Rozdział 3: Umowa została zakończona

Punkt widzenia Alexandra Kingsleya:

Czas rozpuścił się w mgłę, aż muzyka nagle wypełniła pokój. Ciemność otoczyła przestrzeń, pozostawiając tylko dwa reflektory—jeden oświetlający mnie, drugi skierowany na drugi koniec przejścia. Instynktownie spojrzałem w górę.

Gdy drzwi powoli się otworzyły, kobieta w sukni ślubnej weszła w pole mojego widzenia. Jej wygląd uderzył mnie niespodziewaną siłą—jej piękno było nie do opisania ani porównania, jak patrzenie bezpośrednio na coś zbyt jasnego. Moja szczęka napięła się nieznacznie. Szła w moją stronę, opierając się na ramieniu mężczyzny obok niej, oboje skąpani w profesjonalnym oświetleniu, które śledziło każdy ich krok. Wiedziałem, że to moja tak zwana żona, i to był pierwszy raz, kiedy ją widziałem.

Dzień wcześniej.

Przeglądałem kwartalne prognozy dotyczące naszego najnowszego przejęcia w prezydenckim biurze Grupy Kingsley, gdy mój ojciec, Richard Kingsley, wszedł bez pukania i usiadł bezpośrednio na skórzanej sofie naprzeciwko mojego biurka. Spojrzałem na niego krótko, zanim wróciłem do podpisywania dokumentów przed sobą.

Mój ojciec założył jedną nogę na drugą, wygładzając niewidoczną zmarszczkę na swoim nienagannie skrojonym garniturze. Jego wyraz twarzy pozostał niezmiennie obojętny, ale czułem, że jego oczy mnie studiują.

Nie przejmując się moim lekceważeniem, mówił bezpośrednio. "15 sierpnia jest dniem twojego ślubu."

Moje pióro zamarło w połowie podpisu, włoski atrament lekko rozlał się na drogim papierze. Powoli podniosłem wzrok, aby spotkać jego spojrzenie, znajdując go siedzącego z irytującym spokojem na sofie, jakby właśnie skomentował pogodę, a nie próbował przejąć kontrolę nad moim życiem.

Pozostałem cicho, cierpliwie czekając, aż znów się odezwie.

"Zaaranżowałem wszystko," kontynuował. "Panna młoda pochodzi z rodziny Cole. Charlotte, dość wyjątkowa młoda dziewczyna. Ma dwadzieścia lat, nadal studiuje."

"Dwadzieścia?" Nie mogłem powstrzymać się od szyderczego uśmiechu. "Dlaczego nie oddać jej Jasonowi zamiast tego?"

"Bezczelny!" mój ojciec warknął. "Alexander! To jest twoja przyszła żona—nie jest czymś, co można oddać twojemu siostrzeńcowi na kaprys!"

Oparłem się w fotelu, moja twarz wyrażając całkowitą obojętność. "Więc ten, kto to zaaranżował, powinien się ożenić."

"Alexander Kingsley!" Wstał, jego głos pełen gniewu. "Nie masz wyboru w tej sprawie. Ostrzegam cię, Alexander—nawet jeśli stanowczo się sprzeciwisz, ten ślub musi się odbyć." Uderzył kubkiem o stół z siłą, tworząc ogromny hałas.

"Niemożliwe," odpowiedziałem, mój głos lodowaty.

Mój ojciec zamilkł na moment, a potem zagrał swoją kartą atutową: "Poślub ją, a powiem ci wszystko o 'niej'."

Moja opanowanie pękło. Doskonale wiedziałem, kim była "ona"—dziewczyna, która nagle zniknęła z mojego świata, ktoś ważny dla mnie, kogo szukałem bez powodzenia.

"Też ją badałeś?" Zmrużyłem oczy.

Nie odpowiedział, ignorując moje pytanie, gdy prostował swój nieskazitelny garnitur.

"15 sierpnia to dzień twojego ślubu. Bądź gotowy."

Czując zmieniające się światło i cienie przed sobą, oderwałem się od wspomnienia, aby skupić się na pannie młodej, która teraz stała przede mną.

Była mniejsza, niż się spodziewałem, jej twarz pełna kolagenu, promieniująca młodością, sprawiająca, że wyglądała jeszcze młodziej niż dwadzieścia lat. Zauważyłem, że jej oczy były czerwone, jakby płakała. Byłem zdezorientowany—czyż nie miała być chętna do małżeństwa z rodziną Kingsley? Dlaczego łzy? Czy to była gra?

Gdy staliśmy twarzą w twarz, William Cole niechętnie umieścił rękę swojej córki w mojej. W momencie, gdy nasze palce się dotknęły, ciepło mojej dłoni kontrastowało ostro z chłodem jej palców. Instynktownie próbowała wyrwać się z mojego dotyku. Zareagowałem szybko, mocno chwytając jej rękę, aby goście nie zauważyli niczego niepokojącego.

Gdy nasze oczy się spotkały, znalazłem się patrząc w parę oczu przerażonych jak u sarny. Dziwne uczucie ogarnęło mnie—moje zwykle spokojne i zdystansowane zachowanie wydawało się falować nieoczekiwanym emocjami.

Odwróciłem wzrok, już na nią nie patrząc, ale wewnętrznie drwiąc z siebie za oficjalne stanie się stereotypem Doliny Krzemowej—starszy dyrektor technologiczny żeniący się z żoną w wieku studenckim.

Gdy pastor zapytał Charlotte, czy przyjmie mnie za męża, aby kochać, pielęgnować i być wierną aż do śmierci, sala balowa zapadła w tak kompletne milczenie. Zbiorowy wstrzymany oddech trzystu gości stworzył w powietrzu ciśnienie, które było niemal duszące. Nawet aparat fotografa przestał klikać, jakby ten moment skrystalizował się w coś kruchego i niebezpiecznego.

Nie odpowiedziała.

Szepty zaczęły falować przez tłum jak wiatr przez wysoką trawę.

Spojrzałem na nią; jej oddech był szybki, wydawała się całkowicie zanurzona w swoich myślach, nieświadoma niezwykłego milczenia, które teraz przenikało salę balową, setek oczu wpatrujących się w jej plecy.

"Odpowiedz," nakazałem pod nosem, zwiększając nacisk na jej rękę, aż poczułem, jak delikatne kości przesuwają się pod moim uchwytem.

Spojrzała na mnie, zdezorientowana, nadal nie rozumiejąc obecnej sytuacji.

Zdałem sobie sprawę, że może odczuwać dzwonienie w uszach z powodu ekstremalnego zdenerwowania, mocniej ścisnąłem jej rękę, udając intymny gest, gdy sięgnąłem, aby delikatnie odgarnąć kosmyk włosów, który opadł blisko jej ucha. Zwolniłem ruchy, jakbyśmy byli parą intymnych kochanków.

W rzeczywistości pochyliłem się blisko jej ucha i ostrzegłem lodowatym głosem: "Przestań się rozpraszać. Jeśli rodzina Kingsley straci twarz, upewnię się, że rodzina Cole za to zapłaci!"

Groźba wisiała między nami, niewidoczna dla wszystkich, ale odczuwalna przez nią—mogłem to stwierdzić po tym, jak jej ciało nagle zesztywniało, po małym westchnieniu, które uciekło z jej ust.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział