Złamana kobieta
[Pandora’s POV]
„Pandora! Pandora, obudź się!”
Głos mojej matki pełen paniki rozbrzmiewa, a moje oczy otwierają się szeroko, kiedy widzę, jak zrywa ze mnie koc.
„Mamo,” mamroczę, przecierając sen z oczu. „Co się dzieje?”
„Musisz wstać teraz.” Odpowiada moja matka, chwytając mnie i brutalnie wyciągając z łóżka. „Zanim będzie za późno.”
Mówiąc to, rusza, prowadząc mnie przez mój pokój i za drzwi, aż zapach krwi i dymu dociera do mojego nosa.
„Mamo!” krzyczę, gdy dźwięk walki z dołu dociera do mnie. „Co się dzieje? Gdzie jest tata?”
„Ciiiiii,” syczy moja matka, gdy przez powietrze rozrywa się wycie. „Musisz być cicho, moje dziecko, inaczej…”
Nie kończy swoich słów, zanim wielki szary wilk pędzi w naszą stronę, rzucając ją na ziemię i przygniatając.
Z szeroko otwartymi oczami obserwuję, jak podnosi swoje pazurzaste ręce i macha nimi w stronę wilka, desperacko walcząc, by go z siebie zrzucić, ale bez skutku.
„Pandora,” syczy, kierując swój przestraszony wzrok na mnie. „Musisz iść!”
Iść. Ale dokąd? Co tu się dzieje? Kim są te wilki i czego od nas chcą?
„Mamo,” krzyczę, próbując zrobić krok naprzód, ale zatrzymuję się, gdy moja matka wydaje ostrzegający warkot.
„Idź!” powtarza, jej głos pełen naglącej potrzeby. „Idź, zanim…ugh!”
Z szeroko otwartymi oczami patrzę, jak wilk, którego desperacko próbuje zwalczyć, gryzie ją w ramię, łatwo rozrywając jej delikatne ciało i pozostawiając ją z ogromną raną.
„Mamo!” wrzeszczę, patrząc, jak jej krew zaczyna zbierać się na ziemi. „Nie! Przestań!”
Ignorując uporczywe prośby mojej matki, bym uciekła, rzucam się naprzód, gotowa pomóc w każdy możliwy sposób, ale zatrzymuje mnie ręka wplątująca się w moje włosy i ciągnąca.
„No, no,” głęboki głos rozbrzmiewa, gdy ból przeszywa mnie. „Co my tu mamy?”
„Nie!” krzyczy moja matka, bezradnie patrząc, jak jestem podnoszona w powietrze przez mojego porywacza. „Puść ją…”
„Zamknij się!” ten, który mnie trzyma, burczy, ruszając naprzód i naciskając stopą na głowę mojej matki. „Jesteś zbyt hałaśliwa.”
Powoli zaczyna naciskać, podczas gdy jego towarzysz trzyma moją walczącą matkę w miejscu. Centymetr po centymetrze jego stopa przesuwa się, gdy ja miotam się, desperacko próbując się uwolnić i pomóc jej, aż w powietrzu rozbrzmiewa przerażający trzask, a ona przestaje się całkowicie ruszać.
Natychmiast czuję, jak ból przeszywa mnie, dusząc, gdy rzeczywistość tego, co się stało, uderza we mnie jak tona cegieł.
„Nie,” szepczę, moje oczy wypełniają się łzami. „Nie, to nie może być prawda.”
Na moje słowa, śmiech rozbrzmiewa przez tego, który mnie trzyma, a kiedy obraca mnie tak, że mogę spojrzeć w jego oczy, jego usta poruszają się, formując dwa pojedyncze słowa.
„Obudź się.”
Z trudem łapiąc oddech, podnoszę się, moje oczy otwierają się szeroko, aby znaleźć się w mojej celi w domu aukcyjnym, gdzie mieszkałam przez ostatnie jedenaście lat.
Jest zimno; śmierdzi moczem i kałem, ale to jedyny dom, jaki znałam od tej fatalnej nocy, kiedy wszystko zostało mi odebrane.
„Cholera,” syczę, odgarniając zbłąkane czerwone włosy z mojego spoconego czoła. „Minęło trochę czasu, odkąd miałam ten sen.”
Wypuszczając długi oddech, przyciągam kolana do klatki piersiowej, próbując się uspokoić, gdy moje serce bije i krzyczy z bólu wspomnień tamtego czasu, ale zanim znajdę jakąkolwiek ulgę, głośne brzęczenie wypełnia powietrze, gdy Geoffrey, główny strażnik, który pilnuje nie tylko mnie, ale wszystkich więźniów oczekujących na swój los w domu aukcyjnym, uderza swoją pałką w kraty pobliskiej celi.
„Wstawajcie, wy gównojady!” Ryknął, robiąc jak najwięcej hałasu. „Dziś wielki dzień! Ruszać tyłki! Przestańcie się obijać.”
Zakrywając uszy, pozostaję na miejscu, podczas gdy ci w celach wokół mnie robią, co im kazano, wstają z ziemi i zbierają się przy drzwiach, czekając na strażników, którzy ich wypuszczą i zaprowadzą do łaźni, aby mogli zostać umyci i przygotowani na aukcje.
W pewnym sensie żal mi tych głupców, ponieważ niektórzy mają nadzieję, że zostaną kupieni, ale nie czeka ich dobra przyszłość. Nie, na aukcje przychodzą tylko ci, którzy szukają trzech rzeczy:
Zabawki, którą mogą używać, aż się znudzą i wyrzucą.
Ofiary dla kogoś innego, aby zdobyć coś cennego.
Albo hodowcy, który pomoże im kontynuować linię.
Żadna z tych opcji nie jest kusząca, a wszystkie kończą się cierpieniem.
Jak dotąd miałem szczęście, że nie zostałem kupiony, ponieważ ci, którzy na mnie patrzą, uważają mnie za omen, który przyniesie zniszczenie nie tylko im, ale także ich watahom.
„Cztery,” warknął Geoffrey, wyrywając mnie z zamyślenia. „Ruszać tyłek i przygotować się na aukcje.”
„Dlaczego?” pytam, patrząc na niego spokojnie. „Wiesz równie dobrze jak ja, że nie zostanę sprzedany.”
Przez chwilę nie mówi, patrząc na mnie, jego spojrzenie się zwęża z powodu mojego oporu.
„Pyskujesz mi?” warknął, sięgając do kieszeni po klucze. „Mam ci przypomnieć, jak działa to miejsce?”
Kiwnąłem głową, powoli przesuwając wzrok na moje nogi, pokryte bliznami od innych przypomnień, które otrzymałem. Wiedząc, że one również przyczyniły się do tego, że nie zostałem kupiony.
Bij mnie i niszcz mnie dalej. Myślę w duchu, gdy drzwi mojej celi zostają otwarte, pozwalając wściekłemu mężczyźnie wejść.
„Kim ty, kurwa, myślisz, że jesteś, pyskując mi?” warknął, chwytając kołnierz mojej podartej i zabrudzonej tuniki, zmuszając mnie do wstania. „Gównem, którego nikt nawet nie chce…”
„Geoffrey.” Głos madam rozdarł powietrze, kończąc dalsze obelgi i niwecząc szanse na pobicie. „Co ci mówiłam o niszczeniu towaru?”
„Ale, pani,” Geoffrey sprzeciwia się, utrzymując wściekłe spojrzenie na mnie. „Ta jest znana z powodowania kłopotów. Po prostu…”
„Puść ją.” Madam warknęła, powodując, że wielki mężczyzna zesztywniał. „Natychmiast.”
Uśmiechając się, czekam, aż Geoffrey nadal mnie trzyma, pragnąc mnie pobić.
„Słyszałeś ją,” mruczę, chcąc jeszcze bardziej naciskać, aby nie posłuchał swojej pani i zapewnił, że nie będę mógł wziąć udziału w aukcjach wieczorem. „Puść mnie.”
Nie puszczaj mnie. Błagam, nienawidząc, że madam zrujnowała mój plan. Nie posłuchaj jej i…
„Później,” warknął, robiąc, co mu kazano. „Później sprawię, że zapłacisz za swoje nieposłuszeństwo, ponieważ oboje wiemy, że nie zostaniesz sprzedany. Czekaj na to.”
Skończywszy mówić, odsunął się, a ja zobaczyłem mistrzynię stojącą bezpośrednio za nim z dziwnym błyskiem w oczach.
„Cztery,” zaświergotała, używając imienia, które mi nadano, gdy zostałem tu przywieziony. „Będziesz naszą gwiazdą tego wieczoru.”
Gwiazda. O czym, do cholery, mówiła ta kobieta? Czy upadła i uderzyła się w głowę? Wiedziała równie dobrze jak ja, że wszyscy mnie unikali, więc dlaczego…
„Geoffrey,” kontynuowała madam, jej spojrzenie pozostawało na mnie. „Upewnij się, że pokojówki dokładnie ją przygotują na dzisiejszą imprezę. To będzie dzień, w którym ten pasożyt zwróci mi wszystko, co zabrał.”


























































































































