Rozdział 4: Pierwsza kłótnia nowożeńców
Charlotte's POV:
W oszołomieniu usłyszałam, jak ksiądz ponownie powtarza swoje pytanie, co w końcu przywróciło mnie do rzeczywistości. Podniosłam wzrok i zobaczyłam, jak Alexander kiwa głową do księdza, aby kontynuował. Zauważyłam poważne spojrzenie Richarda w pierwszym rzędzie oraz zaniepokojone wyrazy twarzy moich rodziców, co sprawiło, że moje dłonie mimowolnie zaczęły się pocić.
"Panno młoda, czy bierzesz tego mężczyznę za męża, aby go kochać w zdrowiu i chorobie, w biedzie i bogactwie, aby wspierać się nawzajem, aż do końca waszych dni?"
"Biorę." Kiwnęłam niemal odruchowo, mój głos był zaskakująco głośny. Nie śmiałam sobie wyobrazić, co by się stało, gdybym powiedziała "nie".
Słysząc moją odpowiedź, Richard i moi rodzice widocznie się odprężyli.
Ksiądz zwrócił się do mężczyzny stojącego obok mnie: "Panie młody, czy bierzesz Charlotte Cole za żonę, aby ją kochać w zdrowiu i chorobie, w biedzie i bogactwie, aby wspierać się nawzajem, aż do końca waszych dni?"
"Biorę." Głos Alexandra był głęboki i stanowczy, brzmiał bardziej jak podpisywanie umowy biznesowej niż recytowanie ślubów.
Nie mogłam powstrzymać się od rzucenia ukradkowego spojrzenia na mężczyznę obok mnie — przystojny, zimny, co najmniej o głowę wyższy ode mnie, idealnie pasujący do profilu modela z okładki magazynu biznesowego. Był zupełnie inny od plotek, które słyszałam, do tego stopnia, że byłam zszokowana, gdy go pierwszy raz zobaczyłam.
"Teraz panna młoda i pan młody wymienią się obrączkami," ogłosił ksiądz.
Alexander brutalnie chwycił moją rękę i z impetem wsunął obrączkę na mój palec, jego ruchy były pełne niecierpliwości.
Widząc to, odpowiedziałam w podobny sposób, mocno wciskając obrączkę na jego palec.
Sala wybuchła oklaskami, słyszałam wiwaty gości i delikatne brzęknięcie kieliszków szampana.
Zdawało się, że wszyscy są szczęśliwi z powodu tego ślubu i całkowicie zanurzeni w świętowaniu — wszyscy oprócz głównych bohaterów tego małżeństwa.
Po ceremonii podążyłam za konwojem luksusowych samochodów do zabytkowej rezydencji rodziny Kingsley na Nob Hill. Siedząc w samochodzie, ciągle dodawałam sobie otuchy, myśląc, że muszę wytrzymać tylko do rozpoczęcia semestru, kiedy będę mogła wrócić do swojego akademika na Stanfordzie i nie będę musiała codziennie stawiać czoła tej dziwnej rodzinie.
Wchodząc do przygotowanej dla nas komnaty ślubnej, byłam oszołomiona jej luksusem — czysto białe aksamitne zasłony, ręcznie rzeźbione łóżko z baldachimem, a na ścianach bezcenne dzieła sztuki, które widziałam tylko w magazynach lub muzeach. Wciągnęłam walizkę do środka, umieszczając ją w kącie bez rozpakowywania, gotowa do wyjścia w każdej chwili.
Myśląc o naszej nocy poślubnej, czułam się nieswojo, nerwowo zamykając oczy i przygryzając wargę, mamrocząc do siebie: "Co mam zrobić tej nocy?"
Słysząc, że Alexander wszedł, szybko wstałam z końca łóżka, przełykając ślinę z nerwów. Zmienił formalny garnitur na ciemne, casualowe spodnie i koszulę z rozpiętym kołnierzem. Bez krawata i marynarki wyglądał mniej surowo, ale nadal zachowywał dystans.
Myśl o możliwości dzielenia łóżka z tym technologicznym magnatem, starszym ode mnie o osiem lat, który jednym słowem rządził Doliną Krzemową, przyprawiała mnie o dreszcze. Wolałabym spać na podłodze.
