115

MAGNUS

Gdy to usłyszał, zaczął błagać. Błagał tak głośno, że jego prośby odbijały się echem po korytarzu, gdy wracaliśmy do pokoju, a kiedy drzwi do sali tortur wreszcie się otworzyły, krzyczał na całe gardło. Nie był już pewnym siebie, obraźliwym typem, jakim był wcześniej. Jego oczy latały dziko ...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie