”
Zaśmiałam się. Dobrze było móc śmiać się tak swobodnie.
„No cóż, szczerze mówiąc, dostaję tylko tyle pieniędzy z funduszu powierniczego miesięcznie i mam limit, ile mogę wypłacić. Ty natomiast masz porządną pracę na pół etatu przez szkołę.”
Myślałam o podjęciu pracy na pół etatu, ale zrezygnowałam. Moim celem było osiągnąć dobre oceny i dostać się na studia. Z moim bratem i mną nie muszącymi płacić czesnego, nie chciałam robić niczego, co mogłoby zepsuć moją sytuację.
"Dobrze, po prostu spotkajmy się przed szkołą później dzisiaj."
Odliczałam minuty, co nie było zbyt mądre. Kiedy nadszedł czas, by oficjalnie skończyć szkołę, wyszłam z plecakiem przewieszonym przez ramię. Myślałam tylko o tym, że idę na kawę z moją najlepszą przyjaciółką, przez co nie zauważyłam pewnej osoby czającej się w pobliżu.
"Lia, dokąd się tak śpieszysz?"
Zesztywniałam i zobaczyłam Raine'a opierającego się o ceglaną ścianę, z uśmiechem błąkającym się na jego pełnych ustach.
"Nie powinieneś być z powrotem w Ironside?" wyszeptałam, robiąc krok w tył.
Tym razem jego długie, ciemnobrązowe włosy były związane w niechlujny warkocz, prawie taki jak mój. Jego równie ciemnobrązowe oczy były pełne rozbawienia, które rosło, widząc jak bardzo jestem nieswoja.
"Nie, kilku z nas zostało, żeby dać kilka wskazówek drużynie rugby tutaj. Jeśli niektórzy z nich dobrze zagrają, mogą grać w Ironside w przyszłym roku."
"Fart im."
W ciągu kilku sekund Raine był przede mną. Pochylił się, z szeroko otwartymi ustami i rozszerzonymi nozdrzami.
Krzyknęłam, odpychając go. Nie ruszył się ani o cal, ku mojej frustracji.
Nasze oczy się spotkały, a Raine wybuchnął śmiechem.
"O mój Boże, powinnaś zobaczyć swoją minę! Myślałaś, że cię ugryzę?"
Z trudem powstrzymywałam łzy, nie chcąc dać Raine'owi satysfakcji z zobaczenia mnie płaczącej.
"Jesteś takim kretynem! Dlaczego wszyscy musicie mnie tak dręczyć?"
Wzruszył ramionami. "To zabawne."
To była prosta odpowiedź, która prawie wyprowadziła mnie z równowagi, ale usłyszałam, jak Simone woła moje imię.
Raine pomachał lekko, odsuwając się ode mnie.
"Hej, Simone. Dobrze zapamiętałem twoje imię?"
Zmarszczyła brwi. "Tak. Lia, chodźmy."
Rzuciłam Raine'owi spojrzenie, starając się zepchnąć moją niepokój tak głęboko, żeby mnie nie dręczył.
"Wszystko w porządku, Lia?"
"Tak, w porządku. Po prostu przyjaciele mojego brata są kretynami."
Miejsce na mojej szyi, gdzie udawał, że mnie gryzie, zaczęło mrowić. Pocierałam je odruchowo, chociaż nic się nie stało. Dlaczego, gdy którykolwiek z tych chłopaków zbliżał się do mnie, czułam ten dreszcz strachu zmieszanego z oczekiwaniem? Trudno mi było to zaprzeczyć, ale spędzałam dużo czasu próbując to ignorować.
Drżąc, zaczęłam pocierać to miejsce trochę mocniej. Simone chwyciła moją rękę, patrząc na mnie z zaniepokojeniem.
"Wszystko w porządku?"
"Tak, w porządku, dlaczego?"
"Pocierasz szyję tak mocno, że boję się, że ją sobie posiniaczysz!"
Uśmiechnęłam się słabo. "W porządku. Jestem w porządku."
"Lia... ugryzł cię?"
"Co? Nie!"
Simone odetchnęła z ulgą. "Nie żebym myślała, że którykolwiek z przyjaciół twojego brata by to zrobił, ale zawsze jest to obawa przy niektórych z tych alf."
"Oni nigdy by tego nie zrobili."
I nie tylko dlatego, że mój brat by ich za to ukarał. Tolerował ich dokuczanie, ale nigdy nie zaakceptowałby, żeby zmuszali mnie do ugryzienia. To nie było odpowiednie dla kogoś, kto jeszcze nie miał swojej ceremonii dojrzewania.
"Więc przestań pocierać szyję!"
Wyrwałam rękę z mojej teraz zaczerwienionej szyi, ignorując dziwne mrowienie, które pozostało. Zaciskając dolną wargę, włożyłam ręce do głębokich kieszeni szkolnego swetra, mając nadzieję, że to wystarczy, aby zająć moje ręce.
"Widzisz, jestem w porządku."
Simone spojrzała na mnie sceptycznie. "Nie wiem, ale chyba jest w porządku, jeśli przestałaś to robić."
Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek będę miała takie szczęśliwe chwile znowu. Simone i ja zawsze mogłyśmy wyjść i świetnie się bawić, ale z moją ceremonią dojrzewania i potem maturą nie wiedziałam, czy to możliwe.
Wydawało mi się, że nie.
"Za kilka dni wszystko się zmieni," powiedziałam na głos do Simone, która zmarszczyła brwi.
"Tak, ale to zmieni się na niesamowite! Dowiesz się, kto będzie twoimi wybranymi partnerami i to jest takie ekscytujące!"
Ekscytujące dla Simone, ale dla mnie oznaczało to zmianę w życiu, na którą nie byłam gotowa.
"Chodźmy do kawiarni i napijmy się kawy. Potrzebuję czegoś innego, na czym mogę się skupić."
Objęła mnie ramieniem, opierając trochę swojego ciężaru na mnie.
"Brzmi dobrze."






































































































































































































































