Alexander ruszył prosto w moją stronę. Czułam delikatny zapach jego perfum zmieszany z nutą alkoholu.
Odruchowo cofnęłam się do okna, jąkając się: "Um, poznajmy się najpierw? Jestem Charlotte Cole, mam dwadzieścia lat, pochodzę z Palo Alto, jestem studentką drugiego roku na Stanford. Wakacje właśnie się skończyły, a ja, ja, ja..." Wiedziałam, że bredzę, ale naprawdę byłam zdenerwowana.
"Jaką metodą przekonałaś go?" Alexander przerwał mi, jego głos był zimny jak lód, nie wykazując najmniejszego zainteresowania moim przedstawieniem.
Jego przenikliwe spojrzenie skanowało mnie, ton pełen podejrzliwości i odrobiny ciekawości. Zauważyłam, że jego kostki bielały od zaciskania, jakby tłumił jakieś emocje.
"Mój ojciec nigdy nie brakuje ludzi próbujących przyczepić się do rodziny Kingsley. Niezliczone damy towarzystwa chciały wejść do naszej rodziny." Głos Alexandra był niski. "Jak dokładnie przekonałaś tego upartego starca, żeby pozwolił ci wyjść za mnie?"
Nagle zdałam sobie sprawę, że podejrzewa, iż użyłam jakiegoś podstępnego planu, żeby wejść do jego rodziny.
Aby wyjaśnić nieporozumienie między nami, zaczęłam tłumaczyć: "Alexander, czy ty też zostałeś zmuszony do tego? Bo ja tak."
Usta Alexandra wykrzywiły się w sarkastyczny uśmiech. "Dziś tylko rodzina Cole zabezpieczyła co najmniej piętnaście projektów. A ty mi mówisz, że byłaś zmuszona?"
Jego oskarżycielskie słowa, już przekonane, że mam ukryte motywy, wzbudziły we mnie gniew. Próbowałam wyjaśnić w dobrej wierze, tylko po to, żeby zostać uznaną za próżną, żądną złota kobietę. Nie mogłam już pozostać spokojna.
"Alexander, sugerujesz, że moja rodzina sprzedała mnie dla awansu? Powiem ci, gdyby twój ojciec mnie nie zmusił, nie wyszłabym za ciebie, nawet gdybym miała umrzeć z głodu!"
"Dobrze, zobaczymy, czy rodzina Cole będzie błagać rodzinę Kingsley, kiedy będą 'umierać z głodu,'" odpowiedział Alexander chłodno, nadal wierząc, że udaję.
Celowo wyjął telefon powoli, oczy utkwione we mnie, podczas gdy dzwonił do swojego asystenta. "Chcę przejąć Cole Tech."
"Panie, którą firmę Cole?" Głos jego asystenta dotarł przez głośnik, brzmiąc nieco szorstko.
"Którą inną? Oczywiście mojego teścia." Alexander powiedział, nadal chłodno patrząc na mnie, jakby czekał na moją reakcję.
Fala furii natychmiast przeszła przez mnie. W noc mojego ślubu—mojego wymuszonego ślubu—ten arogancki drań groził utrzymaniu mojej rodziny? Chciałam rzucić się na niego i spoliczkować jego zadowoloną twarz.
Nie mogłam kontrolować swojego oddechu, gdy gniew wypełniał moją klatkę piersiową, sprawiając, że gwałtownie się unosiła. "Alexander, Twój mózg jest wielkości grochu," splunęłam.
"Ty—" Wyglądał na naprawdę zszokowanego. Nie spodziewał się, że przeklnę go bezpośrednio.
Nie czekając na jego odpowiedź, wybiegłam z komnaty ślubnej i złapałam pierwszego służącego, którego zobaczyłam w korytarzu. "Gdzie jest Richard?"






















































































































































































